Data: 2003-02-12 20:39:39
Temat: Re: Do 'oddzielnieśpiacych'
Od: "Sowa" <s...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "brow(J)arek" <b...@w...pl> napisał w wiadomości
news:b2dqaa$562$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Wydaje mi się, że gdyby Panie były łaskawe pojąć tą zależność i
> spróbować od drugiej strony (najpierw "zadbać" o partnera, a potem
> wymagać od niego współpracy na innym polu) życie byłoby o wiele
> prostsze - ileż to razy po gorącej nocy zrywałem się jak skowronek
> gotów przewrócić świat do góry kołami, wyremontować mieszkanie i
> spełnić każdą prośbę mojej "królowej nocy".
Mnie też ten wątek więcej goryczy przynosi niż zabawy, i też dla tego że
patrzę na sprawę od drugiej strony, kobiety co starając się ze wszystkich
sił, wciąż nie może doskoczyć do wydumanego ideału męskich żądz.
W czasach gdy jedyną moją praca była - praca zawodowa, ew studia i praca +
tzw robótki domowe (sprzątanie, taszczenie zakupów itd - nie przeczę że przy
udziale męża, choć wkład kobiety w te przyjemności jest większy -
standardowo rzecz jasna), nie było mi trudno tryskać seksem i inwencją.
Pierwsze dziecko + praca + robótki domowe (mąż dzielnie pomaga, to
przyznaję, choć dziecka karmionego piersią odemnie nie mógł odczepić)- też
dało się połączyć z dopieszczaniem męża na akceptowalnym dla niego poziomie
(przynajmniej tak mi się wydaje) . Ale ludzie kochani, 2 MAŁYCH dzieci +
cała reszta (dom, praca*) + wyczerpanie organizmu 2 ciążami, 2 porodami, 2
okresami laktacji ( 1nie zakończonej), 3 lata kiedy to 3-4 godz.
nieprzerwanego snu to wręcz rozpusta; to już nie przelewki, które można na
widok, żeby nie wiem jak kochanego męża, schować do kieszeni i zalec
zalotnie na kanapie roztaczając w koło swe wdzięki i zapachy :))) ( a dzieci
dyskretnie i cichutko bawią się nie wychodząc z kącika w swym pokoju,
krasnoludki zaś transportują na stół obiadek jak u mamy. )
Pomijam milczeniem fakt, że na takie prozaiczne rzeczy jak umycie okien, czy
wysprzątanie piwnicy, kobieta musi czekać nierzadko - tygodniami,
miesiącami......, więc czekanie na moment, że żona akurat nie pada na pysk,
na sam widok łóżka 2,3 dni, to chyba nie aż taki heroizm?
> W tym miejscu jeszcze mi się pytanie ciśnie tylko jakoś nie mogę go
> sformułować w czytelnej formie.
>
> Cały czas nad tym wątkiem unosi się jakiś taki "zły duszek". Gdzieś w
> tle czuję, że udzielanie się Pań w seksualnym "dopieszczaniu" traktują
> one jako nagrodę (przysługę, obowiązek, pracę itp.) dla mężczyzny za
> dobre sprawowanie (pomożesz w domu, przy dziecku, w zakupach,
> sprzątaniu to dobra Pani w nagrodę da... albo i nie)
A może nie w nagrodę, a właśnie jakakolwiek z "przysług" spełniona przez
męża, to zdjęcie z grzbietu żony iluś tam obowiązków i wydłużenie czasu na
regenerację organizmu i nazbieranie w nim energii na dopieszczanie?
Wiesz, kobietki w seraju zawsze są chętne gościć swego władcę, ale oprócz
leżenia nad basenem i zażerania czekoladek, to ich głównym obowiązkiem i
ciężką pracą jest chodzenie do łaźni, namaszczanie się wonnościami,
zwalczanie mentalne konkurentek i ładne wyglądanie. :))))
> I przyznam, że właśnie takie podejście doprowadza mnie do "białej
> gorączki". Cały czas odbieram seksualne zbliżenie jako akt prowadzący
> do OBOPÓLNEJ przyjemności (no chyba tylko taki ma sens). W tym
> kontekście w ogóle w głowie mi się nie mieści odmawianie tejże
> przyjemności partnerowi bo (UWAGA TO JEST WAŻNE) tym samym odmawia jej
> się SOBIE.
Na przyjemności, też trzeba mieć siłę. Słowo. Przyjemność, która odbywa się
w czasie, gdy głównym problemem jest utrzymanie powiek w pozycji -otwarte- i
nie zaśnięcie w trakcie (ze zmęczenia nie z nudów), nie koniecznie jest
przyjemna.
A przynajmniej z mojego punktu widzenia zmuszanie się do przyjemności, nie
wchodzi w grę jako uwłaczające godności obojga partnerów.
> I teraz będzie pokrętny wniosek do tego pokrętnego akapitu:
(ciach choć mądrze piszesz)
niechęć do dzielenia się przyjemnością i szczęściem
> nieodparcie kojarzy mi się z upadkiem takiegoż związku lub (w
> najlepszym przypadku) brnięciem w ślepą uliczkę.
Hm, zostaje tylko ustalić, czy to niechęć, czy tylko przejściowa (było, nie
było dzieci szybko rosną) niedyspozycja. Bo jedno drugiemu nie równe
Mnie doprowadza do białej gorączki męska postawa, zjeść cukierka i mieć
cukierka - żona ma być jednocześnie matką , kucharką, zaopatrzeniowcem,
sprzątaczką....... i tryskającą seksem girlaską jak z teledysku jęczącej
Britnej.
I kto tu dał się wycyckać jeśli już? :-P
Sowa
* Sowa pracuje dorywczo, więć okresy intensywnej pracy zawodowej,
przeplatają się z okresami gnuśności przy milusińskich. :))))
|