Animka pisze:

> Nie widzę powodu, aby 10 procent obywateli olewających zasady wiary
> pozostałych 90ciu żądało od nich uczestniczenia w grzechu ciężkim
> poprzez finansowanie ludobójstwa.

Jeśli ludzie chcą ze sobą rozmawiać, to dobrze, by robili to w tym
samym języku. Więc na początek dobrze by było poznać znczenie słowa
"ludobójstwo". Wszystko mi jedno skąd, może być z Wikipedii. Jakiej
by definicji nie użyć, nie jest to to samo, co "ludziobójstwo".

Skoro sprawy terminologiczne mamy już za sobą, przejdźmy do meritum.
Ja też znam kilka historii bezpłodności. Jedną tu przytoczę, bo warto.
Otóż pani Małgorzata bardzo dziacka pragnęła, lecz nic z tego nie
wychodziło, nawet mimo usilnych starań pana Stanisława. Również zabiegi
opisywane jako "nie ilość ważna, lecz jakość", czyli wyliczanie dnia
optymalnego, na nic się nie zdały. Bo jak to mówią "okres nieregularny".
Dalsze badania niezbicie pokazały, że to nie "okres nieregularny", tylko
regularne wczesne poronienia, króre następują co 5-6 tygodni. Przeszkody
w zagnieżdżeniu zapłodnionej komórki są zdaje się główna przyczyną
niepłodności.

Sto lat temu nikt by się tym nie przejował -- ot, nieregularny okreś.
Żadne tam ludobójstwo czy *klikaset* poronień w czasie życia *jednej*
kobiety. Ale my to teraz już wiemy i z tą wiedzą musimy żyć. Może więc
lepiej pobrać ze dwie komórki, zapłodnić w szkiełku i *starać się* je
wszczepić gdzie należy? Zresztą w naturze podobnie to wygląda -- jest
fifty-fifty, czyli co druga zapłodniona komórka obumiera. Współczesne
in vitro zdaje się już teraz ma wiyższy "uzysk".

Zaznaczam, że nie chodzi mi tu o jakieś moralizowanie. Tego, to ja sam
nie wiem, a już drugiemu bym nie był w stanie niczego daradzić. To tylko
zwykła uczciwość, rzetelność i odwoływanie się do faktów, a nie czyichś
fantazji (lub co gorsza świadomych kłamstw powtarzanych prze nieświadomych
głupców).

Jarek

--
Obywatelu, nie pieprz bez sensu.