Data: 2011-09-14 10:24:09
Temat: Re: GMO a własność
Od: zażółcony <r...@x...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> napisał w wiadomości
news:j4ptm3$uqg$1@news.onet.pl...
> Rozumiem, że badania kosztują fortunę.
> Ale czy patentowanie czegoś co istniało, ale zostało "odkryte i nazwane"
> (np. prokalcytoniny - specyficzny marker infekcji bakteryjnych) jest OK?
> Moim zdaniem tu coś jest nie tak - to tak, jakby ktoś chciał opatentować
> Amerykę (bo ją odkrył).
Ciekawe i IMO dość trafne porównanie.
Zaraz za tym idzie np. rabunkowa gospodarka, nieliczenie się
z 'prawami ludności tubylczej'.
Myślę, że dałoby się zdefiniować pojęcie 'rabunkowego wykorzystania
wiedzy inżynierii genetycznej'.
> Obejmowanie patentem czegokolwiek co posiada zdolność do samodzielnej
> reprodukcji (namnażania się) jest moim zdaniem bardzo poważnym błędem.
Brakuje co najmniej drugiego końca: nałożenia odpowiedzialności i obowiązków
za nieprzewidziane skutki. Jakby np. tak odwrócić sytuację i nałożyć na
koncern dokładnego wyczyszczenia ziemii ze swoich produktów w sytuacji,
gdy ktoś rezygnuje z umowy. Coś jak obowiązek odbioru zużytej pralki,
kidy się jest producentem pralek nowych, jak obowiązek sprzątania po
katastrofach ekologicznych, obowiązek sprzątania śmieci po wycofaniu się
z placu budowy.
> PS. Pojęcia nie mam jak "robi się" blokady przed dalszym rozmnażaniem.
> Wydawało mi się do tej pory, że sama natura broniła się w ten sposób przed
> zakusami i pomysłami ludzi, nie dopuszczając do rozmnażania się
> mieszańców.
'Się robi' to może źle powiedziane, ale właśnie wykorzystać by można podobne
mechanizmy, które pozwalają urodzić muła, ale jego samego czynią już
bezpłodnym.
Mamy dwie pary chromosomów, w przybliżeniu jedna od matki,
druga od ojca. Jeśli dokonać translokacji, np. odciąć kawałek chromosomu
Y i dokleić gdzieś do chromosomu X - to liczba materiału
genetycznego się nie zmienia i jest szansa, że osobnik się będzie prawidłowo
rozwijał. Ale już nie będzie zdolny do rodzenia męskiego potomstwa
(przekazywany Y jest niepełny), a i z żeńskim prawdopodobnie
też nie wyjdzie (X jest za duży i zawiera doklejone geny męskie
- trudno przewidzieć skutki, ale można się spodziewać np.
bezpłodnego obojnactwa).
Podobne machinacje można próbować wymusić na innych chromosomach,
z daleko bardziej złożonymi konsekwencjami.
Można zresztą poczytać trochę o naturalnie występujących skutkach
samoistnych aberracji chromosomowych, czy też o zawiłościach
krzyzowania lwów z tygrysami (lub odwrotnie - i mamy albo tyglewy
albo tigony)
Idea jest taka, że hodujesz zamkniętą plantację zmodyfikowanych
rodziców, których w miarę potrzeb klonujesz, a na świat wypuszczasz
tylko ich bezpłodne, choć poza tym całkiem zdrowe dzieci.
|