Data: 2015-11-07 01:47:24
Temat: Re: I po raz trzeci
Od: "Pszemol" <P...@P...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
"FEniks" <x...@p...fm> wrote in message
news:n1jfo5$6rg$1@news.icm.edu.pl...
> W dniu 2015-11-07 o 00:27, Pszemol pisze:
>> "FEniks" <x...@p...fm> wrote in message
>> news:n1ja9b$f9v$1@news.icm.edu.pl...
>>> W dniu 2015-11-06 o 15:54, Pszemol pisze:
>>>
>>>> Oczywiście - nie da się zaprzeczyć że jest taka grupa ludzi.
>>>> Używają tej wiary (często nieświadomie) jako opium
>>>> łagodzącego strach przed śmiercią swoją czy utratą tą
>>>> drogą bliskich, tłumaczą sobie "przeznaczeniem" swoje
>>>> życiowe niepowodzenia - i faktycznie, szczerze, czują
>>>> się z tym szczęśliwi. I uważam że takich ludzi nalezy
>>>> zostawić w spokoju, nie burzyć im tego szczęścia, nawet
>>>> jeśli nam się wydaje że wypływa ono z ignorancji, o ile
>>>> Ci ludzie nie próbują wpływać na decyzje podejmowane
>>>> przez innych ludzi, np. organizując publiczne prawo
>>>> według jakiejś religii którą oni wyznają.
>>>
>>> Generalnie powinniśmy wzajemnie szanować swoje sposoby na szczęście,
>>> bo nikt nie ma uniwersalnej recepty. Rozumiesz to?
>>
>> Nie rozumiem. Zgodziłbym się na wzajemne tolerowanie swoich
>> sposobów na szczęście, ale szacunek dla sposobu?? Skąd ten pomysł?
>> Szacunek to ja mogę mieć do człowieka a nie do sposobu na szczęście.
>
> Nie przerażaj się tak bardzo. Tylko na takiej zasadzie, jak szanujesz np.
> wybór sposobu odżywiania u swoich przyjaciół wegetarian.
> Bo chyba szanujesz? Przecież to nie znaczy, że nie masz jeść mięcha.
Nie znam takiego znaczenia słowa "szanuję" aby stosować go
w takim kontekście. Szanuję osoby a nie sposoby odżywiania
się czy ubierania się czy też sposoby na szczęście...
W kontekście o jakim piszesz raczej użyłbym "toleruję", to
znaczy przyjaciół wegetarian nie drażnię, nie dzióbię, nie ganię
za to że nie jedzą mięsa - co innego tych dyskutantów co
na grupie sami się zdecydowali o swoich wyborach pisać ;-)
>>>> Macie dużo różnic między sobą, niestety w kwestiach
>>>> religijnych/wiary jesteście bardzo podobne - przynajmniej
>>>> z mojej perspektywy wszyscy ludzie wierzący są w większym
>>>> lub mniejszym stopniu "delusional" (jak to jest po naszemu?).
>>>
>>> Strasznie szufladkujesz ludzi.
>>
>> Przepraszam? :-)
>
> Pytasz mnie? Też nie umiesz przepraszać, jak XL. ;-P
Nie :-)
Raczej powątpiewam czy powinienem w tym kontekście przeprosić :-)
Skrót tego: Czułaś się zaszufladkowaniem urażona? A to przepraszam.
>>>> Co tu cynicznego w stwierdzeniu faktu, że to JEST zawód jak inne?
>>>> Zawód, który jak inne zawody wymaga talentu, ma zalety i wady,
>>>> są z nim połączone ryzyka - mnóstwo ludzi podtrzymujące fasadę
>>>> tabu w tym temacie korzysta powszechnie z prostytutek...
>>>> Tylko naiwność u pewnych ludzi powoduje że nie dostrzegają tego.
>>>
>>> Ale czego nie dostrzegają?
>>
>> No tego, że jest to zawód.
>>
>>> Ja zdaję sobie sprawę z popularności prostytutek.
>>> Co ani trochę nie zmienia mojej opinii o prostytucji.
>>
>> No i zastanów się, dlaczego nie zmienia.
>
> Zdajesz sobie sprawę, jak duża grupa ludzi żyje z kradzieży?
> Karmią i utrzymują dzięki kradzieżom swoje rodziny.
> Czy uważasz w związku z tym, że złodziej to zawód jak każdy inny?
Oczywiście że nie! Dziwne pytanie i dziwne porównanie...
Czy okradziony zgadzał się i umawiał się na okradanie go?
Nie wiem, uzgadniali godzinę kiedy włamanie ma miejsce,
albo uzgadniali co wolno ukraść a co jest poza kontraktem?
Gdzie Ty w kradzieży widzisz w ogóle podobieństwa do prostytucji,
wktórej dorosła, świadoma, przytomna i trzeźwa osoba umawia
się z klientem, drugą dorosłą, świadomą i przytomną osobą
na miejsce wydarzeń, date i godzinę wydarzeń, kwotę czy
to jakie "ruchy" są dozwolone a jakie niedozwolone? :-)
A może jedyny przykład prostytucji jaki potrafisz sobie
wyobrazić to jakieś pełne przemocy targi nieletnich i naćpanych
niewolników wykradzionych gdzieś w nocy rodzicom z domu?
|