Data: 2009-01-10 08:24:24
Temat: Re: Jak poprawić swój intelekt?
Od: "lusterus" <T...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
> Studiowałem sobie, była na tych studiach dziewczynka, która mi się
> podobała [nie jedna oczywiście, wszak na studiach ma się kontakt wrokowy
> z set osób :)]. Ale ta była z innej bajki - zainteresowania [zajęcia po
> studiach], świetne oceny, cięty język, skłonność do oceniania i krytyki,
> która może "zabić" każdego nieporadnego. Niby norma. Nie miałem odwagi z
> Nią rozmawiać, ra chyba tylko poprosiłem ją o notatki.
>
> Okazało się, że ja, student trójkowy, nietowarzyski, byłem oceniany
> przez Nią jako "mądry" i ją oceniający jako "głupią małolatę" [to akurat
> nie brzmiało dokładnie tak, ale fikcja literacka ma swoje prawa ;>]. Nie
> wiem czy "głupia małolata" była racjonalizacją braku potrzeby kontaktu
> ze mną, czy tego, że ja nie próbowałem nawiązać z Nią kontaktu. W każdym
> razie tak to wyglądało.
>
Miałem podobną sytuację. Dziewczyna inteligentna, mądra, wygadana. Na pozór
nie zwracająca na mnie uwagi. Okazało się jedna, że jest inaczej i chciała
by mnie bardziej poznać. Tutaj włączyło się u mnie żółte a raczej czerwone
światło. Przecież jak mnie pozna to już zupełnie będzie wiedział jaki
jestem, nie będzie żadnej tajemnicy przed nią i stwierdzi, że jednak nie
warto ze mną gadać.
Przez jakiś czas byłem naturalny przy niej ze wszystkimi tego skutkami tzn.
bardziej ja słuchałem jej niż ona mnie. Dwa tygodnie wystarczyły by to czego
się obawiałem niestety zamieniło się w rzeczywistość. I nie chodzi tu o
samospełniającą się przepowiednię. To nie było tak, że tak bardzo chciałem
potwierdzenia moich obaw co do siebie, że robiłem wszystko aby tak się
srało. Nic z tych rzeczy. Jeszcze w trakcie gdy wykazywała zainteresownaie
moją osobą mnie też zaczęło zależeć i nie chciałem jej odpychać tak jak na
początku. Niestety zauroczenie z jej strony minęło. Pewnie dosrzegła u mie w
końcu, że nudna osobowość nie mająca nic ciekawego i inteligentnego do
powiedzenia nigdy sie nie zmieni i jej to nie odpowiada.
Opowiedziałem tę historię nie po to szukać pocieszenia na złamane serce.
Nie o to chodzi. Rzecz sprowadza się po prostu do pewnego wzorca moich
zachowań: w swojej ocenie jestem osobą nudną, nie mam nic ciekawego do
powiedzenia i nie chcę, aby ta osoba to zobaczyła bo wiem, że prędzej czy
później by to dostrzegła. Dlatego asekuruję się i nie pozwalam na bliższe
znajomości
|