Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.onet.pl!not-for-mail
From: "Jacek" <j...@w...pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Re: Jak oduczyć męża?
Date: Thu, 14 Oct 2004 23:07:20 +0200
Organization: news.onet.pl
Lines: 132
Sender: q...@p...onet.pl@auo116.neoplus.adsl.tpnet.pl
Message-ID: <ckmpof$7si$1@news.onet.pl>
References: <s...@r...linux.krakow.pl>
NNTP-Posting-Host: auo116.neoplus.adsl.tpnet.pl
X-Trace: news.onet.pl 1097787983 8082 83.27.22.116 (14 Oct 2004 21:06:23 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 14 Oct 2004 21:06:23 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1437
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1441
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:64674
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Marzena" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
news:slrncmt9jv.atf.marzenka-nospam@rotfl.linux.krak
ow.pl...
> Witajcie,
> Borykam się z problemem jak oduczyć męża mówienia niektórych rzeczy
> rodzicom (jego). Może ktoś z grupowiczów miał podobne problemy i podzieli
> się radami?
Przepraszam ale może Ty powiesz im o następnym zakupie, z radością i jak
zaczną narzekać
poinformujesz ich że takiej odpowiedzi się spodziewałaś, ale się tym nie
martwisz bo już przywykłaś.
> Sedno problemu leży w tym, że jeżeli chcemy coś unowocześnić w domu (kupić
> łózko nowe, pomalować ściany, cokolwiek można sobie tutaj wpisać) - razem
> to planujemy.
To wspaniałe uczucie.
> Nie będę ukrywać, że jesteśmy na tzw. dorobku i na wiele rzeczy nas nie
stać
> od ręki. Dlatego każdy nasz zakup jest przemyślany, odkładamy na to
> pieniądze i w końcu kupujemy - bardzo się z zakupu ciesząc.
I bardzo dobrze, po to się kupuje coś nowego aby sie cieszyć.
> Problem leży w tym, że ja jestem zwolenniczką nie mówienia nic teściom o
> naszych planach. Męża niestety radośc rozpiera i się im chwali - co
> powoduje drobne zgrzyty - które im jest ich więcej zaczynają być dla mnie
> uciążliwe.
Więc może tak jak pisałem wyżej zmień tę swoją niechęć, a prawdopodobnie
spowoduję tę pewną konsternację gdyż:
1. To Twój mąż będzie obserwatorem reakcji jego rodziców i może zauważy
niestosowność ich uwag.
2. Nie będziesz z mężem toczyła kolejnego sporu w tak miłej chwilę
3. Dasz radość teściom bo przecież na coś sobie muszą ponarzekać.
> Bo nie byłoby nic dziwnego w tym ,że syn chwali się rodzicom, że planujemy
> kolejny zakup do mieszkania, gdyby Ci rodzice jakoś normalnie reagowali.
Och to taki zwyczaj że starych czasów. Ponarzekać.
> Ale oni niestety nie reagują normalnie tylko - utyskują, zrzędzą, jęczą (a
> po co Wam to? nie wystarczy Wam to co macie? bla bla bla...)
Wiemy wiemy
> Ogólnie rzecz ujmując - jest mi to obojętne co oni o tym myslą - niepokoi
> mnie tylko to co przeżywa mąż, a skutkiem tego ja.
Tym bardziej przejmij płaczkę i niezapomnij o uśmiechu po "miłych" słowach
teściów.
> Bo on po wysłuchaniu kolejnej litani, że coś nam jest niepotrzebne itp.,
> traci dobry nastrój, jest mrukliwy.
Chcę pochwalić się mami jaki jest samodzieclny i dostaje po głowie, trudno
mu się dziwic.
> A to właśnie działa na mnie jak płachta na byka - nic mnie bardziej nie
> wkurza jak to, gdy mój mąż traci nastrój, jest mrukliwy i rozżalony.
Więc może tym razem będzie inaczej.
> Odbija się to na moim nastroju, nie mam chęci się do niego odzywać i
> najchętniej wykopałabym go z domu - do czasu, aż przestanie się tak
> zachowywać.
Szkoda życia.
> No i zaczynają się kwasy - on mrukliwy a ja na niego burczę, że po co
mówił
> rodzicom - co planujemy kupić - skoro świetnie wie, jak to się skończy.
Nie burcz więcej on nie ma wpływu na to ż ekocha rodziców
a oni że system ich tak nauczył.
> Po prostu opadają mi ręce - czy każdy facet jest taki oporny w zrozumieniu
> takiej łatwej rzeczy jak to, że: jeśli zrzędzą - to nie należy im nic
> mówić?
Wiesz ja jestem podobny, jak mnie pytają o to czy tamto
ile coś kosztuje odpowiadam choć wiem że nie obędzie siebez komentarzy
jestem na nie przygotowany w tym cała sztuka.
> I tak jest ze wszystkim - od głupotek - po duże zakupy.
Oni jak myslę odkładają na później.
> Nawet jak w tamtum roku na Wigilię kupiliśmy żywe drzewko (co było moim
> marzeniem przez całe życie - zapach choinki w święta, pierniczki i te
> sprawy...), to zrzędzili, że będziemy mieli igły w dywanie.
Może chcieli dobrze.
> Kolejnym ich
> argumentem było to, że jak kupimy sztuczną to będzie na kilka lat, a tak
to
> kupowanie choinki co roku wyjdzie nam drożej.
> Przecież nie siedzimy im w kieszeni, od początku utrzymujemy się sami -
> więc dlaczego tak jęczą?
Naprawdę nic z tym nie zrobisz.
> No....to z siebie wyrzuciłam(odważyłam się, bo zbieram się do napisania
> listu na grupę już 4 miesiące), to co nie gniotło bardzo przez długi czas.
Bardzo mi miło
> Czy ktoś ma pomysły jak załatwić sprawę z mężem aby trzymał przysłowiową
> "gębę na kłódkę"?
Jakis tam mam.
> A jeśli komuś przyszło na myśl, czemu teściowie tak się zachowywują
> (krytykując każdy nasz pomysł - nie tylko dotyczące zakupów, ale planów
> wakacyjnych itp) - to wdzięczna będę za uświadomienie mi tego.
> Bo ja tego chyba nie umiem zrzumieć - dlaczego ludzie tak postępują?
Wiesz wiesz
Pozdrawiam
Jacek
|