Data: 2003-02-13 06:25:26
Temat: Re: Do 'oddzielnieśpiacych'
Od: "Sokrates" <d...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "brow(J)arek" <b...@w...pl> napisał w
wiadomości news:b2dqaa$562$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Wydaje mi się, że gdyby Panie były łaskawe pojąć tą
zależność i
> spróbować od drugiej strony (najpierw "zadbać" o partnera,
a potem
> wymagać od niego współpracy na innym polu) życie byłoby o
wiele
> prostsze - ileż to razy po gorącej nocy zrywałem się jak
skowronek
> gotów przewrócić świat do góry kołami, wyremontować
mieszkanie i
> spełnić każdą prośbę mojej "królowej nocy".
I w tym tkwi chyba sedno na prawdę udanego, a raczej w pełni
satysfakcjonującego małżeństwa, żebyśmy byli traktowani jak
akumulatory, które do wzmorzonego działania, do bezawaryjnej
pracy potrzebują częstego doładowywania energii z zewnątrz.
Dzięki takim zabiegom ten nasz szeroko pojęty akumulator
będzie działał bez zarzutów. Nie w każdym oczywiście
przypadku, ponieważ zdarzają się egzemplarze niskiej
jakości, z wadami konstrukcyjnymi, ze znacznymi stratami
energii lub całkowicie nieudane, jednak to najpierw trzeba
dokładnie zbadać, czy przyczyna tkwi po stronie alternatora,
czy samego akumulatora i dopiero wtedy będzie można się
WIARYGODNIE wypowiedzieć na temat posiadanego w domu
akumulatora. Jakakolwiek dyskusja w drugą stronę uważam, że
nie ma sensu, ponieważ może doprawadzić jedynie do nie
rozwiązanego problemu, co było najpierw, jajko, czy kura.
Obecny pogląd na sprawę uwzględnia w zamyśle wiele
charakterystycznych dla naszej płci czynników
biologiczno-ewolucyjnych i jest w pełni zgodny z powszechnie
uznawalną charakterystyką męskiej osobowości, dlatego też
drogie Panie uważam(y), że taka kolej rzeczy jest optymalną
dla na prawdę udanych i szczęśliwych związków, choć w
obecnym zarysie nie wyczerpuje wszystkich aspektów
wzajemnych powiązań i zależności.Zdaję sobie sprawę, ze
takie postawienie sprawy obarcza kobiety kolejnym ciężarem
inicjatywy, jednakże jak to było już pisane w innych wątkach
w ubiegłym roku dotyczących satysfakcji seksualnej mężczyzn,
skuteczne ładowanie, czy doładowywanie posiadanych w waszych
domach akumulatorów nie wymaga aż tylu starań i wysiłków z
waszej strony, jak wam sie wydaje i z wielkim trudem i
oporami przyjmujecie to do wiadomości, mierząc nas waszą
własną miarą. Nie można przemilczeć również tego, że sam
proces doładowywania akumulatorów jest czynnością przyjemną
również dla was, więc korzyść dla was jest tutaj podwójna.
Nie wiem, czy będę nie skromny, jeśli wyrażę chęć, by
powyższy tekst potraktowany był, jako forma przesłania do
kobiet, które kochając nie rozumieją, jak w tej miłości
wyjść "na swoje":-))))) I to bylo na tyle.
Podpisano Sokrates
>
> I przyznam, że właśnie takie podejście doprowadza mnie do
"białej
> gorączki". Cały czas odbieram seksualne zbliżenie jako akt
prowadzący
> do OBOPÓLNEJ przyjemności (no chyba tylko taki ma sens). W
tym
> kontekście w ogóle w głowie mi się nie mieści odmawianie
tejże
> przyjemności partnerowi bo (UWAGA TO JEST WAŻNE) tym samym
odmawia jej
> się SOBIE.
Szkoda bracie:-)), że nie było (chyba) ciebie wcześniej na
tej grupie, gdy podobne kwestie były wypowiadane w ubiegło
rocznych wątkach. Na prawdę trudno zrozumieć skąd się bierze
u kobiet w tym trudnym życiu taka forma masochizmu.
> I teraz będzie pokrętny wniosek do tego pokrętnego
akapitu:
> o ile zrozumieć można, że partnerzy nie chcą dzielić się
ze sobą
> niepowodzeniami, troską, bólem (ot takie skryte dusze co
to nie lubią
> ukochanej osoby obciążać ładunkiem smutku i negatywnych
emocji, uczuć
> etc.), o tyle niechęć do dzielenia się przyjemnością i
szczęściem
> nieodparcie kojarzy mi się z upadkiem takiegoż związku lub
(w
> najlepszym przypadku) brnięciem w ślepą uliczkę.
Nic w tym pokrętnego, bracie.
brow(D)arek, znaczy się Sokrates
|