Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Dłuuuugie wynurzenie matki dorosłego syna

Grupy

Szukaj w grupach

 

Dłuuuugie wynurzenie matki dorosłego syna

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 32


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-07-24 01:37:19

Temat: Dłuuuugie wynurzenie matki dorosłego syna
Od: Halina <h...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora

Zapowiadałam temat a teraz nie umiem go w skrócie przedstawic.;-(
Był synus, jedynak. Stracił tatę w wieku 5 lat. Z mamusią, którą
uwielbiał za dwoje, spędził dziecinstwo, bez oparcia o jakąkolwiek
rodzine (za wyjatkiem wyjazdw na wakacje).
Mamuska była osobą bardzo zapracowaną (tez za dwoje rodziców) i
zawodowo i domowo. Dziecinstwo pozornie bezproblemowe.
Wiek dorastania-to wiek ogromnego buntu , co było dla mamuski
zaskoczeniem,ale lektury i psycholodzy wyjasnili, ze to próba
usamodzielnienia sie od silnej matki.
W wieku 20 lat synus opuscił kraj , zeby udowodnić, ze sam sobie
poradzi. Zapytał mamuskę o pozwolenie i mimo, ze bolało ją to,
odpowiedziała ,ze jej rodzice nigdy nie gmatwali jej zycia więc i
ona nie będzie.
Wszystko było trudne ale w normie. Skonczył za granica studia, znalazł
dobrą pracę. Kontakt był poprawny.
W międzyczasie zachorował dosc powaznie, co mamuska wrzuciła na karb
ciężarów emigracji.
Mamuska okropnie teskniła i ...jak tylko mogła wyjechała też.
I tu było zdziwienie, przy załatwianiu wyjazdu, bo synus najwyrazniej
nie chciał tego (od pewnego czasu) ale ...załatwił.
Przez 4 lata nic blizej o nim nie wiedziała (mimo mieszkania blisko
siebie). Wszystkie kolezany chwaliły się synowymi, wnukami a ona....nic.
Niektórzy to nawet sugerowali, ze moze jest inaczej zorientowany (tu to
modne ) itp. i była już na wszystko przygotowana. Miał czas dla niej
tylko na Dzien Matki , wigilię, urodziny itp i raz w tygodniu
grzecznosciowy telefon "co słychać" . A jak wpadał, to jak po ogień.;-(
Na pytanie o jego sprawy odpowiadał tylko , ze wszystko OK a przy
pytaniu o szczegóły, ze to jego prywatne sprawy. :-(
Około 3 mcy temu zapowiedział wizytę z kobietą. Szok, bo już od dawna o
tym nawet nie myslała.
Przyszli i połozyli jej 3 zdjecia dzieci-chłopców . Nawet nie była w
stanie
zapytac, czy któres jego.
Kobieta 12 lat starsza, kanadyjka od 3 pokoleń ale z japonskich
korzeni, wykształcona i z ciepłym sposobem bycia.
Nic nie wiedząc blizej, a nie chcąc stracic syna, mamuska wszystko od
razu zaakceptowałam, ją przytuliła, powiedziała ,ze zawsze jest mile
widziana itp.
Ta 3ka dzieci to 12, 9, 7 lat i wszystkie z jej pierwszego małżenstwa.
Z relacji jak długo sie znaja (od 7 lat i z pracy- chyba szefowa przez
krótki okres) mamuska wydedukowała, ze ta poważna choroba synusia
zaczęła sie ze stresu , w jaki wszedł , wiążąc się z mężatką z 3 małych
dzieci.
Powiedział o tym związku tak późno, bo ta wybranka dopiero od niedawna
ma rozwód.

