Data: 2003-09-28 17:34:09
Temat: Re: Granice negocjacji a profanacja wartości
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"jbaskab" w news:bl4vii$4o9$1@srv.cyf-kr.edu.pl...
/.../
Widzę, że dobrze się nam negocjuje ;)), a czasu nie ma. Dodatkowo
mamy dwie równoległe niteczki rozmów, które się przeplatają i uzupełniają.
Trzeba ciąć w miarę możliwości rzeczy oczywiste, zgodne - co też robię,
ale mimo to rzecz się wydłuża...;). Trudna to sztuka ;)).
Poza tym widzę, że rzeczy dzieją się już same - a to już bardzo duzo!!
> > - "to nie ja, to kolega...". /.../
> Nie, nie widze tego.
Jestem w takim razie przekonany, że kiedyś zobaczysz. Oczywiście o ile
nie zaczniesz traktować GD jak CZATA - tak, jak to się ciagle myli
wielu młodym grupowiczom - szzczególnie w towarzystwie jedego,
półrocznego grupowicza. Widzisz to? (pytanie oczywiście retoryczne).
> Widzę za to, że każdy działa w sposób przez siebie
> uznany za najlepszy. Naprawdę nie widzisz tego?
Oczywiście, że widzę!! I właśnie w tym problem, że przekonania utrwalone
w głowinach jak fotki w szufladach, nijak się nie poddają zmianom. Fotka
może tylko spłowieć, zatrzeć się z czasem, ale to nie jest zmiana istotna
dla procesów poznawczych. "Fotka w szufladzie", wyciągana na każdą okazję
w celach porównawczych, jest cechą charakterystyczną myślenia 'statycznego',
'płaskiego', które w porównaniach fotek upatruje meritum pracy umysłowej.
W ten sposób właśnie myślą jetowe "ubrane szympansy". A że jest to zjawisko
całkiem powszechne, rozwiązywanie problemów na ogól polega na szperaniu
w pudłach pełnych fotografii - zamiast... Zamiast tego, co nazywane jest
w jetologii "myśleniem polowym", czyli elastycznością nie na poziomie
bibliotekarza z regałami książek, ale rzetelnego _twórcy_ własnych myśli,
_w_każdym_ przypadku abstrahującego od konkretów, traktującego je
wyłącznie jako materiał wyjściowy, źródło _danych_ a broń boże składników
rozwiązań!! (pomijam tu bardzo wiele).
Rozwiązania w tym sposobie myślenia są oryginalnymi dziełami autora, a nie
kompilacjami wyuczonych na pamięć w szkołach lub sfotografowanych w trakcie
mozolnego zdobywania doświadczeń życiowych, cząsteczek wiedzy statycznej.
Robaka już nazywałem kameleonem pozbawionym uczciwości. Sposobem
pracy jego umysłu jest - co już widać wyraźnie - _PLAGIAT_.
Ostatnio sam zaczął bawić się w nauczyciela netykiety... bezmyśłnie.
Nie zadając sobie trudu zrozumienia postępowania innych, oszacowania
stopnia uciązliwości tego czy tamtego odstępstwa od netykiety, sam zaczyna
ich terroryzować netykietą jako fotografią - ot pokrętna filozofia.
Trzeba było jednak pół roku, aby jakiekolwiek zmiany zaczęły się w ogóle
pojawiać. A i tak pojawiają się wyłącznie - "bo tak chce All" i kilku innych
UGD, nie dlatego, że Robak je rozumie.
I jeszcze raz powiem. Guzik obchodziłby mnie mózg Robaka, gdyby nie jego
aspiracje dotyczące _tworzenia_wzorców_, gdyby nie jego małpia potrzeba
afirmacji wraz z zaśmiecaniem środowiska i powielaniem tego w postach
naśladowców, a przede wszystkim _naśladowczyń_!! - co jest nad wyraz
interesującym materiałem do dyskusji o różnicach płciowych mózgów!!
(wiem, że Jacek Bocian robi to wyłącznie z własnej, przyrodzonej przekory,
jak tez wiem, że jest wiele kobiet, które myślą i reagują na to zjawisko
całkiem poprawnie).
