Data: 2003-04-17 06:04:28
Temat: Re: Gdzie spizarnie z tamtych lat
Od: "JurekA" <jurdag@....o2.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Magdalena Bassett wrote:
> Po przerwie witam opowiescia o spizarni mojej Babci w Oliwie,
> niedaleko Gdanska.
/ ciach/
> Czy byly lub sa u Was w rodzinie spizarnie? Czy pamietacie takie
> sprzed
> czasu lodowek?
>
Tak. Chociaz lodowki to juz wtedy byly. U mnie stala taka radziecka
jakas z zaokraglymi rogami. Pol godziny spacerkiem z "Twojej" Oliwy
dochodzilas do "mojego" Sopotu. Tam spizarnie miala moja babcia ... na
waskich schodach prowadzacych na wieze. Nie byla to "prawdziwa" a
"zaadaptowana" spizarnia, bo w koncu to schody byly... dlatego mowilo
sie u nas ze cos stoi "na schodach". Tam sie wynosilo wszystko to, co
normalnie wklada sie do lodowki. Wyzej, gdzie juz trudniej bylo sie
dostac staly babcine kompoty, komfitutury i rozne przetwory. Wisaly tez
rozne kielbasy, ktore sie u nas suszylo dopiero w domu. I o dziwo byly
potem smaczne (bo probowalem dokonac czegos podobnego pare lat temu i
kielbasa widac juz inna bo zakonczyla zywot w smieciach). Poniewaz
schody byly bardzo strome i zastawione roznymi slojami dostanie sie do
gornych schodkow bylo nie lada wyzwaniem jako ze dotarcie na gore
graniczylo z cudem a w kazdym razie z ekwilibrystyka. Co pewien czas
udawalo mi sie wejsc na gore i zniesc jakis zapomniany sloik czyniac
calej rodzinie jakas mila niespodzianke. Bo kto pamieta w czerwcu ze z
ubieglego roku zostaly sie jeszcze wisnie? ;-)
Tak jak u Ciebie byly stare poniemieckie puszki z gotyckimi literkami, w
ktorych trzymano make czy cukier. A zapach tortu orzechowego? A byl w
swieta.... bo obok paschy tort orzechowy byl tez nasza rodzinna
tradycja.
...Coz... od tamtego czasu nie ma juz tego domu, nie ma tez
mieszkancow - ktorzy prawie w calosci powymierali. Pozostaly
wspomnienia, ale czy komus one potrzebne?
J.
|