To wszystko jest o mnie i o moim jedynym synu.
I teraz, kiedy prawie do stóp jej padłam , jakby to mój syn był od niej
te 12 lat starszy i jakby to on miał 3 dzieci, nie widzę z jej strony
jakiejkolwiek próby utrzymywania kontaktów ze mną.
A może to on nadal boi się mojej dominacji (???), choc ja czuję sie tak
pokorniutka, jakbym pod stołem zmuszona była siedzieć. Tylko
przytakuję.;-)
Wiem ,ze tu inna kultura. Wiem ,ze to już jestem dla niej 2-gą
"tesciową" i to juz nie ten entuzjazm. Ale myslę, ze mając 3 synów
powinna rozumieć, ze ja mam tylko jednego i chciałabym jakos częsciej
mieć z _nimi_(całą ich rodzinka) stycznosc.
Jest to dla mnie trudne i czasami mam ochotę odciąć się kompletnie.
Ale co to da? Bede jeszcze bardziej cierpiała, bo z dziecmi rozwodów sie
nie bierze a tylko trzeba je akceptowac takimi, jakimi są.
Syn obiecał mi ,ze zaprosi mnie do ich domu ale jak na razie cisza. A
już minęło prawie 3 mce od tej obiecanki.
Pytam Was: jak ja powinnam sie zachowac w tej sytuacji?
- Zrezygnowac z relacji jako matki z synem?
- udawać, ze to wszystko OK ?
- Poprosić o wprowadzenie zwyczaju , ze np raz w mcu przyjdą na obiad?
- Czekać, ze moze jeszcze wydorosleje ich spojrzenie (on 34, ona 46) i
sami do mnie jakos wrócą?
- Zając się ułozeniem swego zycia, bo nigdy tego nie brałam pod uwage z
uwagi na syna???
Prosiłabym przede wszystkim o wypowiedzi rodziców , bo domyslam sie, co
"dzieci" mi napiszą. Ale też chetnie poczytam i zastanowię sie.
Pomyslcie w kategoriach swoich dzieci, które wychowujecie, są Waszym
oczkiem w głowie , marzycie o ich dobrze ułozonym zyciu itp
Ja wiem, ze on jest zakochany i moze jest bardzo szczęsliwy w tym , choc
wcale sam nie kryje ,ze trójka chłopaków + odpowiedzialne zawody=są
zarobieni . I pomóc nawet nie mogę.
Dodam jeszcze, ze mój syn jest powaznym, uczciwym człowiekiem a i ona
wyglada na madrą i ciepłą.
Tylko, ze to jest pierwsza jego miłosc (nigdy nikt go nie widywał z
dziewczynami), a on jest jej drugim ważnym mężczyzną a z pierwszym
spędziła ok 20 lat i ma 3kę dzieci. Troche matczynego niepokoju we mnie
jest, choc próbuję patrzec optymistycznie.
Pozdrawiam Halina
PS. Juz po napisaniu tego listu trafiła mi się okazja , żeby
zobaczyc "moje dzieci" razem ze sobą ( u moich kuzynów) i chyba
uspokoiłam się.
Wyglada na to, ze są ze sobą szczesliwi a to najważniejsze, bo do
swojej samotnosci juz się przyzwyczaiłam przez tyle lat trzymania mnie
na dystans.
Sorry, ze wyszło taaaakie długie;-( i dlatego proszę w wypowiedziach
cytować tylko niezbedne fragmenty.

--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2003-07-24 05:38:42

Temat: Re: Dłuuuugie wynurzenie matki dorosłego syna
Od: Bischoop <B...@k...russia> szukaj wiadomości tego autora

Latem Halina wyklawiaturzyl(a):

> Niektórzy to nawet sugerowali, ze moze jest inaczej zorientowany (tu to
> modne ) itp. i była już na wszystko przygotowana. Miał czas dla niej
> tylko na Dzien Matki , wigilię, urodziny itp i raz w tygodniu
> grzecznosciowy telefon "co słychać" . A jak wpadał, to jak po ogień.;-(
> Na pytanie o jego sprawy odpowiadał tylko , ze wszystko OK a przy
> pytaniu o szczegóły, ze to jego prywatne sprawy. :-(

A nie zameczasz go moze zbytnio pytaniami o zycie prywatne....? dokadnie
tak samo rodzice mowia o mnie ( wpada jak po ogien ), niestety ojciec
moj czesto wpier---a mi sie w zycie, prawie przy kazdej wizycie sie
klocimy, dlatego wizyte wykonuje sluzbowo, czesc, kawa, co slychac, i do
widzenia.


> Około 3 mcy temu zapowiedział wizytę z kobietą. Szok, bo już od dawna o
> tym nawet nie myslała.

Czyli mogl spodziewac sie twojej reakcji, dlatego tak zwlekal z
informacja, i nawet wczesniej nie mowil z kim sie spotyka, wiedzial ze
mozesz probowac na niego wplynac: a za stara, a dzieciata.

