Data: 2010-05-09 20:34:08
Temat: Re: Ile kosztuje bilet wstępu na Wawel?
Od: medea <X...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Piotr pisze:
> Kurcze, wszystko trzeba Ci tłumaczyć jak dla chłopa.
> Jeśli zachowanie jest cykliczne lub istnieje dość duże prawdopodobieństwo
> że się znowu powtórzy, to wiadomo, że zmiana musi być większa
> i nie ograniczać się do jednego zachowania (jak w kolejce będzie następne).
No nie, ja podchodzę do tego zupełnie inaczej, a może po prostu mnie mąż
tak nie "rozczarowuje" jak Ciebie Twoja tż. ;) BTW Ja w ogóle nie
odbieram jego zachowań jako rozczarowywanie mnie. Generalnie on nie
wykazuje żadnych nowych zachowań, z którymi nie zetknęłabym się w
początkowym okresie, tylko niektóre sprawy po prostu wcześniej nie
wydawały mi się tak istotne, a teraz nabierają innego wymiaru.
Zazwyczaj jednak dochodzę do wniosku, że to, co mnie denerwuje pozornie
w nim, tkwi we mnie i jeśli chcę to zmienić, to muszę przede wszystkim
sama w sobie coś zmienić. No ale ja zdaję sobie sprawę, że jestem dość
ciężkim przypadkiem, to może dlatego. ;)
> Jeśli konfliktowe oczekiwania lub zachowania wynikają z jakiegoś
> irracjonalnego widzimisie,
W jakim sensie irracjonalnego?
> Co? A czemu ja? Prócz Madzi i Czarusia i Ciebie nikt tu chyba nie
> wyciera sobie
> buzi miłością.
No wiesz, wcale nie miałam ochoty znowu tego roztrząsać. Sam ciągniesz
mnie najpierw za język, a potem masz pretensje? Zresztą zapomniałeś
dodać swojej ulubienicy XL - celowo? Nie jestem poza tym żadną szaloną
entuzjastką, ja chyba podchodzę do miłości w sposób dość wyważony i
racjonalny, jak to kobieta z przeszłością. ;)
> Wiec póki co, to jestem bardziej (ilościowo) wśród swoich
> niż Ty.
No nie wiem, tutaj raczej większość uznaje miłość oraz uczciwość w
partnerstwie/małżeństwie za wartość.
> Pyskówka? Nie mam jak dotąd z problemów z adaptacją więc daruj sobie
> takie 'rady'.
Nie pyskówka. Dziwię się, czego oczekujesz po ludziach tutaj? Skoro masz
swoje towarzystwo, w którym ludzie myślą i działają podobnie jak Ty i to
daje Ci wsparcie i poczucie wspólnoty, to idź do nich i ciesz się
życiem. Może oni rozwieją jakieś ewentualne Twoje wątpliwości.
>>> Więc pytam, w świetle Twojej teorii - z czego ona się składa?
Mam wrażenie, że Twoja samoocena jest bardzo silnie oparta na - nie
wiem, jak to nazwać - zadaniowości? Ciągle musisz pozytywnie wywiązywać
się z jakichś zadań i w ten sposób się przed sobą potwierdzać. Ma to
pewnie swoje źródło, jak już gdzieś wcześniej pisałam, w dzieciństwie i
warunkowej akceptacji rodziców, np. uzależnionej od jakichś osiągnięć.
Nie dopuszczasz porażek, mało tego - ciągle się ich obawiasz i przed
nimi zabezpieczasz. To jest normalne chyba u każdego, ale u Ciebie jest
to jakoś przesadzone. I dlatego lepiej Ci obracać się w środowisku, w
którym np. taka wartość jak wierność nie istnieje, ponieważ w razie
czego nie będziesz musiał się katować, że jej nie dochowałeś. Dlaczego
tak przylgnąłeś do XL - bo dała Ci wspaniałą furtkę, o którą mogłeś się
oprzeć ;), czyli stwierdzenie, że dopóki niczego nie obiecywałeś przed
Bogiem, to jesteś zwolniony z uczciwości. Gdybyś przysiągł, miałbyś
kolejne zadanie do wykonania, które być może przerosłoby Cię, a tego byś
przecież nie zniósł. ;)
No tak to mniej więcej widzę.
Ewa
|