Data: 2004-10-15 14:04:59
Temat: Re: Jak radziliście sobie z kryzysami w rodzinie ?-pępowina
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Margola Sularczyk" <margola@won_spamie.ruczaj.pl> wrote in message
news:cko3tu$njf$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Iwonko, a możesz sprecyzować, jaki?
(...)
> Dlatego zastanawia mnie (ale zastanawia w sensie "ciekawi", nie w sensie, że uznaję
ją za coś wyjątkowo negatywnego) taka
> postawa - jeżeli to dla Ciebie nie kłopot, przybliż, jakie obawy, emocje,
przemyślenia budzi w Tobie słowo "rozwodnik"?
pomijajac przypadki (jakies naduzycia, nalogi, porzucenie itp) kiedy
rozwod jest wrecz wskazany, cien jaki mam na mysli, wiaze sie
z mysla, iz rozwodka/rozwodnik nie potrafil rozwiazac problemow
jakie zapanowaly w jego zwiazku, postawil na szybkie i latwe
rozwiazanie, no bo "czlowiek moze sie zawsze pomylic" , wiec
zamiast pracy nad zwiazkiem stawia na latwiejsze rozejscie.
Kiedy zaczely mnie "ciekawic" rozwody ;), zylam juz w USA, gdzie
jak pewno wiesz rozwod mozna dostac w miesiac, jesli tylko para
sie nie pokloci o cos tam, slub jeszcze szybciej, i postwa tutejsza,
w niektorych sytuacjach bardzo dobra, typu "gumka jest po to na olowku bo nikt nie
jest perfect" jawi mi sie jako "raz sie zyje, i
chce
byc szczesliwy", w przypadku malzenstwa jakos juz doslownie nie
pasuje.
oczywiscie generalizacja nie jest zawsze wskazana, jednak
generalnie na "bylego np zlodzieja" popatrze uwazniej.
iwon(k)a
> To pomoże mi inaczej spojrzeć na ludzi, którzy mają podobny pogląd do
> Twojego - na razie po prostu go nie rozumiem.
napisalam go po chinsku???
iwon(k)a
|