Uczenie się Robaka "na pokaz", widać rzeczywiście w coniektórych jego
postach. Jest to jednak czysta mechanika dostosowawcza (bez rozumienia
i przekonania). Ma w swojej głowinie wyłącznie widok (fotkę) portalu onet
czy jakiegoś innego i nie ma pojęcia o tym, że czytnik grup dyskusyjnych
może zawierać wszystkie posty jakie tylko się pojawiają i o jakich przetrzy-
mywaniu _u siebie_ decyduje sam użytkownik.
Gdybyś Asiu dotarła fizycznie do Robaka i nauczyła go jak wypełnić jego
Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1158 w konta grup dyskusyjnych,
nagle otworzyłyby mu się oczki. Spadłyby filtry, które dzisiaj go _ograniczają_
w jego percepcji - co w zderzeniu z potrzebą autoafirmacji jest fatalne
w skutkach dla grupy, jak również przykre dla modemowców bez ryczałtów
i stałek. Popatrz na rozmowy Robaka z majką lub Edytą, a nawet z Natalią -
no przecież nóż się w kieszeni otwiera...;)). Debilizm to, czy jakieś inne
ograniczenie? Tak czy inaczej powielanie głupoty. I nie da się tego inaczej
nazwać. Co więcej - nazwać trzeba!!
/.../
> Tutaj żarty mnie się nie trzymają. Ty tego nie czujesz?
Czuję i doceniam. Ale dokładnie też o to chodzi w mojej strategii. Ty jedna
chyba (no, może jeszcze Flyer) pamiętasz zapewne dobrze, nasze na ten
temat rozmowy. A więc w tym przypadku, działać trzeba tak, by było
"z kim rozmawiać". Inaczej posty stają się monologami a'la Nawrocki
(skądinąd imo całkiem na miejscu w tej ilości). Dlatego wdzięczny Ci
jestem za wysiłek jaki wkładasz tu, pod hasłem negocjacje.
Na przykład bardzo cenne jest to, co mówisz niżej. Z mojego punktu
widzenia cenniejsze jest to, że to właśnie mówi osoba "trzecia" i to jest
moim celem, aby osób "trzecich" było jak najwięcej. W rozmowach czy
przepychankach typu czatowego, gdzie 95% treści to cytaty i linki -
dyskusji nie znajdziesz.
Posłuchajmy jeszcze raz, co masz cennego w swoim wywodzie:
> Jeżeli powiesz osobie powyżej pewnego wieku, że chcesz ją wychować
> to tej akceptacji nigdy nie dostaniesz. To ten ktoś musi Ciebie obrać
> dobrowolnie na wychowawcę. Nie ty jego na wychowanka. Duma,
> przekora, poczucie własnej niezależności, wartości i godności czy
> wreszcie prosta pycha - tym sie kieruje osoba, w srodowisku, w którym
> nie ma zależności, która odrzuca Wychowawcę. Żeby cokolwiek zmienić
> można iść dwoma drogami: albo wywierać presję dotąd dokąd kręgosłup
> nie pęknie (ale wtedy to jest tresura lub już tylko obrona) albo pokojowo
> ponegocjować i wzajemnie się zrozumieć.
No więc mamy już co najmniej kilka widocznych przykładów tego, o czym
mniej więcej piszesz. O niewidocznych nie wspomnę.
Podam tylko własny.
Przyznałem się z pokorą, że teksty JeTa są dla mnie cenne. Nie dlatego, że
muszę posiadać autorytet w JeTcie - bo nie muszę. Nie dlatego, że uznaję
go za wychowawcę - bo kompletnie nie w tym rzecz!! Teksty JeTa są (były)
dla mnie cenne, bo pozwoliły mi odkurzyć to, co całe życie w sobie noszę,
a co do tej pory nie miało potwierdzenia w "osobach trzecich". Nauczyły mnie
wielu rzeczy i _tego nie ukrywam_. Nie błaznuję, nie pozuję na doskonałość.
