Data: 2006-04-06 11:06:03
Temat: Re: KOMUNIA - czy ktoś jeszcze przyjmuje gości w domu?
Od: "Harun al Rashid" <a...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Lozen" wrote:
>
> Wiesz, z ktorej strony by nie probowac, zaden przyklad Cie nie zaspokoi.
Dobierz jakiś pasujący. O, ten z mechanikiem był dobry. Coś zaocznego i
przynoszącego korzyści temu 'nibyposzkodowanemu', a zarazem działanie,
którego sobie nie życzysz.
> Nie da sie. Fakt ze sprawa szacunku ucznia wchodzi w gre po prostu
> przerasta Twoje wyobrazenie krzywdy. Przykro mi.
>
Szcunek dla ucznia wymaga, by jak najlepiej sprawdzić jego pracę. NIE wymaga
traktowania jego pracy jako tajne/poufne/specznaczenia. Natomiast pożądana
jest dyskrecja, zarówno nauczyciela jak pomocnika.
>> UCZNIAMI zajmuje się nauczyciel. Jak lekarz/dentysta pacjentem.
>
> Nie chcialabym, zeby jakis kiepski pomagier wypisywal za sciana recepty
> dla lekarza czy dentysty. Lepiej?
>
O, niezłe.
Tylko ten kiepski... Ale nieistotne. KTO wypisuje recepty jest wyłączną
sprawą lekarza. To lekarz ją podpisuje, firmuje i bierze_odpowiedzialność za
zgodność z wymogami. Tobie i mnie nic do tego.
BTW kto tam wypisuje recepty, sprawdzasz?
>> Płacę więc wymagam? Przykro mi, ale to mój podpis widnieje na pracy
>> ucznia, nie Twój, i to ja decyduję w jaki sposób tę pracę sprawdzę.
>
> Ja wymagam nie oceny a szczerej pracy nauczyciela. Place podatki, wiec
> wymagam zeby szkola zatrudniala odpowiedzialne i adekwatne osoby. WYniki
> postepow ucznia (w postaci ocen) zaleza juz od zdolnosci tego ucznia, jak
> i pracowitosci. Tak jak pierwszego nie da sie zmienic, tak nad drugie
> mozna wyrobic, zakladajac oczywiscie ze dziecko w ciagu dnia nie marnuje
> czasu na przepisywanie swiadectw, a nauke.
>
Co powyższe ma wspólnego z kwestią sprawdzania pracy? Oraz z tym, kto
decyduje, jak owa praca jest sprawdzana? Ja o jednym, Ty o drugim.
>>> Tylko ze jezeli a) nauczyciel ma zawsze racje i b) jezeli nauczyciel nie
>>> ma racji to patrz punkt a),
>>
>> Napier robimy założenia z sufitu...
>
> Tzn?
>
Tzn. najpierw zakładamy a) i b).
>> ....by w efekcie całą odpowiedzialność przerzucić na nauczycieli.
>
> Cala? Nie. WYstarczy ze nauczyciel w ciagu dnia bedzie uczyl dzieci, a
> pozniej sam sprawdzal ich prace. To jak te prace beda napisane zalezy juz
> od ucznia.
>
A teraz jeszcze lepiej. Chcesz mi narzucić jak mam sprawdzać prace? :))
Murzyna sobie do tego wezmę, albo towarzystwo gumowej kaczuszki. Dla Ciebie
i Twojego dziecka mam rzetelnie sprawdzoną pracę, JAK to zrobię należy już
do mnie.
>> Nagle ze sprawdzania ortów przeszliśmy do niesprawiedliwego oceniania (bo
>> kroś niekompetentny to robił)? I Ty się dziwisz, że Twoje argumenty nie
>> trafiają do odbiorcy. NIE było oceniania przez osobę postronną, więc nie
>> wprowadzaj do dyskusji tego nieistniejącego elementu.
>
> Alez ja sie juz niczemu nie dziwie. Ciesze sie, ze jest pare fajnych
> nauczycielek tu w grupie, do ktorych wiele osob z pewnoscia zwroci sie o
> pomoc, o rozwiazanie jakiegos problemu, czy wyjasnienie jakiegos procesu.
> Ciesze sie, ze jednak jest tych pare osob, ktorym bez zastanowienia oddala
> dzieci do nauki (szkoda tylko ze trzeba byloby podstawowke konczyc na
> Slasku, a starsze lata zdaje sie w Bialymstoku, no i nie pamietam jeszcze
> gdzie Agnieszka Krysiak pracuje, ale do niej tez dzieci bym poslala :))
>
Ten słowotok ma coś wspólnego cytowanym akapitem? Oczywiście poza zagadaniem
tematu.
>>> Bo pewnie. Najlepiej to jest nie wymagac od siebie nic, za to wymagac
>>> od dzieci i rodzicow. Za to prosze nie zapomniec ponarzekac na ciezka
>>> prace i slabe zarobki. :/
>>>
>> Ponownie dziękuję za (nietrafioną) diagnozę. :-/
>
> Tematu zarobkow nie lubisz poruszac, ale z reszta, rozumiem, sie zgadzasz,
> tak?
>
Nie. Napisałam już raz, że diagnoza jest nietrafiona. Przeczytaj na
spokojnie, to znajdziesz.
Na zarobki nie narzekam, jeżeli takaś ciekawa.
--
EwaSzy
Ania zjadła sygnaturkę
|