> Pytam Was: jak ja powinnam sie zachowac w tej sytuacji?
> - Zrezygnowac z relacji jako matki z synem?
> - udawać, ze to wszystko OK ?
> - Poprosić o wprowadzenie zwyczaju , ze np raz w mcu przyjdą na obiad?
> - Czekać, ze moze jeszcze wydorosleje ich spojrzenie (on 34, ona 46) i
> sami do mnie jakos wrócą?
> - Zając się ułozeniem swego zycia, bo nigdy tego nie brałam pod uwage z
> uwagi na syna???
Powinnas wybrac punkt 2 i 5, pierwszy punkt dziwie sie tobie jako matce
ze w ogole przyszedl ci do glowy, 4 haha nadal sie mysli ze to maly
synek ktoremu trzeba kaszke podlozyc, niestety _mamo_ to juz kawal
chlopa co ma trojke dzieci na utrzymaniu.


> Prosiłabym przede wszystkim o wypowiedzi rodziców , bo domyslam sie, co
> "dzieci" mi napiszą. Ale też chetnie poczytam i zastanowię sie.
> Pomyslcie w kategoriach swoich dzieci, które wychowujecie, są Waszym
> oczkiem w głowie , marzycie o ich dobrze ułozonym zyciu itp
> Ja wiem, ze on jest zakochany i moze jest bardzo szczęsliwy w tym , choc
> wcale sam nie kryje ,ze trójka chłopaków + odpowiedzialne zawody=są
> zarobieni . I pomóc nawet nie mogę.
> Dodam jeszcze, ze mój syn jest powaznym, uczciwym człowiekiem a i ona
> wyglada na madrą i ciepłą.

W twojej glowie jest metlik, wczesniej pisalas poczekac az moze
wydorosleje, tu nagle ze jest powaznym czlowiekiem, ty poprostu za duzo
o tym myslisz
Co do kategori mojego syna, to przyznam ze nie chcialbym by moj syn byl
w sytuacji twojego syna, zapewna kazda matka i ojciec, ale..... nie
mozemy wybierac za dzieci.


> Tylko, ze to jest pierwsza jego miłosc (nigdy nikt go nie widywał z
> dziewczynami), a on jest jej drugim ważnym mężczyzną a z pierwszym
> spędziła ok 20 lat i ma 3kę dzieci. Troche matczynego niepokoju we mnie
> jest, choc próbuję patrzec optymistycznie.

A co ty mozesz wiedziec czy sie spotykal czy nie......? moi rodzice
rowniez mowili ze nie spotykalem sie z dziewczynami. Ba no bo skad mieli
wiedziec kiedy byli zaganiani robieniem kasy, a ja w miedzyczasie
przyprowadzalem sobie dziewczyny do domu i bylo fajnie. A co mialem
jeszcze moze mamusi powidziec zeby zmienila mi posciel bo jest zbrukana?



> Wyglada na to, ze są ze sobą szczesliwi a to najważniejsze, bo do
> swojej samotnosci juz się przyzwyczaiłam przez tyle lat trzymania mnie
> na dystans.

Wiec co cie martwi, szukasz jakiegos antidotum co pozwoli ci to zmienic,
uszanuj decyzje syna, jest im dobrze ze soba, chce z ta kobieta zyc i
byc moze byc ojcem ich dzieci. Postaraj sie zmienic jedynie to byscie
sie nie widzieli raz na pol roku, gdy cie odwiedza na wyjsciu ich
spytaj sie kiedy znowu wpadna, z reguly _japonczycy_ :-) bardzo szanuja
starszyzne, wiec twoja synowa moze skapnie sie ze czujesz sie
osamotniona i sama nagdyba do swojego kiedy idziemy odwiedzic mame.

--
% Bischoop | LRU: #260447 %
% bischoop(at)o2.pl | GG:1002333 |ICQ:159794827 %
% Szanuj siebie i blizniego swego, zielen i netykiete %

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2003-07-24 06:32:05

Temat: Re: Dłuuuugie wynurzenie matki dorosłego syna
Od: "Basia Z." <jelon@USUN_TO.skpg.gliwice.pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam !

Przeczytałam wszystko.
Jestem mamą 16,5 letniego Michała i 11,5 letniego Maćka.

