Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!newsfeed.tpinternet.
pl!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "J.R." <jromanowska[usun]@schr.gov.pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Re: Dłuuuugie wynurzenie matki dorosłego syna
Date: Thu, 24 Jul 2003 08:53:17 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 124
Message-ID: <bfnvhf$q0d$1@atlantis.news.tpi.pl>
References: <3...@s...ca>
NNTP-Posting-Host: pa142.wesola.sdi.tpnet.pl
X-Trace: atlantis.news.tpi.pl 1059029360 26637 217.99.157.142 (24 Jul 2003 06:49:20
GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Thu, 24 Jul 2003 06:49:20 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1106
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1106
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:44624
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Halina" <h...@s...ca> napisał w wiadomości
news:3F1F384F.B49E2454@sympatico.ca...
> Zapowiadałam temat a teraz nie umiem go w skrócie przedstawic.;-(
> Był synus, jedynak. Stracił tatę w wieku 5 lat. Z mamusią, którą
> uwielbiał za dwoje, spędził dziecinstwo, bez oparcia o jakąkolwiek
> rodzine (za wyjatkiem wyjazdw na wakacje).
> Mamuska była osobą bardzo zapracowaną (tez za dwoje rodziców) i
> zawodowo i domowo. Dziecinstwo pozornie bezproblemowe.
> Wiek dorastania-to wiek ogromnego buntu , co było dla mamuski
> zaskoczeniem,ale lektury i psycholodzy wyjasnili, ze to próba
> usamodzielnienia sie od silnej matki.
> W wieku 20 lat synus opuscił kraj , zeby udowodnić, ze sam sobie
> poradzi. Zapytał mamuskę o pozwolenie i mimo, ze bolało ją to,
> odpowiedziała ,ze jej rodzice nigdy nie gmatwali jej zycia więc i
> ona nie będzie.
> Wszystko było trudne ale w normie. Skonczył za granica studia, znalazł
> dobrą pracę. Kontakt był poprawny.
> W międzyczasie zachorował dosc powaznie, co mamuska wrzuciła na karb
> ciężarów emigracji.
> Mamuska okropnie teskniła i ...jak tylko mogła wyjechała też.
> I tu było zdziwienie, przy załatwianiu wyjazdu, bo synus najwyrazniej
> nie chciał tego (od pewnego czasu) ale ...załatwił.
> Przez 4 lata nic blizej o nim nie wiedziała (mimo mieszkania blisko
> siebie). Wszystkie kolezany chwaliły się synowymi, wnukami a ona....nic.
> Niektórzy to nawet sugerowali, ze moze jest inaczej zorientowany (tu to
> modne ) itp. i była już na wszystko przygotowana. Miał czas dla niej
> tylko na Dzien Matki , wigilię, urodziny itp i raz w tygodniu
> grzecznosciowy telefon "co słychać" . A jak wpadał, to jak po ogień.;-(
> Na pytanie o jego sprawy odpowiadał tylko , ze wszystko OK a przy
> pytaniu o szczegóły, ze to jego prywatne sprawy. :-(
> Około 3 mcy temu zapowiedział wizytę z kobietą. Szok, bo już od dawna o
> tym nawet nie myslała.
> Przyszli i połozyli jej 3 zdjecia dzieci-chłopców . Nawet nie była w
> stanie
> zapytac, czy któres jego.
> Kobieta 12 lat starsza, kanadyjka od 3 pokoleń ale z japonskich
> korzeni, wykształcona i z ciepłym sposobem bycia.
> Nic nie wiedząc blizej, a nie chcąc stracic syna, mamuska wszystko od
> razu zaakceptowałam, ją przytuliła, powiedziała ,ze zawsze jest mile
> widziana itp.
> Ta 3ka dzieci to 12, 9, 7 lat i wszystkie z jej pierwszego małżenstwa.
> Z relacji jak długo sie znaja (od 7 lat i z pracy- chyba szefowa przez
> krótki okres) mamuska wydedukowała, ze ta poważna choroba synusia
> zaczęła sie ze stresu , w jaki wszedł , wiążąc się z mężatką z 3 małych
> dzieci.
> Powiedział o tym związku tak późno, bo ta wybranka dopiero od niedawna
> ma rozwód.
>
> To wszystko jest o mnie i o moim jedynym synu.
> I teraz, kiedy prawie do stóp jej padłam , jakby to mój syn był od niej
> te 12 lat starszy i jakby to on miał 3 dzieci, nie widzę z jej strony
> jakiejkolwiek próby utrzymywania kontaktów ze mną.
> A może to on nadal boi się mojej dominacji (???), choc ja czuję sie tak
> pokorniutka, jakbym pod stołem zmuszona była siedzieć. Tylko
> przytakuję.;-)
> Wiem ,ze tu inna kultura. Wiem ,ze to już jestem dla niej 2-gą
> "tesciową" i to juz nie ten entuzjazm. Ale myslę, ze mając 3 synów
> powinna rozumieć, ze ja mam tylko jednego i chciałabym jakos częsciej
> mieć z _nimi_(całą ich rodzinka) stycznosc.
