Data: 2003-05-23 11:26:53
Temat: Re: Facet bez kasy nic nie znaczy...???
Od: "Nieufny" <l...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Pyzol" <p...@s...ca> napisał w wiadomości
news:baibeu$19d9$1@ID-192479.news.dfncis.de...
> W okesleniu, ktorego sam uzyles: "wielu normalnych ludzi" masz zawarta
cala
> odpowiedz. Znajdz s w o j a normalnosc.
A co rozumiesz pod pojeciem 'normalnosc' w aspekcie finansowym? Kiedy wedlug
Ciebie ktos ma NORMALNA sytuacje?
> Wszyscy "normalni ludzie" maja problemy finansowe. Co jest dla kogo
> wydatkiem malym a co duzym - kazdy ocenia sam, wg ogolnego systemu
wartosci
> jaki w sobie rozwinal.
Czy telefon do dziewczyny, ktora sie kocha jest jeszcze malym, czy juz duzym
wydatkiem wedlug Ciebie? Albo na przyklad wyjscie na dyskoteke, albo
kupienie drinka? A jesli masz wazniejsze wydatki? Napiszesz teraz, ze bez
dyskoteki mozna sie obyc - zgoda. Ale majac do kogos iles tam kilometrow,
nie zadzwonic do tej osoby przez tydzien, albo dwa..? Nie mowiac o
wyrzeczeniach, aby sie spotkac! To tez jest normalne? O ile normalne sa
zwiazki na odleglosc...
> No i co ci przyjdzie z jednego konkretu, jesli ty operujesz statystyka
> rzekomej "wiekszosci"? Ja osobiscie w zyciu nie spotkalam kobiety, ktora
by
> kierowala sie stanem majatkowym ukochanego jako elementem podejmowania
> decyzji czy sie w nim zakochac czy nie:).
Ale przeciez ja nie o tym!:) Stan majatkowy, jako element caloksztaltu
ukochanego - jak najbardziej tak. Brak jakiegokolwiek majatku, a nawet lekki
deficyt takze nie dyskredytuja faceta jako takiego. Jednak dwoch podobnych
do siebie facetow, z ktorych jeden nie ma nic i nie ukrywa tego, od samego
poczatku sknerzac i oszczedzajac (bo tak musi), a drugiego stac na pewne
podstawowe rzeczy, czy nawet DROBNE przyjemnosci, nie znaczy w oczach
kobiety tyle samo! Ten drugi jest i bedzie lepszy i atrakcyjniejszy -
jakkolwiek bys mnie nie przekonywala, tak jest w WIEKSZOSCI przypadkow.
> Ja tutaj widze wiele roznych problemow, ale zaden akurat finansowy.
Zaden? A koszt utrzymania blizszej znajomosci na taka odleglosc? Spotkania,
telefony - to kosztuje!
> Moze nie wydumales, ale go sobie sam narailes.
> Idz na dyskoteke.
Twoje musi byc na wierzchu? ;))
> Poza tym; Jesli komus nie ledwo starcza na zycie, to nie wydaje pieniaedzy
> na komputer o podlaczenei do siecie, cos krecisz.
Komputer mam od dawna, moja sytuacja ulegla pogorszeniu niedawno i na
najblizsza przyszlosc nie rokuje zadnych lepszych perspektyw. Nie jestem
przeciez bezrobotnym nedzarzem, a z netu korzystam dosc rzadko. To tylko 29
groszy za 3 lub 6 minut. Ty myslalas, ze mam stalke? Nie stac mnie na to.
> Ja ci nie napisze co ja bym zrobila w takim wypadku, bo ja nie mam
zwyczaju
> postepowac w zyciu tak, aby sobie je komplikowac i nie szukam szczescia na
> odleglosc: jest go pelno wokol nas, w zasiegu reki, trzeba tylko i umiec
ja
> do niego wyciagnac.
Mam rozumiec, ze Ty nie uznajesz zwiazkow na odleglosc? Skoro tak, to
faktycznie trudno bedzie nam sie porozumiec.;) Ja jeszcze do niedawna
traktowalem je na rowni z tymi na miejscu, teraz jednak (od jakiegos czasu)
sam zaczalem sie nad tym zastanawiac. Skoro jednak jest mi dobrze z kims, do
kogo mam 100 czy iles tam kilometrow, dlaczego mam z tego rezygnowac?
Dlatego, ze nie stac mnie na taki zwiazek, bo nie mam na to pieniedzy i w
tej sytuacji sam sobie narajam problem, wieszajac kamien u szyi?;) Ok,
zrozumialem..:-/
Pozdrawiam,
Nieufny.
PS. Czyli jednak facet bez kasy moze mniej, ale tak zawsze bylo, jest i
bedzie i nie ma to nic wspolnego z uczuciami.
|