Data: 2010-05-09 20:52:00
Temat: Re: Ile kosztuje bilet wstępu na Wawel?
Od: Piotr <p...@b...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
medea pisze:
>
> No nie, ja podchodzę do tego zupełnie inaczej, a może po prostu mnie
> mąż tak nie "rozczarowuje" jak Ciebie Twoja tż. ;) BTW Ja w ogóle nie
> odbieram jego zachowań jako rozczarowywanie mnie. Generalnie on nie
> wykazuje żadnych nowych zachowań, z którymi nie zetknęłabym się w
> początkowym okresie, tylko niektóre sprawy po prostu wcześniej nie
> wydawały mi się tak istotne, a teraz nabierają innego wymiaru.
> Zazwyczaj jednak dochodzę do wniosku, że to, co mnie denerwuje
> pozornie w nim, tkwi we mnie i jeśli chcę to zmienić, to muszę przede
> wszystkim sama w sobie coś zmienić. No ale ja zdaję sobie sprawę, że
> jestem dość ciężkim przypadkiem, to może dlatego. ;)
Chyba troszkę projektujesz z tym 'rozczarowaniem'.
Ja raczej nic takiego nie wspominałem.
>
>> Jeśli konfliktowe oczekiwania lub zachowania wynikają z jakiegoś
>> irracjonalnego widzimisie,
>
> W jakim sensie irracjonalnego?
Nierozsądnego.
Najłatwiej to będzie chyba widoczne w Twoim ostatnim konflikcie z cbnetem.
Zażartował dość swobodnie jednak jego intencją nie było Ciebie obrazić.
Mimo to Ciebie przeprosił, chociaż IMO nie powinien,
ale ty nie dość że miałaś gdzieś jego prawdziwe intencje, to jeszcze i
przeprosiny.
Gdybyś patrzyła na jego intencje, tematu w ogóle by nie było.
>
>> Co? A czemu ja? Prócz Madzi i Czarusia i Ciebie nikt tu chyba nie
>> wyciera sobie
>> buzi miłością.
>
> No wiesz, wcale nie miałam ochoty znowu tego roztrząsać. Sam ciągniesz
> mnie najpierw za język, a potem masz pretensje? Zresztą zapomniałeś
> dodać swojej ulubienicy XL - celowo? Nie jestem poza tym żadną szaloną
> entuzjastką, ja chyba podchodzę do miłości w sposób dość wyważony i
> racjonalny, jak to kobieta z przeszłością. ;)
Jesteś kobietą z przeszłością?
Miałaś wcześniej formalny związek?
>
>> Wiec póki co, to jestem bardziej (ilościowo) wśród swoich niż Ty.
>
> No nie wiem, tutaj raczej większość uznaje miłość oraz uczciwość w
> partnerstwie/małżeństwie za wartość.
>
>> Pyskówka? Nie mam jak dotąd z problemów z adaptacją więc daruj sobie
>> takie 'rady'.
>
> Nie pyskówka. Dziwię się, czego oczekujesz po ludziach tutaj? Skoro
> masz swoje towarzystwo, w którym ludzie myślą i działają podobnie jak
> Ty i to daje Ci wsparcie i poczucie wspólnoty, to idź do nich i ciesz
> się życiem. Może oni rozwieją jakieś ewentualne Twoje wątpliwości.
Chodziło mi o nadużywanie słowa miłość.
W moim środowisku tego nie ma, natomiast co do mojego
odbioru, to raczej po tutejszych doświadczeniach wolę nie eksperymentować.
>
>>>> Więc pytam, w świetle Twojej teorii - z czego ona się składa?
>
> Mam wrażenie, że Twoja samoocena jest bardzo silnie oparta na - nie
> wiem, jak to nazwać - zadaniowości? Ciągle musisz pozytywnie
> wywiązywać się z jakichś zadań i w ten sposób się przed sobą
> potwierdzać. Ma to pewnie swoje źródło, jak już gdzieś wcześniej
> pisałam, w dzieciństwie i warunkowej akceptacji rodziców, np.
> uzależnionej od jakichś osiągnięć.
> Nie dopuszczasz porażek, mało tego - ciągle się ich obawiasz i przed
> nimi zabezpieczasz. To jest normalne chyba u każdego, ale u Ciebie
> jest to jakoś przesadzone. I dlatego lepiej Ci obracać się w
> środowisku, w którym np. taka wartość jak wierność nie istnieje,
> ponieważ w razie czego nie będziesz musiał się katować, że jej nie
> dochowałeś. Dlaczego tak przylgnąłeś do XL - bo dała Ci wspaniałą
> furtkę, o którą mogłeś się oprzeć ;), czyli stwierdzenie, że dopóki
> niczego nie obiecywałeś przed Bogiem, to jesteś zwolniony z
> uczciwości. Gdybyś przysiągł, miałbyś kolejne zadanie do wykonania,
> które być może przerosłoby Cię, a tego byś przecież nie zniósł. ;)
> No tak to mniej więcej widzę.
>
> Ewa
Prawdę mówiąc liczyłem na coś ciekawszego.
Pisałem tu kiedyś chyba swoją zadaniowość i wydaje mi się, że jest
trochę inna.
Z Ixi dogaduję się bez problemu w każdym temacie, gdybyś nie zauważyła.
W odróżnieniu od niektórych.
Piotrek
|