Dzieci są dla mnie absolutnie najważniejsze w życiu, ale nie są wszystkim.
Mam bardzo ciekawą prace, mam przede wszystkim swoją pasję - są to góry,
którym poświęcam każdą wolną chwilę.
Tą pasję podzielamy z mężem.
Udało mi sie zainteresować tym również dzieci, obecnie często jeździmy razem
w góry w różnych układach. Ja + Michał, ja + Maciek, mąż + Michał, wszyscy
razem itd ...
Jeździmy też ze sporą grupą naszych przyjaciół, którzy też zresztą mają
dzieci w podobnym wieku.

Kiedy tak się składa, że wyjeżdżają wszyscy a ja zostaję sama w domu jest mi
pusto i smutno, a ja mam chandrę.
Ale ja nie żyję tylko dziećmi i domem, mam swoje życie swoich kolegów, z
którymi sie spotykam. Niektórzy z nich są już wspólnymi - moimi i Michała
kolegami, jeden z moich najbliższych kolgów prowadzi klub turystyczny do
którego należy Michał i często wyjeżdżaja w góry w niewielkiej grupce.

Jednym słowem nasze kontakty rodzice - dzieci powoli sie przekształcają w
kontakty przyjacielskie.

Chłopcy mają jeszcze przed sobą ukończenie szkół, studia. Są obydwaj bardzo
zdolni, chciałabym aby naukę kontunuowali tam, gdzie im będzie odpowiadało.
Michał (obecnie II kl liceum) coś ostatnio mówił ze chciałby studiować w
Krakowie (bo chciałby w czasie studiów zrobić kurs przewodników
tatrzańskich) Ja popieram takie dążenia.

Jest już teraz samodzielny i konsekwentny. W tym roku sam uzbierał z
kieszonkowego pieniądze i skończył kurs ratowników WOPR, co dało mu
możliwosć częściowo darmowego spędzenia wakacji.

Co będzie jak odejdą z domu, co jest wg mnie nieuchronne ?

Myśle ze uszanuję ich decyzje.
Mam też nadzieję ze pozostaniemy przyjaciółmi, ze sie będziemy kontaktować ,
choćby mailem, tak jak sie w tej chwili kontaktuję z moimi licznymi
przyjaciółmi.
Ale wśród tych przyjaciół moje dzieci (mam nadzieję) będą przyjaciółmi
wyjątkowymi.

I jeszcze jedno - nie wyobrażam sobie robienia "proszonych obiadków", nie
lubie gotować.
Co najwyzej mozemy sie spotkać i wspólnie zrobić pizzę , tak jak teraz
robimy.

No i mam nadzieję ze się będziemy spotykać w górach, chocby w naszej
klubowej chałupie.

Miałabym tylko z ewentualnymi przyszłymi synowymi problem, gdyby się
okazało, ze one nie cierpią gór ;-)))
Ale mam nadzieję ze do tego nie dojdzie ;-)))

A do Haliny mam pytanie :
Po co w ogóle wyjechałaś ?
Czy tam na miejscu masz przyjaciół ?
Nie wiem czy jesteś już na emeryturze, czy jeszcze nie, ale jesli tak - to
czym się zajmujesz ?

(Ja już mam tyle zajęć na emeryturę, ze sama nie wiem kiedy to wszystko
zrobię)

Pozdrowienia.

