Data: 2001-07-06 13:49:46
Temat: Re: Jak to jest z tą resocjalizacją
Od: "Rinaldo" <r...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"poranna mgła" <p...@p...onet.pl> wrote in message
news:3b45b139@news.vogel.pl...
> OK, tylko alkoholicy maja jakis punkt odniesienia, nikt nie pije od
> urodzenia, a przestepcy to czesto ludzie, ktorzy nigdy w swoim zyciu nie
> doswiadczyli ludzkich uczuc, milosci, ciepla, zainteresowania swoja osoba
i
> problemami, nikt ich nie nauczyl co jest dobre a co zle. Dla mnie ci
ludzie
> zachowuja sie jak male dzieci, ktore psocac chca zwrocic na siebie uwage
> rodzicow.
Otoz to. Tez tak mysle. Czy mozna by to nazwac symptemem "braku milosci"?
Moze jakims innym slowem. Ale chyba o to tutaj chodzi.
> Widzac normalne zycie innych ludzi byc moze odczuwaja jakas
> podswiadoma frustracje, ze dlaczego innym sie udaje tak zyc, a im nie.
Świat
> jest niesprawiedliwy, inni maja wszystko, a oni nic, a stad juz tylko krok
> do wejscia na droge przestepstwa.
No tak.
> Zawsze mnie smuca wszelkie postulaty za
> zaostrzeniem kar, wprowadzeniem kary smierci w szczegolnosci.
Mnie tez to zasmuca. Brak w tym czlowieczenstwa a duzo wyrachowania. Z
drugie strony truidno sie dziwic temu, ze ludzie wola mordercow i bandytow
odizoloac od siebie tak sie izoluje tredowatych i zarazonych.
> Praktyka
> pokazuje, ze to nic nie daje, nie rozwiazuje problemu, bo problem lezy w
> TYCH ludziach.
Dokladnie tak jest.
>Jest to co najwyzej zabezpieczenie 'normalnego' spoleczenstwa
> przed niewygodnymi towarzyszami podrozy na tym padole.
No wlasnie. To tak jak wypuszczenie bulteriera na podworko i rodzaj
zabezpieczenia przed intruzami. Nie ma to nic wspolnego z resocjalizacja i
nie wiem dlaczego to tak nazywac.
> Nie usuwamy zla,
> wybieramy tylko mniejsze, ale dla kogo?
Zadales bardzo filozoficzne pytanie. Sam nie wiem.
> Na pewno nie dla tych, ktorzy mieli
> mniej szczescia rodzac sie w patologicznych rodzinach. Jak to wytlumaczyc?
> Prawo karmy?
Nie naleze do ludzi wierzacych w preawo karmy, zatem niczego w ten sposob
nie wyjasniam.
Mam swoje wlasne. Ale nie wiem - czy je zrozumiesz. I czy zaakceptujesz.
Mam kolege, ktory ma dziecko z Zespolem Downa. Kolega ten byl wczesniej
typem egoisty, ktory nic nie liczyle sie zdaniem kolegow, kolezanek w pracy
ani nawet rodzenstwa w swojej wlasnej rodzinie. Po kilkunastu latach
wychowywania uposledzonego dziecka - zmienil sie ni do poznania.
Wniosku nie wyciagam. Reszty sam sie domysl.
> Tylko prosze nie pisz, ze to im przyspieszy podroz poza granice galaktyki
> plutona, gdzie sie ponoc i tak wszyscy spotkamy ;-)
Tego na pewno nie napisze.
Rinaldo
|