Data: 2003-01-22 22:09:07
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "AsiaS" <a...@n...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ewa Ressel"
> To znaczy - konkretnie: jak? Bo wyjścia są dwa: kłamać albo powiedzieć
> prawdę.
Nie, uszanować decyzję tamtego mężczyzny i dobro jego związku lub nie,
dziecko nie jest pępkiem świata by dla jego wyłącznie ciekawości
niszczyć komuś zwiazek. Dlatego jeśli on nie ma nic przeciwko można
powiedzieć, jeśli ma powody na nie, oczywiscie nie.
>Dziwne, że w wątku o szczerości byłaś bardzo bezkompromisowa, a tu
> pojawia się "zależy". To co powiesz swojemu dziecku zależy od układów
> sąsiada z jego żoną? Śmieszne.
Skąd w ogóle wzięłaś słowo kłamstwo? Napisałam przecież wyraźnie że
powiedzenie dziecku prawdy jest dla mnie oczywistością, nawet nie kategorią
prawdy tylko oczywistością. Szczerość - absolutnie tak.
Napisałam co bym powiedziała i w tym zawierało się wszystko co dziecko
powinno wiedzieć. Problemy z czytaniem czy rozumieniem?
A układy sąsiada wpływają tylko
na wskazanie dziecku jego jako tego konkretnego lub nie. Osobiście
nie uważam tego za konieczne: dzieci po adopcji, in vitro itd także
nie mają dostępu do takich informacji.
> Jednak chyba coś jest na rzeczy, bo nie piszesz wprost - czy powiedzieć
> dziecku, KTO jest jego/jej biologicznym ojcem. Bo takie pytania prędzej czy
> później padną. Weź też pod uwagę, że w takim układzie prędzej czy później
> (raczej: prędzej) dowie się o tym CAŁA wasza rodzina, łącznie z babciami,
> ciociami, kuzynami i kim tam jeszcze. Bo trudno mówić dziecku, że jego
> biologicznym ojcem jest ktoś inny (odłóżmy na bok konkrety), zastrzegając od
> razu: "wiesz, ale nie mów o tym babci". I o ile czterolatek zadowoli się
> mglistymi opowiastkami, o tyle teściowa zapewne zechce wiedzieć, czy jej
> wnuk to naprawdę jej.
Nie uważam za konieczne zaznajamianie całej rodziny włącznie z babciami
i kuzynami w nasze życie intymne, to chyba dla nikogo nie jest
kategorią szczerości lub kłamstwa. Bezwzględna szczerość
i zaufanie należą do związku ludzi, NIGDY nie deklarowałam
że odnosi się do wszystkich ludzi, zresztą nie byloby to możliwe.
Im powinna wystarczyć informacja
że "korzystaliśmy" ze sztucznego zapłodnienia. I choć szczęśliwie
nie musieliśmy korzystać z takiego rozwiązania, równie szczęśliwie mogę
być pewna że nikt z mojej rodziny nie jest zidiociały tak by twierdzić
że ktoś "nie jest naprawdę jej" bo jest inny genetycznie.
--
Pozdrawiam
Asia
|