Data: 2008-09-05 20:34:41
Temat: Re: Gdzie szukać info nt wymogu stroju WF
Od: Paulinka <paulinka503@przecz_ze_spamem.wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Szpilka pisze:
>
> Użytkownik "Paulinka" <paulinka503@przecz_ze_spamem.wp.pl> napisał w
> wiadomości news:g9s3i0$cgf$1@nemesis.news.neostrada.pl...
>> Szpilka pisze:
>
>>> W szkole chodziłam na kosza, siatkę i ręczną. Treningi z tą sama
>>> wuefistką, zawody międzyszkolne, sks-y. A na wf-ie też dużo grałysmy
>>> i ćwiczyłyśmy.
>>
>> Ja chodzilam sie pochwale a co:) na reczna , siatke, lekka atletyke
>> (krotkie dystanse, skok w dal), koszykowke i tenisa stolowego, ktorego
>> uwielbialam.
>
> O matko! Ping-pong. Toż to moje hobby było. We własnym zakresie dawałam
> czadu ;-) I w tamtych czasach miękkie rakietki miałam, i piłeczki zawsze
> skądśtam się wytrzasło. A jak pękła jakaś to koniecświata.
One sie w ogole w jakis magiczny sposob niszczyly :)
> Kiedyś byłam z rodzicami na wczasach. W tej samej placówce był obóz
> chłopaków ze szkoły samochodowej. Chłopaki starsi, jakieś 17-18 lat, ja
> siusiara między podstawówką a liceum, lat 15. I był sobie tam stół
> pingpongowy. I pograć też chciałam. Trochę chłopcy olali smarkatą, do
> czasu az udało mi się rakietkę dorwać i nastapiła moja kolej gry.
> Wymiatałam ich po kolei (serio, serio) Aż zakłady robili, który mnie
> ogra. I w ganianego (czy jak to tam się nazywa, co ileś osób gania wkoło
> stołu i odbija, a ten co skusi to odpada) zawsze do finału dochodziłam.
> A jeden taki chłopak z koloni obok (bo tez często razem z innymi
> graliśmy) uparł się że on nie wyjedzie do domu (autokar już stał
> zapakowany) póki ze mną nie wygra.
> Udało mu się i biedne dziecko mogło spokojnie wrócić do mamusi ;-P
>
> To były czasy, ech
Ja kiedys pojechalam z tz zdaje sie 2 klasa LO do Polanicy Zdroj na
majowke, bo wtedy starsze roczniki mature mialy. Jedna z rozrywek w
schronisku byl wlasnie ping-pong. Oprocz nas na odpoczynek przyjechal
jakis koles z synem. Matko jedyna ile ja z nim walk stoczylam
wieczorami. Przezyc nie mogl do konca, ze zadnej nie wygral :P
>> No ale ja chodzilam do klasy sportowej, to nas cisneli.
>
> Ja do zywkłej.
> Ale mój tata zawsze taki wysportowany był (za młodu) i ten sport mi
> wpoił, ze fajny i że warto :-)
U mnie zawodowo nikt nic nie trenowal, ale ogolnie rodzina wysportowana
byla. Ojciec gral w jakies 5 lidze w nozna.
>>>> Qra, to ja już wolę spacer farmera, zwłaszcza że mam wieloletnie
>>>> doświadczenie
>>>
>>> Mi też spacery pozostały. I lubię :-)
>>>
>>> Sylwia, kurcze po takim wątku to ja się chyba do jakiegoś klubu
>>> zapiszę ;-)
>>
>> Kurcze, a ja sie stacjonarna zrobilam. jestem tak leniwa, ze wole 30
>> min. czekac na autobus, zeby dwa przystanki przejechac, niz sie
>> przejsc :)
>
> A ja do tesco zamaist z buta to w autko się pasuję. A to raptem
> przystanek dalej.
> No ale zazwyczaj cięzkie rzeczy kupuję więc się ładnie tłumaczę ;-P
Ja sie tlumacze tym, ze szczupla jestem, to mi nie potrzeba:)
>> I pomyslec, ze w czasach narzeczenstwa z tz-tem bralismy pilke i
>> chodzilismy pograc w kosza w ramach rozrywki...
>
> Nic tylko poczekać aż dzieciaki dorosną i z nimi się posportowac ;-)
Przydaloby sie, to jednak jest naprawde fajny sposob na relaks.
--
Paulinka
|