Basia



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2003-07-24 06:53:17

Temat: Re: Dłuuuugie wynurzenie matki dorosłego syna
Od: "J.R." <jromanowska[usun]@schr.gov.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Halina" <h...@s...ca> napisał w wiadomości
news:3F1F384F.B49E2454@sympatico.ca...
> Zapowiadałam temat a teraz nie umiem go w skrócie przedstawic.;-(
> Był synus, jedynak. Stracił tatę w wieku 5 lat. Z mamusią, którą
> uwielbiał za dwoje, spędził dziecinstwo, bez oparcia o jakąkolwiek
> rodzine (za wyjatkiem wyjazdw na wakacje).
> Mamuska była osobą bardzo zapracowaną (tez za dwoje rodziców) i
> zawodowo i domowo. Dziecinstwo pozornie bezproblemowe.
> Wiek dorastania-to wiek ogromnego buntu , co było dla mamuski
> zaskoczeniem,ale lektury i psycholodzy wyjasnili, ze to próba
> usamodzielnienia sie od silnej matki.
> W wieku 20 lat synus opuscił kraj , zeby udowodnić, ze sam sobie
> poradzi. Zapytał mamuskę o pozwolenie i mimo, ze bolało ją to,
> odpowiedziała ,ze jej rodzice nigdy nie gmatwali jej zycia więc i
> ona nie będzie.
> Wszystko było trudne ale w normie. Skonczył za granica studia, znalazł
> dobrą pracę. Kontakt był poprawny.
> W międzyczasie zachorował dosc powaznie, co mamuska wrzuciła na karb
> ciężarów emigracji.
> Mamuska okropnie teskniła i ...jak tylko mogła wyjechała też.
> I tu było zdziwienie, przy załatwianiu wyjazdu, bo synus najwyrazniej
> nie chciał tego (od pewnego czasu) ale ...załatwił.
> Przez 4 lata nic blizej o nim nie wiedziała (mimo mieszkania blisko
> siebie). Wszystkie kolezany chwaliły się synowymi, wnukami a ona....nic.
> Niektórzy to nawet sugerowali, ze moze jest inaczej zorientowany (tu to
> modne ) itp. i była już na wszystko przygotowana. Miał czas dla niej
> tylko na Dzien Matki , wigilię, urodziny itp i raz w tygodniu
> grzecznosciowy telefon "co słychać" . A jak wpadał, to jak po ogień.;-(
> Na pytanie o jego sprawy odpowiadał tylko , ze wszystko OK a przy
> pytaniu o szczegóły, ze to jego prywatne sprawy. :-(
> Około 3 mcy temu zapowiedział wizytę z kobietą. Szok, bo już od dawna o
> tym nawet nie myslała.
> Przyszli i połozyli jej 3 zdjecia dzieci-chłopców . Nawet nie była w
> stanie
> zapytac, czy któres jego.
> Kobieta 12 lat starsza, kanadyjka od 3 pokoleń ale z japonskich
> korzeni, wykształcona i z ciepłym sposobem bycia.
> Nic nie wiedząc blizej, a nie chcąc stracic syna, mamuska wszystko od
> razu zaakceptowałam, ją przytuliła, powiedziała ,ze zawsze jest mile
> widziana itp.
> Ta 3ka dzieci to 12, 9, 7 lat i wszystkie z jej pierwszego małżenstwa.
> Z relacji jak długo sie znaja (od 7 lat i z pracy- chyba szefowa przez
> krótki okres) mamuska wydedukowała, ze ta poważna choroba synusia
> zaczęła sie ze stresu , w jaki wszedł , wiążąc się z mężatką z 3 małych
> dzieci.
> Powiedział o tym związku tak późno, bo ta wybranka dopiero od niedawna
> ma rozwód.
>
> To wszystko jest o mnie i o moim jedynym synu.
> I teraz, kiedy prawie do stóp jej padłam , jakby to mój syn był od niej
> te 12 lat starszy i jakby to on miał 3 dzieci, nie widzę z jej strony
> jakiejkolwiek próby utrzymywania kontaktów ze mną.
> A może to on nadal boi się mojej dominacji (???), choc ja czuję sie tak
> pokorniutka, jakbym pod stołem zmuszona była siedzieć. Tylko
> przytakuję.;-)
> Wiem ,ze tu inna kultura. Wiem ,ze to już jestem dla niej 2-gą
> "tesciową" i to juz nie ten entuzjazm. Ale myslę, ze mając 3 synów
> powinna rozumieć, ze ja mam tylko jednego i chciałabym jakos częsciej
> mieć z _nimi_(całą ich rodzinka) stycznosc.
