Data: 2003-01-22 21:47:55
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "Ewa Ressel" <r...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Jakub Słocki" <j...@s...net> napisał w wiadomości
news:b0mo3h$4kh$1@news.onet.pl...
> | A najbardziej zainteresowany/a - dziecko?
>
> Polemizuje z tym czy jest najbardziej zainteresowane. Stad tez nie
> wspomnialem o nim w poprzednim poscie - tym bardziej ze jego jeszcze, na
> etapie ustalen nie ma.
>
> A wracajac do dziecka.
> Oczywiscie ze powiedzialbym mu, tak jak i o innym sposobie pojawienia sie
w
> rodzinie. Kiedy - nie potrafie jasno odpowiedziec. Na pewno nie w wieku 3
> lat, ale tez nie czekalbym zeby to byl prezent na 18 urodziny.
Dlaczego nie w wieku trzech lat? Czy uważasz to za zbyt trudne, wstydliwe?
Czyli jednak uznajesz za właściwe okłamywanie dziecka przez jakiś czas?
Kiedy będzie ten właściwy moment? Jak juz nawarstwi się tyle kłamstw, tyle
napięcia, że nie da się tego dalej ciągnąć?
>
> A jak ? Z mojego punktu widzenia to zaden problem. Skoro ja go wychowuje,
to
> staram sie mu przekazac taki system wartoci jaki sam uwazam za wlasciwy.
> Wiec rozne sprawy teoretycznie powinno widziec podobnie jak i ja. I po
> prostu mowie (ja czy Asia) ze mimo ze wychowywane jest przez nas
> biologicznie nie jest moim dzieckiem, jesli chce moge mu wskazac
> biologicznego ojca.
To dość poważna rozmowa. A jeśli zechce go poznać? Wówczas, co pisałam w
poście do Asi (BTW kilka dni temu obiecała już ze mną nie korespondować, ale
jak widać dotrzymywanie przyrzeczeń nie jest jej mocną stroną), sprawa staje
się powszechnie znana. Fajnie będzie musiał się czuć dziesięciolatek,
wytykany palcami przez kolegów - można się domyslać, jakich określeń swojej
matki będzie musiał wysłuchiwać :-/
Kropka. Wiem, ze nie da sie w 100% przewidziec reakcji,
> ale powtorze - moj problem zeby dziecku przekazac te informacje, a
wczesniej
> odpowiednio wychowac, zeby zrozumialo.
Być może ono zrozumie. Ale czy zrozumieją koledzy, kuzyni, teściowa, ciotki
i wujkowie? Naprawdę nie widzisz, w jakiej sytuacji dziecko zostałoby
postawione? Wytykane palcami na każdym kroku, ośmieszane, zawstydzane.
> Jak dziecko ma sobie z tym poradzić?
> | Z własną tożsamością, z relacjami z oboma - jak by nie było - ojcami?
>
> Podobnie jak w momencie kiedy dowiaduje sie ze jest adoptowane, ale z
> zyjacymi rodzicami.
Nie, sytuacja jest diametralnie inna. Przy adopcji na pytanie "kim są moi
rodzice" odpowiadasz po prostu prawdę "nie wiem, ale jeśli chcesz, możesz
ich odszukać". Tutaj mówisz: "twoim tatą jest pan Ziutek, którego codziennie
mijasz na korytarzu".
>
> | Dla mnie cała ta sytuacja świadczy, niestety, o szczytowym egoizmie
> | rodziców, bo pal licho dorosłych, to ich decyzja, ale to nie oni będą
> | najbardziej cierpieć.
>
> I Twoje prawo tak myslec, co nie znaczy ze tak jest.
>
Ale może być. A zadaniem rodziców jest ochrona dziecka przed cierpieniem.
ER
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|