Data: 2003-05-21 18:18:32
Temat: Re: Facet bez kasy nic nie znaczy...???
Od: "Pyzol" <p...@s...ca>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Nieufny" > > W ogole coz to znaczy "miec kase"? Dla mnie "miec kase" to sie
ma wtedy,
> > kiedy w daczy letniskowej trzyma sie co najmniej 5 osob s t a l e g o
> > personelu ( o rezydencji glownej to juz nie wspomne).
>
> Czy to nie jest sytuacja ekstremalna?;))
Jest. Dostosowalam sie do ciebie;)
>
> > "Miec kase" - na CO???????
>
> Na zycie, na zaspokojenie podstawowych potrzeb, na kwiatka dla ukochanej,
na
> kino czy lody na przyklad;)
Ee, jesli tyle ty nazywasz "kasa" to ja wysiadam. Znam dziesiatki mlodych
ludzi, ktorzy by najzwyczajniej w swiecie wybaluszyli oczy na twoj problem.
"Na kwiatka dla ukochanej, kino, czy lody" - jak rozumiem, to kino i lody
tez z ukochana.
No wiec sam widzisz - ty chcesz sobie ja k u p i c.
> Hm... Czyli po prostu unikac sytuacji ekstremalnych i wiazac sie z kims na
> miejscu, a wtedy problem kasy do pewnego stopnia zniknie...
No widzisz, sam do tego doszedles.
Sprobuj zakochac sie w gwiezdzie filmowej z drugiego konca swiata - good
luck w "zaspokajaniu podstawowych jej potrzeb". Tak, to tez ekstremum, ale
dobry przyklad na sklonnosc do tworzenia SOBIE sytuacji niewygodnych.
Kaska
|