Data: 2005-11-18 18:32:24
Temat: Re: Jak sie robi PYZY ?
Od: Lia <L...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 2005-11-18 19:10:52 w sprzyjających i niepowtarzalnych okolicznościach
przyrody grupowicz *Nixe* skreślił te oto słowa:
>> To niech ją inaczej nazwie, i nie wprowadz aw bład tych, którzy chca
>> zjeśc mniej smaczny oryginał.
>
> Bez przesady.
> Napoleonek, szarlotek, parówek, bigosów i innych też mamy całe multum i
> jakoś nikt nie narzeka, że ktoś używa nazwy dla czegoś, co nijak napoleonką,
> szarlotką, parówką czy bigosem nie smakuje.
Ma wrażenie, że jednak narzekają Co co znają prawdziwy smak i się nadziali.
> Może po prostu wystarczy mieć
> świadomość, że marcińskie z cukierni XYZ są wyśmienite i zgodne co do joty z
> recepturą, a z cukierni ABC są fatalne i nie opłaca się ich kupować.
Problem polega na tym, że marcińskie w oryginale nie sa znane wszedzie.
Ponad to jest to symbol Poznania. I w ten sposób sprzedając gdzieś
marcińskie, które na tę nazwę nie zasługują robi sie złą reklamę właściwemu
produktowi.
>> To nie jest przegięcie.
>> Jest przepis? Jest. Są wymagania co do składników? Są. Wiadomo jak ma
>> rogal wyglądać? Wiadomo.
>> Kryteria bardzo jasne i przejrzyste.
>
> Owszem, ale certyfikat będzie wręczony chyba po spróbowaniu danego wyrobu.
> Pierwsze słyszę, by takich właśnie kryteriów używano w celu wydania
> pozwolenia na używanie nazwy.
No jakoś trzeba ocenić zawartośc aromatu migdałowego - organoleptycznie,
smak i węch. Trzeba popatrzeć, zeby zobaczyć, ile nadzienia jest w tym
rogalu. Ocenia się wg róznych kryteriów. Potrafię sobie wyobrazić ciasto z
dokładnym procentowym udziałem wymienionych składników, które rogalem nie
będzie.
>>> Po to są normy branżowe (a więc tu konkretny przepis na daną
>>> potrawę), żeby oceniać wg tych norm, a nie wg czyjegoś gustu i smaku.
>
>> No i się ocenia czy potrawa trzyma się przepisu.
>
> Z tego tekstu nie do końca to wynikało.
> A już to narzucanie ceny (nie mniej niż 18 zł na kilogram) jest cokolwiek
> śmieszne.
Tak samo jest z kiełbasą białą.
Jest gremium, które ocenia i wyznacza minimalną cenę (bodajże na poziomie
13-14 zł).
IMO poniżej pewnej ceny, przy zapewnieniu sobie zarobku, nie da się
dotrzymac standardów produkcji.
> Chyba, że te certyfikaty mają być tylko dla picu i nieoficjalnie (jak kiedyś
> opowieści Piotra Bikonta stanowiły dla wielu niekwestionowany przewodnik po
> dobrych lokalach, co wcale nie musiało być zgodne z rzeczywistością, a
> jedynie z gustem PB).
Certyfikaty sa jak najbardziej oficjalne. I wiszą na widoku w punktach
sprzedaży.
>
>> Ja już widziałam w ciągu roku "rogale marcińskie", które obok białego
>> maku nawet nie leżały... Taka nazwa to ordynarne wprowadzanie
>> klientów w błąd. Tak jakby margarynę nazywać masłem.
>
> Też tak się robi.
> Po czym małym druczkiem dodaje (roślinne, na bazie oleju ze słonecznika ;-)
> Tu mogą być np. rogale marcińskie (z czarnym makiem).
Nie wolno już produktu z dodatkiem olejów roslinnych nazywac masłem. Nie
ważne, że będzie to "masło roślinne", nawet dużym drukiem. Tak samo powinno
być w przypadku innych produktów.
> Swoją drogą nie bardzo rozumiem, dlaczego dla czyjegoś widzimisię, parę
> cukierni gdyńskich produkujących BARDZO smaczne rogale, musiałoby zmieniać
> ich nazwę (choć taką sobie ustaliły we własnej normie zakładowej), bo
> zamiast masy migdałowo-makowej, zrobiono np. masę makową.
tego samego powodu, dla którego bardzo smaczny ser z mleka krowiego nie
może być nazywany fetą, mimo że wiele mleczarni tak nazwało swój produkt.
> Dla mnie to czysty
> nonsens i szukanie dziury w całym. Chyba się paru poznaniakom gdzieś "u
> góry" za bardzo nudzi. Lepiej by się za jaką robotę porządną wzięli ;-)
A raczej ochrona swoich interesów... i umiejętnośc robienia pieniędzy ;)
Żeby w całej Polsce było jak w Wielkopolsce to... mieslibyśmy normalny kraj
(i władze) :P
--
Lia GG 1516512 ICQ 166035154 JID i...@j...org
*psy mają właścicieli, koty mają służących*
|