Data: 2003-07-16 14:02:08
Temat: Re: Jak ratowac malzenstwo?....
Od: "yarpeen" <r...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Diabolique <d...@h...com> napisał(a):
> zielsko wrote:
> >> Możesz np. odnieść się do meritum wypowiedzi Jerzego Turyńskiego.
> > Buhaha. ROTFL
> > Jerzy imputuje Diaboliqe ze chce ona zrzucic odpowiedzialnosc za
> > doprowadzenie malzenstwa do stanu znosnego, na terapeute.
> > Pytanie: Czy tak Diaboliqe chce by ktos naprawil jej zwiazek za nia i
> > meza?
>
> Ja nie chce zeby ktokolwiek cokolwiek ZA MNIE naprawial, to po pierwsze.
> Po drugie, nie chce zrzucac na nikogo zadnej odpowiedzialnosci.
> A po trzecie, psycholog, badz psychiatra, jest potrzebny tylko lub az po to
> zeby pokierowac nami jak mowic... I tylko po to.
> Ja doskonale wiem co jest przyczyna kleski - brak rozmowy, ale nie wynika on
> ze zlej woli, ktorejs ze stron, ale wlasnie braku umiejetnosci powiedzenia
> tego co lezy gdzies w srodku nas.
>
> Moze to zabrzmi dla kogos, kto jest znawca takich tematow, idiotycznie,
> banalnie czy zalosnie, ale dla mnie to jest problem...
> I to wielki.
>
>ciach
hej
sam jestem facetem żyjącym w małażeństwie z panią psycholog.......i właśnie
rozpada mi się ten związek....a nie chcę gadać z żoną-bowiem już mam dość- po
prostu, ilekroć dochodziło do wymiany zdań- ja powoływałem się na rzeczy
merytoryczne, które można było sprawdzić- ona twierdziła że powinienem sie
leczyć; ilekroć zgadzała sie na jakiekolwiek ustalenia - po jakimś czasie je
rwała - twierdząc że to ją ogranicza.Więc pytam - po CO ROZMAWIAĆ? I TO Z
PSYCHOLOGIEM????
a swoją drogą obserwuję taką prawidłowość - że psychologami zostają osoby z
pokręconym życiem- i nie wyciągający z tego wniosków;(
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|