Data: 2010-05-08 22:11:15
Temat: Re: Ile kosztuje bilet wstępu na Wawel?
Od: Piotr <p...@b...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
medea pisze:
> Piotr pisze:
>
>> No wiesz, zwątpienie to zwątpienie, a miłość to miłość.
>> Dla mnie właśnie to jest taki chwilowy stan nieco utopijny,
>> w którym traci się zdolność oceny partnera i weryfikacji
>> relacji z nim - czyli rozsądek.
>
> Powyżej piszesz o zakochaniu, zauroczeniu.
No dobra, a jak jest w Twojej miłości po zakochaniu i zauroczeniu?
Jak racjonalizujesz swój szacunek, akceptację i miłość do męża
kiedy nie spełnił Twoich oczekiwań, albo sam ma za duże,
lub Ciebie zranił czymś czy zdenerwował?
>> Nazywając miłością całokształt składający się na związek,
>> a więc także chwile zwątpienia, niepewności, smutku
>> popełniasz po prostu błąd rzeczowy.
>
> Nie zgadzam się z tym. Człowiek jest osobą dynamiczną - w ciągu życia
> się zmienia pod wieloma względami - nie możemy przyjąć, że będzie
> wciąż odczuwał to samo, tak samo odbierał swojego partnera, a pomijam
> już zupełnie zwyczajne wahania nastrojów, które towarzyszą nam
> codziennie (nawet Tobie he he). I dlatego uważam, że miłość to jest
> też "akt woli", nie tylko czysta emocja, która w Twoim rozumieniu jest
> niemal fizjologiczna. ;)
> Jak sądzisz - mam trochę racji? ;)
No sam nie wiem.
A czym się różni Twoja interpretacja/racjonalizacja miłości od mojej?
Twoja pozwala Ci uważać, że kochasz, a moja mi uniknąć tej infantylności
i egzaltacji,
czy jeszcze są jakieś różnice?
Ponieważ odbiór u partnerów mamy chyba porównywalny?
>> Jeśli natomiast by założyć, że błędu tego nie popełniasz,
>> to moje chwile zwątpienia i ich konsekwencje
>> także przecież mieszczą się zgodnie z Twoją definicją
>> w zakresie miłości do mojej partnerki ;-)
>
> Oczywiście tak sądzę, że się mieszczą. Jest tylko kwestia podejścia do
> tych zwątpień - czy je zracjonalizujesz tak, żeby siebie ochronić, czy
> weźmiesz je po męsku na klatę i poniesiesz bolesne konsekwencje, czyli
> chociażby powiesz sobie: zachowałem się jak zwyczajny sk... i nad tym
> jeszcze muszę popracować.
Jak już pisałem, zachowałem się stosownie do wymogów moralności
narzuconej przez społeczeństwo, w którym żyjemy.
To, że ktoś sobie poradzi z czymś pomimo ograniczeń i barier,
może świadczyć po prostu o jego zaradności i uczciwości
w respektowaniu własnych celów.
Aby to zrozumieć, musiałbyś chyba przesunąć swój paradygmat
choć nie wiem, czy po coś Ci to jest potrzebne.
>> Poza tym masz rację, pracuję nad jakością swojego życia
>> i swoją samoocenę opieram na efektach tej pracy.
>> No bo na czym mam ją opierać?
>> Na Twoich słowach, choć się wcale nie znamy?
>
> Na moich słowach??? A gdzieś to niby sugerowałam?
>
> Ewa
Sugerowałaś, że używam racjonalizacji do ochrony swojej samooceny,
no to na czym ją wg Ciebie opieram?
Piotrek
|