Data: 2015-11-06 23:55:12
Temat: Re: I po raz trzeci
Od: FEniks <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2015-11-06 o 19:03, Pszemol pisze:
> Mam takiego kolegę, przyjaciela rodziny właściwie, bo między nami
> niewiele wspólnego - jest jakieś 10 lat ode mnie starszy, pracuje
> w śmierdzącej i gorącej fabryce 10 godzin dziennie lub więcej,
> z sobotami włącznie, bo zależy mu na nadgodzinach - życia poza
> pracą nie ma, ucharowany wraca do domu, micha i do spania,
> bo jutro o 4 rano trzeba się budzić i znów do roboty...
> A w sumie mógłby coś zrobić bardziej umysłowego, bo głupi nie jest.
> Polak patriota, gorąco wierzący "w Pana Boga". Chodzący sumiennie
> do kościoła, obowiązkowo również w soboty, jeśli w niedziele nie
> może - zrezygnowany życiem, czeka na śmierć i pójście do nieba.
> Chwyta się butelczyny aby jakoś przetrzymać do następnego dnia.
> Żal się patrzy na takiego człowieka na granicy depresji. Wszelkie
> próby zachęcenia go aby coś zmienił w życiu, poszukał sobie lepszej
> pracy czy też coś tam zrobił ciekawego kończą się stwierdzeniami
> typu że Bóg to wszystko widzi z nieba jak cierpi, że Bóg jest
> napewno sprawiedliwy i mu to wynagrodzi. I że to jego przeznaczenie.
> I że widocznie tak miało być... I że coś tam w młodości "nagrzeszył"
> i że widać to kara, i w kółko to samo.
>
> Czy on to według Ciebie ten chcący czy ten niechcący?
> Bo dla mnie to przykry rezultat wpływu religii na człowieka.
Ateiści nie miewają depresji?
Ewa
|