Data: 2011-07-02 21:27:25
Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Od: "R" <r...@p...interia.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "medea" napisała w wiadomości news:iul1u5$non$1@news.onet.pl...
>W dniu 2011-07-01 09:56, R pisze:
>>
>> ch dziedzicznych chorobach, i o tym czy nam wiadomo o naszym braku
>> płodności (leczenie/operacje/świnka u nastolatka). Nie wiem czy ten
>> wywiad u księdza był jego inwencją własną czy powszechną w KK praktyką
>> ale wydał mi się bardzo dobrym pomysłem. I wydaje mi się, że zastosowanie
>> takiego pomysłu i przed ślubami cywilnymi też by ludziom nie zaszkodziło.
>> Jakieś krótkie przeszkolenie (na kształt kursu przedślubnego) w temacie
>> praw i obowiązków małżonków oraz psychologii bycia razem powinno (wg.
>> mnie) wręcz trafić do szkół. Ale petycji w tej sprawie pisać nie będę ;).
>>
>>> Nie myślą w pierwszej kolejności o wypytaniu o geny, choroby i długi,
>>> ale wierzą, że znają tę drugą osobę na tyle dobrze, żeby kochać ją taką
>>> jaką ona jest, nawet jeśli ta druga osoba jest na coś chora (np.
>>> zaburzona psychicznie).
>>
>> I właśnie te osoby postulowałabym nieco ku ziemi ściągnąć zanim same o tę
>> ziemię pacną lecąc z dużej wysokości. Bo tak właściwie to osobom mocno po
>> ziemi stąpającym to wszystko nie jest potrzebne - im by się przydało aby
>> czasami sobie pobujały w obłokach ;).
>
> Ale po co ściągać ich na ziemię i odbierać im te jedne z niewielu
> beztroskich i radosnych w życiu chwil?!
Aby nie pacnęły potem mocniej. Chyba nic tak bardzo nie boli jak zawiedzione
nadzieje.
Ale może to jest takie osobiste skrzywienie - ja nie lubię być zaskakiwana i
chcę zawsze znać wszelkie możliwe powikłania. Jeżeli jestem przygotowana, że
coś tam może nastąpić (choćby z bardzo małym prawdopodobieństwem) znoszę to
lepiej.
I nie trafia do mnie, że opowiedzenie, że coś może się skończyć tak a tak
odbiera radość chwil, które są radosne.
> Owszem, były przecież przez całe wieki praktykowane małżeństwa "ustawiane"
> przez rodziców, którzy brali pod uwagę "najważniejsze" (z punktu widzenia
> rozsądku) w życiu sprawy - majątek, dobre geny, status społeczny itd. A
> przecież i tak te małżeństwa nie zawsze były szczęśliwe i zdarzały się
> patologie i choroby.
Ale nie tylko to jest ważne. Ale i to jest ważne.
>Dobry wybór partnera powinno się "projektować" u dzieci w procesie
>wychowawczym poprzez własny przykład dobrych relacji z partnerem oraz
>ewentualnie w okresie "narzeczeństwa" naszych dzieci.
> Tego się nie załatwi wywiadem przedmałżeńskim.
A tutaj już zgoda.
--
Renata
|