Poza tym dla mnie, który "kocha się w procesach", sam JeT i jego dzieło, to
klasyczny przykład procesu, a cała historia jego działalności stanowi tego
namacalną i weryfikowalną fotografię. Jeśli jednak ktokolwiek próbuje
wpadać na fragmenty tej historii, nie pamiętając, że są wycinkami procesu -
jest w pułapce nierozumienia (Tak jak obecnie Robak wywalający się na
netykiecie we własnych jej interpretacjach). Trzeba poświęcić wiele czasu -
_z dystansu_ - aby nauczyć się widzieć o wiele więcej, niż słowa na ekranie.
I trzeba to robić w ciszy własnego rozumu, a nie plotąc trzy po trzy na
publicznym forum.
Reasumując - trzeba nauczyć się być dla siebie samego nauczycielem
i wychowawcą, pokornie spijając z grupy to, co jest każdemu indywidualnie
potrzebne dla jego rozwoju.
> Allu, /.../
> Może ty uważasz że masz prawo decydować kto jest pozyteczny dla forum
> kto nie - ja takiego prawa, uważam, nie mam. Mogę wyrazić swoją aprobatę
> czy dezaprobatę, mogę ignorować lub nie, mogę lubić lub nie. /.../
Znów nie rozumiesz istoty otwartej GD. O jakich moich decyzjach Ty mówisz?
Ja decyduję wyłącznie o tym, co wychodzi spod mojej klawiatury, a wszelkie
tego interpretacje typu "decydent", "autorytet", "biedaczek", "kretyn" - są
wyłącznie dziełami tych, którzy to wypuszczają z własnych mózgów na pole GD.
I jako takie, są wyłącznie świadectwem o procesach myślowych tychże autorów.
To, czy ktokolwiek bierze pod rozwagę moje słowa, jest jego własną decyzją,
tak samo, jak moją sprawą jest zastanawianie się dlaczego ktoś mnie nazywa
"kretynem".
/.../
> Naturalnie się dobieramy w kółeczka zainteresowań. Jedno kółeczko
> nie powinno mówić, że jest lepsze od drugiego. Bo to jest rasizm;))
> Tym bardziej że ludzie tutaj się znajdujacy są w różnym wieku: inne
> problemy mają trzynastolatki, inne trzydziestolatki inne pięćdziesięciolatki
> i równorzędnej dyskusji raczej między nimi nie będzie. Chcesz się
> prównywać z trzynastolatką?;)) która za parę lat, jak jej chłopak
> i ciuchy wywietrzeją z głowy, zakasuje, być może, Ciebie umysłem;))
> Po co podkreślać podziały? Nie lepiej je niwelować?
No widzisz. Ja to wiem od kilku lat, Ty chyba od niedawna. Rzecz w tym,
że i Robak to wykorzystuje robiąc co rusz zakusy na narybek grupy.
(patrz urabianie pod swoją modłę z odrzucaniem norm jakie tu obowiązują).
Powiem Ci kiedy ja zaczynam się interesować nowym człowiekiem na grupie.
Robię to dopiero wtedy, gdy wiem, że się zadomowił i gdy zaczyna być
cokolwiek znaczący w sensie opiniotwórczym. Narybek i przelotne satelity
mnie nie interesują, jeśli tylko nie wionie od nich brak pokory względem
tego forum w całości. A tak właśnie było od początku z Robakiem.
Przylazło toto jako wielonicek z buńczucznymi hasłami renowacji czegoś,
czego kompletnie nie znał nie mówiąc o rozumieniu. Dziś, po pół roku,
gnieciony (nie)miłosiernie, pisze od czasu do czasu jakiś poprawny formalnie
post. Dziś, nie próbuje już ściągać masowo swoich wielbicieli z innych grup
na to forum, nie crosspostuje między grupami w sposób utajniony - gdyż
dostał za to wszystko po łapach. Jednak jest człowiekiem co najmniej
trzydziestopięcioletnim a do takiego przystają wszystkie Twoje uwagi
o trudnościach adaptacyjnych.
Jak dla mnie, jest ograniczonym bufonem, szukającym na gwałt kontynuacji
tego, co mu sie urwało w realnym zyciu. I zgoda - niech szuka.
Ale nie bez szacunku dla kogokolwiek!! Bez szacunku dla środowisk które
istniały lata całe, zanim on sam dostał prezent od losu - grupy dyskusyjne.
/.../
> z pozdrowieniami
> Aska
pozdrawiam
All
|