> Jest to dla mnie trudne i czasami mam ochotę odciąć się kompletnie.
> Ale co to da? Bede jeszcze bardziej cierpiała, bo z dziecmi rozwodów sie
> nie bierze a tylko trzeba je akceptowac takimi, jakimi są.
> Syn obiecał mi ,ze zaprosi mnie do ich domu ale jak na razie cisza. A
> już minęło prawie 3 mce od tej obiecanki.
> Pytam Was: jak ja powinnam sie zachowac w tej sytuacji?
> - Zrezygnowac z relacji jako matki z synem?
> - udawać, ze to wszystko OK ?
> - Poprosić o wprowadzenie zwyczaju , ze np raz w mcu przyjdą na obiad?
> - Czekać, ze moze jeszcze wydorosleje ich spojrzenie (on 34, ona 46) i
> sami do mnie jakos wrócą?
> - Zając się ułozeniem swego zycia, bo nigdy tego nie brałam pod uwage z
> uwagi na syna???
> Prosiłabym przede wszystkim o wypowiedzi rodziców , bo domyslam sie, co
> "dzieci" mi napiszą. Ale też chetnie poczytam i zastanowię sie.
> Pomyslcie w kategoriach swoich dzieci, które wychowujecie, są Waszym
> oczkiem w głowie , marzycie o ich dobrze ułozonym zyciu itp
> Ja wiem, ze on jest zakochany i moze jest bardzo szczęsliwy w tym , choc
> wcale sam nie kryje ,ze trójka chłopaków + odpowiedzialne zawody=są
> zarobieni . I pomóc nawet nie mogę.
> Dodam jeszcze, ze mój syn jest powaznym, uczciwym człowiekiem a i ona
> wyglada na madrą i ciepłą.
> Tylko, ze to jest pierwsza jego miłosc (nigdy nikt go nie widywał z
> dziewczynami), a on jest jej drugim ważnym mężczyzną a z pierwszym
> spędziła ok 20 lat i ma 3kę dzieci. Troche matczynego niepokoju we mnie
> jest, choc próbuję patrzec optymistycznie.
> Pozdrawiam Halina
> PS. Juz po napisaniu tego listu trafiła mi się okazja , żeby
> zobaczyc "moje dzieci" razem ze sobą ( u moich kuzynów) i chyba
> uspokoiłam się.
> Wyglada na to, ze są ze sobą szczesliwi a to najważniejsze, bo do
> swojej samotnosci juz się przyzwyczaiłam przez tyle lat trzymania mnie
> na dystans.
> Sorry, ze wyszło taaaakie długie;-( i dlatego proszę w wypowiedziach
> cytować tylko niezbedne fragmenty.
>
> --
> Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Staram się postawić w Twojej sytuacji. Po pierwsze poprosiłabym syna
(samego) na szczerą rozowę. I powiedziałabym mu wszystko, że jestem
szczęśliwa że ma kogoś z kim układa sobie życie, że ona podoba mi się, że
chcę pozanć jej dzieci i być dla nich babcią (taką naszą tradycyjną polską
babcia, tą od szarlotki, ulubionej zupy gdy wnuki przyjadą - ja do dziś
wspominam szrlotkę Babci)
Syn, dorosły człowiek ma prawo ułożyć sobie życie po swojemu i robi, Ty jak
widzę akceptujesz to (a przynajmniej starasz się). Powiedz mu również że
kochasz go, chcesz pokochać jego wybrankę, a do tego potrzebne są kontakty,
nie raz na pół roku, tylko takie normalne niewymuszone. Obiecaj (ale potem
konsekwentnie dotrzymuj), że nie będziesz układała mu życia - jest już dużym
chłopcem. Nie rezygnuj z relacji matka - syn. Ty będziesz cierpiała, a i syn
jak sądzę będzie miał dylematy. On się ciągle boi Twojej dominacji, chce
przed swoją wybranką okazać się jako człowiek samodzielny, niezależny -
DOROSŁY. Poproś o częstsze wizyty właśnie na dobre obiadki. A przy
najbliższej okazji porozmawiaj z nią, ustalcie wzajemne relacje, sposób
kontaktowania się, takie żeby nikt nie czuł się przymuszany. Ta kobieta też
pewnie przezywa rozterki, może nie jest pewna akceptacji (starsza rozwódka z
dziećmi) tylko swoją serdecznością i wielkim taktem możesz spowodować że
będziecie rodziną. Ale zrób pierwszy krok w kierunku zlikwidowania barier i
dystansu.
pozdrawiam JO
kontakt na priv: j...@w...pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2003-07-24 06:53:33

