Data: 2002-01-21 15:07:26
Temat: Re: Jestem powodem rozstania...
Od: "Blanka" <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Kami" <K...@j...net> napisał w wiadomości
news:1B47315B273F0B41AFEC8594DA121E185E8021@jplwant0
03.jasien.net...
> Wiem tyle, że to się zdarza. Że ludzie czasem myślą, że im się uda, że
> są dla siebie. Są tego pewni tak dalece, że są gotowi przyrzec sobie, że
> na zawsze, że razem. A potem coś się rozwala. I czasem ludzie "kładą
> laskę", ale czasem próbują walczyć - bez skutku. I co wtedy? Czy wolno
> któremuś z takiego "rozpadniętego" związku odmówić prawa do szczęścia?
Nie, bo może właśnie wtedy spotkał swoją drugą połowę.
> I tak sobie jeszcze myślę, i BARDZO chcę w to wierzyć, że jeśli jest
> sobie związek, i opiera się na miłości, szacunku, zaufaniu - to nikt
> trzeci nie wejdzie między tych dwoje. A jeśli już w ogóle dochodzi do
> takiej sytuacji, że pojawia się ktoś inny, to znaczy, że coś było nie
> tak.
Ktoś mi kiedyś powiedział. Na świecie żyje bardzo, bardzo dużo ludzi. Może
nie jest tak, że dla jednego mężczyzny rodzi się tylko jedna kobieta, a dla
jednej kobiety tylko jeden mężczyzna. Bo gdyby byli jedyni, mogli by się nie
odnaleźć. Problem się zaczyna, gdy po tej pierwszej spotyka się nagle inną
i wydaje się, że zna się ją całe życie, że jest kimś bardzo bliskim. I co
wtedy?
> Kurcze, idealnie byłoby, żeby ludzie się spotykali, zakochiwali i żyli
> już zawsze w szczęściu i miłości. Ale tak nie ma, choćby się bardzo
> chciało.
Bo to jest realne życie. a nie dalszy ciąg bajki. Ślub nie jest piękną
kokardą do prezentu. Ludzie codziennie muszą budować swój związek, nic nie
jest dane raz na jutro.
I chociaż mogłoby się wydawać, że wszystko od ludzi zależy, to
> jednak nie wszystko. Blanko - nie krzycz na mnie, wiem, że to banał, ale
> jednak prawdziwy.
Jasne, że nie wszystko. Zdarzają się rzeczy na niebie i ziemi, o których się
filozofom nie śniło.
Mnie chodzi o zasady w postępowaniu, żeby ludzie byli względem siebie fer.
Pozdrawiam
Blanka
b...@p...onet.pl
|