Data: 2010-05-09 21:54:05
Temat: Re: Ile kosztuje bilet wstępu na Wawel?
Od: Piotr <p...@b...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
medea pisze:
> Piotr pisze:
>
>> Szczerze mówiąc nie pamiętam, abym pisał, że rozczarowała mnie moja
>> partnerka. Co zaś do rozmówców tutaj to i owszem.
>
> Ja nie przypominam sobie, żeby ktoś oprócz Ciebie używał tutaj tego
> słowa w odniesieniu do partnera (swojego albo czyjegoś). Ja w każdym
> razie do tej pory nigdy w ten sposób nie nazywałam swoich odczuć w
> stosunku do męża.
A tak, coś kojarzę, była raz taka nie miłą sytuacja.
Ale porozmawialiśmy sobie i więcej nie będzie miała miejsca.
> No ale oczywiście XL już wie lepiej, i wcale mnie nie zaczepia. ;)
Ale ona jest sama, a Ty masz zwykle pomoc.
Zresztą trudno powiedzieć kto zaczął, a kto się odgryza.
>
>> Ixi miała chyba na myśli bardziej miłość fizyczną na blacie, niż
>> jakieś tam platoniczne i utopijne uniesienie.
>
> To była metafora. XL pisze wiele na temat swojego związku i
> przedstawia go jako związek idealny i pozbawiony jakichkolwiek negatywów.
>
>> Poza tym często jest prowokowana więc część jej odpowiedzi
>> jest także reakcją na te zaczepki.
>> Lubię Ixi i nie widzę potrzeby aby się o coś jej czepiać.
>> I tak daje radę z odpowiedziami na wyłącznie zaczepki kilku osób,
>> choć ja bym połowę pewnie wpieprzył za to do kfa.
>> Zaraz, przecież właśnie tak zrobiłem ;-)
>
> No i ona też tak zrobiła, ale podczytuje i odpowiada. Dlaczego nie
> może się powstrzymać, jak myślisz?
Pewnie dlatego, że jest po prostu kobietą? ;-)
>> Nie, nie rozczarowałem się.
>> Raczej obawiałem się, że wymyślisz coś bardziej niesamowitego.
>> A 300 km to nie jest chyba jakaś męcząca odległość ;-)
>
> Dla mnie trochę jest, zwłaszcza że nie po autostradzie. ;) Łącznie z
> postojem na obiad i oglądaniem pawia z rozłożonym ogonem zajęło mi
> ponad 6 godzin.
>
>> Zasadniczo tym, że emocjonalnie przygotowuję się już na starcie na
>> porażkę.
>> W myśl zasady Murphyego, że to co może się nie udać to się nie uda.
>> Np. podejmując się zlecenia, od razu zamrażam kwotę potrzebną na kary
>> umowne,
>> za niedotrzymanie terminu lub zerwanie umowy.
>> Następnie eliminuję wszystko co się może nie udać lub zagrozić
>> powodzeniu.
>> A na płaszczyźnie emocjonalnej cieszę się wtedy każdym powodzeniem,
>> zamiast martwić o niepowodzenia.
>
> A zatem chyba się nie pomyliłam. Twoim zabezpieczeniem na płaszczyźnie
> emocjonalnej jest brak deklaracji.
>
> BTW Napisałeś kiedyś, że właściwie mógłbyś w swojej partnerce nawet
> dziś zakochać się na zabój. Nie daje mi to spokoju - co to oznacza? że
> co by się zmieniło? Jak wyglądałby wtedy wasz związek, gdybyś
> "uruchomił" te uczucia?
>
> Ewa
Pewnie zaczęłoby mi zależeć lub bardziej zależało na różnych sprawach,
stąd pewnie większy stres czy presja, za którą nie przepadam,
no i znacznie bardziej odczuwalna ew. strata czy niepowodzenie.
Nie lubię się nadmiernie angażować w coś.
Czuję się wtedy niekomfortowo, więc pewnie nasz związek
nie byłby pod tym względem dla mnie zbyt przyjemny.
Po prostu nie lubię mieć coś do stracenia, zwłaszcza jak nie muszę.
Piotrek
|