Data: 2002-02-02 10:50:28
Temat: Re: J. Tchórzewski,Przesądy aniołów
Od: "Asasello" <m...@k...net.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
<k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:356a.0000011b.3c5b3c1d@newsgate.onet.pl...
[...]
>
> Zlo ma z natury wiekszy obszar sobie podporzadkowany:
> mordujemy kogos - ZLO!
> Widzimy, gdy ktos morduje kogos i nie bronimy mordowanego - ZLO!
> Bronimy mordowanego narazajac zycie - dopiero teraz DOBRO!
> Bo obojetnosc na zlo - tez jest zlem.
> Dobro musi byc aktywne.
> Zlo - moze byc zwyklym zaniechaniem.
> A w dodatku dobro jest z natury swej narazone na podejrzenia : bronimy
> mordowanego, ale moze dlatego, ze myslimy o tym, ze nas za to obsypie
zlotem?
> Albo zaimponujemy w ten sposob komus, na kim nam zalezy?
>
> To na poczatek tyle /albo na koniec, gdyby temat nie chwycil, co jest
bardzo
> prawdopodobne:)/
>
> KB
dyskusja na wiele lat,
najlepiej dla aniołów, bo mają dużo czasu
z racji nieśmiertelności ;)
spieram się z sądem o rozmiarach zła i dobra.
odpowiedzią na zorganizowaną, indywidualną dobrowolną parszywość jest
zorganizowana lub indywidualna dobrowolna chęć przeciwstawiania się
parszywości
w celu likwidowania jej obszarów - i na to nie brakuje dowodów.
jeśli zaś skuteczność oporu jest licha - mamy kolejny dowód,
że dobra jest znacznie więcej niż zła, ponieważ na zło reagujemy
łagodnie,
z dużą wyrozumiałością*
że tym samym czynimy ZŁO?
nie popieram takiego osądu. zasada ząb za ząb jest samowyzwalaczem
eskalacji,
na co dowodów także opór,
zwłaszcza w najnowszym wieku.
chcemy wiedzieć, jak to jest z tymi aniołami i diabłami,
ciągle nam przelatują przez głowę
(wiersze, literatura, plastyka, muzyka, wszelka sztuka
i wszelkie sposoby wyrażania wewnętrznych krwiobiegów umysłu na
zewnątrz).
istnieją ustalone kategorie dobra i zła, więc, generalizując,
nie mamy kłopotu w kwalifikowaniu poszczególnych czynów.
zmierzam do sedna anielskości ;)
ile jest woli do opowiadania się za dobrem w nas samych, tyle jest
przewagi obszarowej lepszego nad gorszym.
dobrzy* przekazują swojemu potomstwu i otoczeniu ideały,
nasączają ich nimi i w efekcie karmią się wzajemnie
pacyfistycznym czy dokładniej dobrolubnym* pojmowaniem swojego
uczestnictwa w świecie.
w tym momencie zatoczyłem koło wokół staruszki,
której ofiarowuję pomoc.
nie jest ważne czy robię to dlatego,
że uważam troskę wobec słabszego za naturalną
czy też pragnę podnieść swoją wartość w czyichś (może tylko swoich)
oczach.
ważne jest jedynie to, że taką reakcję postrzegam jako czynienie dobra
i mam tego świadomość.
i mam tego świadomość, nawet jeśli nie kiwam palcem.
moja świadomość to budowanie dobra na ziemi.
jedni potrafią działać czynnie - inni nie,
ale dopóki czynienie bliźniemu miłego jest w zasięgu rozpoznania,
zło wciąż jest marginalne,
chociaż wcale nie znaczy, że nie śmiertelnie groźne
(poparte licznymi przykładami
choćby w ciągu ostatniego roku).
*symbolicznie upraszczam,
w nadziei,
że wiadomo o co chodzi.
a.
|