Data: 2006-01-28 12:57:11
Temat: Re: Dyktafon w szkole -coś jeszcze
Od: "kolorowa" <v...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Iwon(k)a" napisał
> "Jacek J." <n...@p...com> wrote in message
> news:43CF58EF.30E534E8@polbox.com...
>
>> Największe wrażenie zrobiła na mnie dyrektorka szkoły, twardo broniąca
>> swych histerycznych decyzji (podjętych natychmiast - chyba ze strachu
>> przed uczniami - bez sprawdzenia, konfrontacji i wyjaśnień),
>> gotowa bezkompromisowo bronić uczniów, nawet wbrew ich woli.
>> O tym że można zawiesić, a nie wywalić, pewnie nie zdążyła pomyśleć...
>
> a mnie sie wydaje, ze zrobila dobrze. cokolwiek bylo przyczyna
> zachowania chlopcow, nawet "scenariusz", nuczyciel nie
> powinien "fizycznie" rozwiazywac konfliktow.
Rzecz w tym, że nauczyciel w takiej sytuacji zwykle nie ma żadnych innych
możliwości. Zwyczajnie nie wie, co zrobić, bo ma związane ręce. Dyrekcja
wymaga od nauczycieli, żeby sobie radzili z uczniami konfliktogennymi bez
rękoczynów, bez tego, bez tamtego, ale nie mówi, jak to zrobić i sama umywa
rączki, a w razie wpady jedyne rozwiązanie widzi w wywaleniu nauczyciela.
Brak jest jednolitej metodologii dotyczącej egzekwowania poleceń nauczyciela
i sposobu postępowania w razie odmowy wykonania polecenia. A sposób
postępowania powinien być jednoznaczny: uczeń robi to, więc nauczyciel
reaguje tak i tak. Jak w każdej sytuacji wymagającej natychmiastowej
reakcji. I wtedy nie byłoby problemów z nagrywaniem.
Małgosia
|