Data: 2001-07-05 17:53:22
Temat: Re: Jak to jest z tą resocjalizacją
Od: "Dorrit" <z...@c...com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "poranna mgła" <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:3b45880e@news.vogel.pl...
> Użytkownik "Rinaldo" <r...@g...pl> napisał
>
>
> IMHO, taka resocjalizacja tez nic nie da. 'Zmienic' trzeba czlowieka, co
> sobie wyobrazam jako gleboka psychoanalize i indywidualna terapie
prowadzona
> przez ludzkiego psychologa czy psychoterapeute.
Nie pleć poranna wilgoci. Dorosłego człowieka nie można zmienić ani
wychować. On przyniósł na świat swój los zapisany nie tyle w gwiazdach - jak
kiedyś wierzono - tylko w genach, i będzie go realizował ze wszystkich
sił, wbrew szczytnym hasełkom, które mu ktoś / rodzina, szkoła / tu i ówdzie
pragnie wcisnąć po drodze. Nie znaczy to oczywiście, że podlegają oni
wyłącznie biologicznej determinacji, ale tłumaczy fakt występowania
przestępców we wszystkich grupach społecznych. Nie tylko w środowiskach
patologicznych. W przypadku socjopatów bądź psychopatów żadna psychoanaliza
ani żaden inny rodzaj psychoterapii nie jest skuteczny. Ponieważ tego
rodzaju ludzie uginają się tylko przed przemocą i przed silniejszym od
siebie, więc należy ich mocą instytucji prawnych trzymać krótko przy pysku,
jak narowistego konia. A psychoterapią leczyć tylko ludzi chorych.
Oczywiście, każdy przestępca jest zdrowy psychicznie i żaden psychicznie
chory nie jest przestępcą. Taki paradoks psychologiczny ;).
Na zaszczepieniu pewnych
> wartosci, o ktorych przestepcy czesto nie maja pojecia, bo niby skad,
skoro
> wychowywali sie w kryminogennym srodowisku, a wyrzuceniu tych zlych.
Przestępcy to nie drzewka w Pańskiej winnicy, więc bredzenie, że należy im
coś tam zaszczepiać jest bez sensu. Jakbyś nie wiedziała, to przestępcy
pochodzą ze wszystkich środowisk, również z rodzin inteligenckich, majętnych
i kochających swoje dzieci. Dobro od zła potrafią odróżnić nawet osoby z
lekkim upośledzeniem umysłowym, a tym bardziej środowiska kryminogenne,
gdzie ludzie dysponują zazwyczaj inteligencja przeciętną. Środowiska
marginesu też nie żyja przecież w próżni, tylko osobnicy z nich pochodzący,
zanim staną się przestępcami, są uczniami, katolikami. chodzą do szkoły i do
kościoła. W tych instytucjach bandytyzmu się więc nie uczą, wręcz
przeciwnie. Uczą się zasad moralnych i prawidłowej koegzystencji ze
społeczeństwem. Jeżeli nie chcą z tych nauk skorzystać, takie autorytety
mają w dupie, zachowanie przestępcze się im podoba, no to je realizują póki
nie wyladują w więzieniu.
Wydaje
> mi sie jednak, ze taki proces jest dlugotrwaly i bardzo kosztowny i lepiej
> 'kulawemu' (czesto nie z wlasnej winy) amputowac nogi, niz je wyleczyc.
Nie z własnej winy? A z czyjej??? I w ogóle co to za porównianie, człowieka
kalekiego, który został przez los skrzywdzony, z bandytą, ktory krzywdzi
innych i sam wybiera taka drogę życiową. Bowiem niezależnie od tego jak
bardzo jest genetycznie zdeterminowany, posiada tą, podkreślaną głównie
przez kościół wolna wolę i może się powstrzymać przed zachowaniem
krzywdzącym innych ludzi.
>
>
> Dodam, ze nie tylko. 'Wchlonie' sila rzeczy cechy innych
'wspolresocjalizowanych' i spirala sie nakreca. Do wiezienia wszedl
przypadkowy przestepca, a wychodzi zawodowiec.
Wchłonie? Ciekawa teoria rozwoju psychicznego ;). Przez kilkanaście lat nie
"wchłonął" zasad prawidłowego współżycia w spoleczeństwie a w ciągu roku,
dwóch, "wchłonie' calutki bandycki kodeks etyczny?
Dorrit
>
> pozdrawiam cieplo
> poranna mgla
>
>
|