Data: 2004-10-15 09:04:21
Temat: Re: Jak radziliście sobie z kryzysami w rodzinie ?-pępowina
Od: "Margola Sularczyk" <margola@won_spamie.ruczaj.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:ckmc4v$bf7$1@news.onet.pl...
> <a...@o...pl> wrote in message
> news:1650.0000034b.416ea8b8@newsgate.onet.pl...
>
>> w koncu rozwod nie dyskwalifikuje kogos jako złego partnera (i bledy z
>> poprzedniego związku nie musza sie powtórzyc )
>
> dyskwalifikuje moze nie, ale rzuca cien na taka osobe.
Iwonko, a możesz sprecyzować, jaki?
Tak się skłąda, że miałam kiedyś nieprzyjemność spotykać sie z chłopakiem
(nie nadużyję tu słowa "mężczyzna"), którego matka zanegowała mnie a priori,
właśnie na podstawie łatki "rozwódka". Nie umiała w ogóle przyjąć faktu, że
ktoś może rozciąć więź tak formalną, jak małżeństwo. Nawet, jeśli jest
związkiem z patologiczną osobowością, obdarzonym ryzykiem używania siły,
broni palnej i innych środków przymusu dla przeprowadzenia celów jednej ze
strn tegoż małżeństwa.
I tak się zastanawiałam, na jakiej podstawie można uważać, że ktos po
rozwodzie jest z niższej półki?
Owszem, zdarzają się ludzie, którzy nie potrafią tworzyc więzi. Ci wiążą się
i rozchodzą po wielokroć.
Ale bardzo wielu moich znajomych (większość absolutna) po nieudanym
małżeństwie stworzyła bardzo udane i świadome związki, w których wszystko
układa się niejako łatwiej, bo rozwód nauczył ich wielu mądrych rzeczy, na
przykład zapobiegania rozpadowi więzi.
Dlatego zastanawia mnie (ale zastanawia w sensie "ciekawi", nie w sensie, że
uznaję ją za coś wyjątkowo negatywnego) taka postawa - jeżeli to dla Ciebie
nie kłopot, przybliż, jakie obawy, emocje, przemyślenia budzi w Tobie słowo
"rozwodnik"?
To pomoże mi inaczej spojrzeć na ludzi, którzy mają podobny pogląd do
Twojego - na razie po prostu go nie rozumiem.
Margola
|