Temat: Re: Dłuuuugie wynurzenie matki dorosłego syna
Od: "Qwax" <...@...Q> szukaj wiadomości tego autora

Ze "starej" przyjaźni ośmielam się powiedzieć choć może
brutalnie lecz szczerze

Po pierwsze!!!!

> - Zając się ułozeniem swego zycia, bo nigdy tego nie
brałam pod uwage z
> uwagi na syna???

I trzeba to było zrobić dwadzieścia lat temu!!!

Dzieci wychowuje się po to by je wypuścić w świat a nie po
to by siedziały pod spudnicą. Niektóre kwoki o tym
zapominają i potem cierpią - degenerując przy okazji swoje
dzieci. Rodzice winni wychowywać dzieci tak by w wieku lat
nadstu do dwudziestu paru wyszły z domu (a dać im jeszcze
kopa na drogę ;-)) ) a w sferze uczuciowej pozostały
przyjaciółmi. A jak słyszę że "On (ona) powinien (powinna)
.... bo przecież jestem MATKĄ" to nóż mi się w kieszeni
otwiera.

"Dobre mamusie" to najgorsze matki.

Pozdrawiam
Qwax



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2003-07-24 08:13:10

Temat: Re: Dłuuuugie wynurzenie matki dorosłego syna
Od: a...@p...onet.pl szukaj wiadomości tego autora

Halina <h...@s...ca> wrote:


> PS. Juz po napisaniu tego listu trafiła mi się okazja , żeby
> zobaczyc "moje dzieci" razem ze sobą ( u moich kuzynów) i chyba
> uspokoiłam się.

Ja nie matka wiec zgodnie z prosba rad udzielac zadnych nie bede. Mam jednak
pytanie, bo to byc moze wazne. Czy z pozostala rodzina ( napisalas o kuzynach )
utrzymuja kontakt? Jesli tak to jaki- czesty, bliski, zazyly czy równiez
sporadyczny? Bo to moze byc kluczowe- moze oni po prostu nie lubia bliskich
kontaktów, zycia rodzinnego. Sa i takie osoby i mimo milosci do bliskich
utrzymuja dosc sporadyczne w innych oczach, choc dla nich wystarczajace
kontakty. Wyglada to wtedy wlasnie tak jak opisalas- rzadkie wizyty, niechec do
opowiadania szczegolowo co, jak i dlaczego, wpadanie jak po ogien, przezywanie
wlasnych spraw w swoim zaciszu.
pzdr
agi

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2003-07-24 08:32:54

Temat: Re: Dłuuuugie wynurzenie matki dorosłego syna
Od: "J.R." <jromanowska[usun]@schr.gov.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Qwax" <...@...Q> napisał w wiadomości news:12316->
> Dzieci wychowuje się po to by je wypuścić w świat a nie po
> to by siedziały pod spudnicą. Niektóre kwoki o tym
> zapominają i potem cierpią - degenerując przy okazji swoje
> dzieci. Rodzice winni wychowywać dzieci tak by w wieku lat
> nadstu do dwudziestu paru wyszły z domu (a dać im jeszcze
> kopa na drogę ;-)) ) a w sferze uczuciowej pozostały
> przyjaciółmi. A jak słyszę że "On (ona) powinien (powinna)
> .... bo przecież jestem MATKĄ" to nóż mi się w kieszeni
> otwiera.
>

Może to powinien. powinna to efekt naszych oczekiwań. Wydaje się nam że tak
wychowalismy nasze dzieci, że spełnią te nasze oczekiwania. Ja słowo powinna
traktuję jako skrót myślowy: robiłam wszystko, żeby teraz nasze układy byały
TAKIE czyli ona powinna zachowywać się TAK i TAK, ale.... Ale widocznie
popełniłam błąd, było coś nie tak, priorytety mojego dzicka są inne -
widocznie nie tak przekazałam to co dla mnie bylo najważniejsze, albo to co
dla mnie było naj - dla niej nie jest. I teraz trzeba szukać kompromisu, aby
dziecka nie zniewiolić i pozostać przyjacielem, a samemu odnaleźć się w
świecie obok dorosłego dziecka.
Napisałam pozostać przyjacielem, bo przyjaźń własnego dziecka pozyskuje się
wtedy gdy jest ono jeszcze całkiem małe i pełne wiary i ufności.


> "Dobre mamusie" to najgorsze matki.
szczera prawda bo - najlepsza jest po prostu MAMA

pozdrawiam JO



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2003-07-24 08:38:40

Temat: Re: Dłuuuugie wynurzenie matki dorosłego syna
Od: Bischoop <B...@k...russia> szukaj wiadomości tego autora

Latem J.R. wyklawiaturzyl(a):

> pozdrawiam JO
> kontakt na priv: j...@w...pl

Rowniez pozdrawiam ale ma przyszlosc tnij cytaty, niepotrzebnie
zacytowalas caly post, ustaw sobie sygnature tak by twoje dane byly po
-- tak jak to ma sie w przypadku mnie (patrz nizej).

