Data: 2006-04-05 08:05:33
Temat: Re: KOMUNIA - czy ktoś jeszcze przyjmuje gości w domu?
Od: "Harun al Rashid" <a...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Lozen" :
>
> Jezeli ktos zaglada sasiadom przez dziurke i podziwia ich w najbardziej
> prywatnym momencie, to w sumie nie wyrzadzilo im zadnej krzywdy, a ich
> odczucia, no wiesz, moga byc tak jakos malo popdarte argumentacja. Ani
> ich nie skaleczylo sie, ani nie wyrzadzilo im krzywdy, ani nic. A oni
> tacy niezadowoleni sa. No wiecie panstwo? :/
> Przyklad na wyrost, ale lagodniej w tej chwili nie potrafie.
>
Kolejny przykład nieadekwatny, choć nie tak porażający jak kradzież jabłek z
sadu. :)
>
> Podobnie jak ktos moze niewiele pamietac z tego co widzial u sasiadow
> przez dziurke, bo moze nie sa to pierwsi sasiedzi ktorych ta osoba
> ogladala, poza tym co innego jak sie oglada i niekoniecznie odczuwa co
> czuli sasiedzi, tylko leci sie okiem po calej sytuacji.
> Faktem jest, ze prywatnosc tych podgladanych zostala naruszona, i czy
> fizycznie wydarzyla im sie krzywda czy nie w takiej sytuacji jest
> nieistotne.
>
Zaglądasz przez dziurkę wyłącznie po to, by zaspokoić niezdrową ciekawoś i
naruszyć prywtność sąsiadów. (zapamiętujesz, zapamiętujesz - nawet w to nie
wątp). Odpowiednikiem przytoczonego przykładu byłaby sytuacja, gdy Elske
bierze sobie prace uczniów 'do poczytania', dla własnej przyjemności,
ciekawości, czy czegoś tam. Wtedy jest to, i owszem, naganne.
>
> Dlaczego nie mozesz zrozumiec, ze jezeli ide do lekarza to chce zeby to
> lekarz mna sie zajmowal? (dentysta)
UCZNIAMI zajmuje się nauczyciel. Jak lekarz/dentysta pacjentem.
> Ide do mechanika - to on bedzie naprawial moj samochod.
Wcale niekoniecznie, wyobraź sobie. Może wziąć kuzyna do pomocy, choćby przy
pchaniu auta, czy zapuszczeniu silnika. Też będziesz miała pretensje, że
sobie ułatwił i przyśpieszył pracę?
> Place podatki na szkole wiec wymagam, by to nauczycielka zajmowala sie w
> pelni edukacja mego dziecka wlacznie ze sprawdzaniem prac lub w przypadku
> istnienia asystentow - osoby upowaznionej przez szkole do sprawdzania prac
> mego dziecka.
> Kurcze, czy to powaznie jest az tak bardzo skomplikowane?
>
Płacę więc wymagam? Przykro mi, ale to mój podpis widnieje na pracy ucznia,
nie Twój, i to ja decyduję w jaki sposób tę pracę sprawdzę.
>>Cele pracy nauczyciela i ucznia są różne. W pierwszym
>> przypadku (nauczyciel) - celem jest uzyskanie EFEKTU końcowego, czyli
>> dobrze
>> sprawdzonego tekstu, sposoby otrzymania tego efektu są mało istotne. W
>> drugim (uczeń) - celem wbrew pozorom nie jest sama rozprawka czy opis
>> lecz
>> zdobycie/utrwalenie przez ucznia określonych umiejętności, więc to SPOSÓB
>> powstania efektu końcowego jest kluczowy, zaś sam efekt mniej istotny.
>
> Tylko ze jezeli a) nauczyciel ma zawsze racje i b) jezeli nauczyciel nie
> ma racji to patrz punkt a),
Napier robimy założenia z sufitu...
> to i czesto rodzice ubiegaja sie do osiagniecia efektu koncowego bez
> wzgledu czy bedzie to kosztowalo przyszlosc ich dziecka czy nie.
...by w efekcie całą odpowiedzialność przerzucić na nauczycieli. Jakżeby
inaczej, nauczyciel winien jest z definicji, co? Dokładnie jak poniżej.
> Najwyrazniej oszukiwanie zaczyna sie odgornie, nauczyciel daje niezly
> przyklad uczniom, nie ma co pozniej oczekiwac szczerego podchodzenia do
> nauki przez dzieci. Nauczyciela nikt za reke nie zlapie, dziecka tez
> niekoniecznie musi ktos zlapac na przepisywaniu prac napisanych przez
> kogos innego. W tym pierwszym przypadku dziecko moze z czasem czuc sie
> niesprawiedliwie ocenianym nie wiedziec dlaczego, w tym drugim nauczyciel
> moze podejrzewac ze praca zostala napisana przez kogos innego, ale moze
> nie bedzie w stanie tego udowodnic, bo praca zostala zamowiona na ocene
> przecietna, zeby nie wzbudzic podejrzen.
Nagle ze sprawdzania ortów przeszliśmy do niesprawiedliwego oceniania (bo
kroś niekompetentny to robił)? I Ty się dziwisz, że Twoje argumenty nie
trafiają do odbiorcy. NIE było oceniania przez osobę postronną, więc nie
wprowadzaj do dyskusji tego nieistniejącego elementu.
> Na sprzedaz pisanych prac najwyrazniej jest popyt, skoro o tym nie raz
> byla mowa na grupach. Cos jednak w tym jest...
>
A to już zupełnie inna historia. Warta dyskusji i diagnozy, ale na poważnie.
Tu i teraz nie widzę sensu.
> Bo pewnie. Najlepiej to jest nie wymagac od siebie nic, za to wymagac od
> dzieci i rodzicow. Za to prosze nie zapomniec ponarzekac na ciezka prace
> i slabe zarobki. :/
>
Ponownie dziękuję za (nietrafioną) diagnozę. :-/
--
EwaSzy
Shhhh, to jest usenet, tu się kopie po dupach, a nie humor poprawia.
(c) Jakub "Cubituss" Kowalski
|