Data: 2008-11-14 08:37:42
Temat: Re: Jak się nie dać w szkole
Od: Habeck Colibretto <h...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 13.11.2008, o godzinie 17.04.00, na pl.soc.dzieci.starsze, Harun al
Rashid napisał(a):
>> Zachowanie zawsze wychodzi od zmiany mentalności.
> Uwaga na nisko latające kwantyfikatory. :)
Nie, nie... to nie przypadek i nie generalizuję. Ja tak uważam. Zawsze.
:)
> Zachowanie wypływa nie tylko z wewnętrznej motywacji, można je na przykład -
> narzucić.
Nie. Wbrew sobie nic nie zrobisz. Zawsze najpierw ważysz, bierzesz za i
przeciw. Zmieniasz sposób myślenia i decydujesz się na ruch. Dziecko
najpierw _musi_ pomyśleć, że powie. Musi uwierzyć. To już zmiana
mentalności i przyszłego zachowania.
> We wszelkiej maści organizacjach typu formacyjnego przywiązuje się
> duże znaczenie do zachowań, nieprzypadkowo.
Oczywiście. Bo zmieniają, warunkują. Ale nie samym zachowaniem, ale
małymi kroczkami w - także - zmianie myślenia (jestem żołnierzem więc
będę wyglądał i zachowywał się jak żołnierz). Pierwsza i tak jest myśl,
że się na to zgadzasz. Potem myślenie może zniknąć, pojawia się
automatyzm...
> Wyprostowana postawa żołnierza,
> pochylona głowa zakonnika, obnazony tors członka gangu - co było pierwsze,
> mentalność czy zachowanie?
IMO? Mentalność. :)
Chęć bycia żołnierze czy zakonnikiem. Wiedza o tym jak się zachowują.
Darujmy sobie ekstrema w typie prania mózgu z braniem narkotyków,
wycieńczaniem bo w normalnym wychowaniu tego się nie uświadczy.
>> Taką zmianą jest już
>> pomyślenie "mogę" zamiast "nie dam rady". I tego dziecko najpierw musi
>> się nauczyć, że może. Jak już to się zmieni, to stanie i odpysknie
>> dręczycielowi. I może coś z tego będzie.
>> A jak po prostu się zachowa wbrew sobie a dręczyciel zachowa się inaczej
>> niż dręczony przypuszczał, to dzieciak zamknie się jeszcze bardziej.
> Jak już się zmieni, postawi się i odpysknie, to niby nad czym chcesz
> pracować?
Ale raz to nie wszystko. Przecież terapia to nie jedna wizyta (a
przecież już ktoś zmienił myślenie, stwierdził że chce bo poddaje się
terapii). To długa praca zmieniająca jego "chcę" w "mogę" i w naturalne
(może z czasem automatyczne) zachowanie.
> Przemiana z ofiary w niezależnego osobnika już się dokonała, a to
> ona była celem, nie samo odpyskiwanie.
> I nie dziecko musi się nauczyć, tylko musimy nauczyć dziecko,
To są szczegóły. Chodzi o to, że człowiek zawsze uczy się sam - cała
reszta czyli to co nazywamy nauczaniem to są jego doświadczenia, a nie
to, że kogoś czegoś uczymy. My mu pokazujemy a on się przecież uczy.
Sam. Inni pokazują, przekazują, dotykają... dają doświadczenia, z
których się czerpie. :)
> nie powinno
> zostawać z tym ciężarem samo.
Nie. Oczywiście. I nie o to mi chodziło.
> Podpowiedzi w artykule wydają się prostackie
> (nazwij napastnika imieniem, nazwij sytuację)
To nie jest ani trochę prostackie przecież i takie się nie wydaje. :)
To tylko pierwszy kroczek, który musi wejść w nawyk, którego dziecko
musi się nauczyć - od kogoś oczywiście. :)
> ale są zdumiewająco skuteczne.
I nie tylko w takich sytuacjach się tę technikę stosuje. :)
--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach
|