--
% Bischoop | LRU: #260447 %
% bischoop(at)o2.pl | GG:1002333 |ICQ:159794827 %
% Szanuj siebie i blizniego swego, zielen i netykiete %

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2003-07-24 09:24:10

Temat: Re: Dłuuuugie wynurzenie matki dorosłego syna
Od: "J.R." <jromanowska[usun]@schr.gov.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Bischoop" <B...@k...russia> napisał w wiadomości > Rowniez
pozdrawiam ale ma przyszlosc tnij cytaty, niepotrzebnie
> zacytowalas caly post, ustaw sobie sygnature tak by twoje dane byly po
> -- tak jak to ma sie w przypadku mnie (patrz nizej).
>
No przecież wiem, Z.Boczek już mnie przeszkolił :-)
Zagapiłam się :-(
Sorki - to było już...............przedostatni raz ;-)
JO


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2003-07-24 13:10:23

Temat: Re: Dłuuuugie wynurzenie matkidorosłego syna
Od: Halina <h...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora



Bischoop wrote:
>
> Latem Halina wyklawiaturzyl(a):

> A nie zameczasz go moze zbytnio pytaniami o zycie prywatne....?

2 razy na 4 lata zadałam konkretne pytania i nie uzyskałam odpowiedzi.
Czy to często?

> 4 haha nadal sie mysli ze to maly
> synek ktoremu trzeba kaszke podlozyc, niestety _mamo_ to juz kawal
> chlopa co ma trojke dzieci na utrzymaniu.

Ja tez nigdy nie chciałam nic brać os swojej mamy a dzis wiem, ze to
boli. Wszystko w zyciu wraca jak bumerang!!!

> > Dodam jeszcze, ze mój syn jest powaznym, uczciwym człowiekiem a i ona
> > wyglada na madrą i ciepłą.
>
> W twojej glowie jest metlik,

nie przeczę. gorzej jak jest puuuuuuusto.;-)

> wczesniej pisalas poczekac az moze
> wydorosleje, tu nagle ze jest powaznym czlowiekiem,

Nie widzę sprzecznosci a tylko moze niezrozumienie intencji,
bo przez całe zycie kazdy z nas się uczy i dorosleje.
A szczególnie pózno zaczynamy przywoływać rady i przestrogi naszych
rodziców.
I to nie tylko moje zdanie a prawie wszystkich w moim wieku.
Szkoda mi tych, co zakonczyli cały swoj rozwój emocjonalny za
wczesnie;-)

> ty poprostu za duzo
> o tym myslisz

Ja juz dawno o tym w ogóle nie myslałam . Ostatnio ponad rok temu
napisałam wiersz "marzenia matki jedynaka" , wypłakałam sie przy nim i
sprawę w moim wnętrzu zakończyłam .
A teraz to jeszcze "ciepłe bułeczki" i stad takie emocje.

> A co ty mozesz wiedziec czy sie spotykal czy nie......?

Jak ze mna mieszkał nigdzie nie wychodził a nawet prosił, zebym
usprawiedliwiała go, ze nie chodzi na "18ki". Bolało mnie jak rodzice
jego kolegów mówili mi , ze tylko on nie chodzi ale po prostu miał
przeżzycie na takim pierwszym spotkaniu i zraził sie (wszyscy sie upili
a on nie pił).
Chyba nie był aż taki "bystrzacha" w tak młodym wieku jak Ty ;-)))
Tu w Canadzie tez przez długi czas wynajmował z kuzynami mieszkanie i
też o tym, ze nie ma nikogo- mówili i dziiwili sie. Tu tez był
przemeczony, bo zaczac studia w obcym kraju i na to zarobic ( cóż ja
mogłam z polskiej sredniej pomóc)- to wymagało wyrzeczeń.

> uszanuj decyzje syna, jest im dobrze ze soba, chce z ta kobieta zyc i
> byc moze byc ojcem ich dzieci.

Uszanowałam przeciez. Oni swoich dzieci juz chyba nie beda mieli - ona
46.
Ale on kocha jej dzieci.

> wiec twoja synowa moze skapnie sie ze czujesz sie
> osamotniona i sama nagdyba do swojego kiedy idziemy odwiedzic mame.

Cała moja nadzieja w ....Niej.;-)

Dzieki za wypowiedz - Halina

--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 4


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Zasiłek poporodowy..?
Zasiłek poporodowy?
Uniewaznienie czy rozwod... ciag dalszy!
opieka społeczna
Jestem zła, kradne, oszukuje

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »