Data: 2004-10-15 09:37:56
Temat: Re: Jak oduczyć męża?
Od: Hanka Skwarczyńska <anias@[asiowykrzyknik]wasko.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Marzena" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
news:slrncmt9jv.atf.marzenka-nospam@rotfl.linux.krak
ow.pl...
> [...]on po wysłuchaniu kolejnej litani, że coś nam jest
> niepotrzebne itp., traci dobry nastrój, jest mrukliwy.
O. I tu masz problem...
> A to właśnie działa na mnie jak płachta na byka - nic mnie
> bardziej nie wkurza jak to, gdy mój mąż traci nastrój, jest
> mrukliwy i rozżalony.[...]
...a tu drugi. Po pierwsze męża trzeba uodpornić ;) - duży jest, ma własny
rozum i jak podejmuje decyzje, to po rozważeniu wszystkich za i przeciw,
prawda? Więc sam wie, jak wychodzi rachunek zysków i strat (materialnych i
niematerialnych) w przypadku tej lampy czy czegokolwiek innego. Opinia
rodziców nic tu nie dokłada ani po jednej, ani po drugiej stronie i to by
sobie mąż musiał przyswoić. I niech sobie nie da psuć zabawy (fajnie się
mówi; ja jestem stara baba i to z tych "za dużo myślących", a dobre parę lat
mi zajęło dojście do tego, że w niektórych sprawach na rodziców nie mam co
liczyć i tyle).
Po drugie - musiałabyś się uodpornić i Ty. Ja wiem (o jeny, jak dobrze wiem
:) jak męczące i denerwujące potrafią być takie muchy w nosie z zupełnie
irracjonalnego powodu, ale wkurzanie się w takiej sytuacji prowadzi do
błędnego koła. Jak tego uniknąć - nie wiem, powiedz może mężowi, że na
marudzenie ma godzinę i ani minuty dłużej, albo co - ale spróbuj sie nie
wkurzać. I spróbuj też zrozumieć, jak czuje się człowiek, który chce się
podzielić radością z najbliższymi, a oni mu wylewają kubeł zimnej wody na
łeb.
> A jeśli komuś przyszło na myśl, czemu teściowie tak się
> zachowywują[...]
No jak czemu. Z miłości, troski i takich tam. Moja mamusia też tak ma (choć
w znacznie mniejszym natężeniu, niż to, co opisujesz) - jej wiara w moje
siły i zdolność podejmowania trafnych decyzji jest wręcz porażająca ;))),
więc każdy mój pomysł spotyka się z litanią zastrzeżeń, obaw i prób
przekonania, że może jednak nie. Skąd się bierze taka postawa, już kilka
osób wyjaśniło, i w zasadzie jako ludzie dorośli i odpowiedzialni powinniśmy
to zrozumieć i zignorować, tylo ja jakoś nie potrafię ;) więc za każdym
razem z uroczym uśmiechem oświadczam, że dziękuję za troskę, ale dam sobie
radę (przy okazji, nie ma ktoś dyktafonu do sprzedania? ;). Działa znacznie
lepiej niż pretensje i wyrzuty. Więc jeśli już naprawdę musicie "naprawiać"
teściów, to raczej może tędy.
Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE.
|