> Jest to dla mnie trudne i czasami mam ochotę odciąć się kompletnie.
> Ale co to da? Bede jeszcze bardziej cierpiała, bo z dziecmi rozwodów sie
> nie bierze a tylko trzeba je akceptowac takimi, jakimi są.
> Syn obiecał mi ,ze zaprosi mnie do ich domu ale jak na razie cisza. A
> już minęło prawie 3 mce od tej obiecanki.
> Pytam Was: jak ja powinnam sie zachowac w tej sytuacji?
> - Zrezygnowac z relacji jako matki z synem?
> - udawać, ze to wszystko OK ?
> - Poprosić o wprowadzenie zwyczaju , ze np raz w mcu przyjdą na obiad?
> - Czekać, ze moze jeszcze wydorosleje ich spojrzenie (on 34, ona 46) i
> sami do mnie jakos wrócą?
> - Zając się ułozeniem swego zycia, bo nigdy tego nie brałam pod uwage z
> uwagi na syna???
> Prosiłabym przede wszystkim o wypowiedzi rodziców , bo domyslam sie, co
> "dzieci" mi napiszą. Ale też chetnie poczytam i zastanowię sie.
> Pomyslcie w kategoriach swoich dzieci, które wychowujecie, są Waszym
> oczkiem w głowie , marzycie o ich dobrze ułozonym zyciu itp
> Ja wiem, ze on jest zakochany i moze jest bardzo szczęsliwy w tym , choc
> wcale sam nie kryje ,ze trójka chłopaków + odpowiedzialne zawody=są
> zarobieni . I pomóc nawet nie mogę.
> Dodam jeszcze, ze mój syn jest powaznym, uczciwym człowiekiem a i ona
> wyglada na madrą i ciepłą.
> Tylko, ze to jest pierwsza jego miłosc (nigdy nikt go nie widywał z
> dziewczynami), a on jest jej drugim ważnym mężczyzną a z pierwszym
> spędziła ok 20 lat i ma 3kę dzieci. Troche matczynego niepokoju we mnie
> jest, choc próbuję patrzec optymistycznie.
> Pozdrawiam Halina
> PS. Juz po napisaniu tego listu trafiła mi się okazja , żeby
> zobaczyc "moje dzieci" razem ze sobą ( u moich kuzynów) i chyba
> uspokoiłam się.
> Wyglada na to, ze są ze sobą szczesliwi a to najważniejsze, bo do
> swojej samotnosci juz się przyzwyczaiłam przez tyle lat trzymania mnie
> na dystans.
> Sorry, ze wyszło taaaakie długie;-( i dlatego proszę w wypowiedziach
> cytować tylko niezbedne fragmenty.
>
> --
> Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Staram się postawić w Twojej sytuacji. Po pierwsze poprosiłabym syna
(samego) na szczerą rozowę. I powiedziałabym mu wszystko, że jestem
szczęśliwa że ma kogoś z kim układa sobie życie, że ona podoba mi się, że
chcę pozanć jej dzieci i być dla nich babcią (taką naszą tradycyjną polską
babcia, tą od szarlotki, ulubionej zupy gdy wnuki przyjadą - ja do dziś
wspominam szrlotkę Babci)
Syn, dorosły człowiek ma prawo ułożyć sobie życie po swojemu i robi, Ty jak
widzę akceptujesz to (a przynajmniej starasz się). Powiedz mu również że
kochasz go, chcesz pokochać jego wybrankę, a do tego potrzebne są kontakty,
nie raz na pół roku, tylko takie normalne niewymuszone. Obiecaj (ale potem
konsekwentnie dotrzymuj), że nie będziesz układała mu życia - jest już dużym
chłopcem. Nie rezygnuj z relacji matka - syn. Ty będziesz cierpiała, a i syn
jak sądzę będzie miał dylematy. On się ciągle boi Twojej dominacji, chce
przed swoją wybranką okazać się jako człowiek samodzielny, niezależny -
DOROSŁY. Poproś o częstsze wizyty właśnie na dobre obiadki. A przy
najbliższej okazji porozmawiaj z nią, ustalcie wzajemne relacje, sposób
kontaktowania się, takie żeby nikt nie czuł się przymuszany. Ta kobieta też
pewnie przezywa rozterki, może nie jest pewna akceptacji (starsza rozwódka z
dziećmi) tylko swoją serdecznością i wielkim taktem możesz spowodować że
będziecie rodziną. Ale zrób pierwszy krok w kierunku zlikwidowania barier i
dystansu.
pozdrawiam JO
kontakt na priv: j...@w...pl
|