Data: 2003-02-04 14:55:03
Temat: Re: Kamienie kałowe
Od: "km" <k...@m...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Gdybym miał dokładną wiedzę, to bym tu się nie pytał. Ale logika laika
mówi
> mi, że to może być jak najbardziej prawdopodobne. Oczywiście, "kamienie"
to
> tylko nazwa na określenie zbitych niewydalonych resztek pokarmu
> pozostających być może niepotrzebnie w jelitach. Być może ich tam nie ma.
> W nerkach też nie powinno być kamieni, prawda? Niestety zdarzają się
bardzo
> często i to duże. Niby dlaczego - przecież w nerkach jest tak na oko
"tylko
> żółta woda". Jakieś kamienie rozbija się laserem, inne kamienie spotyka
się
> w woreczku żółciowym.
Jelito to rodzaj gietkiej, ruchomej, kurczącej się nieustaniie, rury o dość
SZEROKIM przekroju, przez które wędruje treść pokarmowa, stopniowo
"przekształcając" się w kał. Zatrzymanie tej wędrówki (zatrzymanie
perystaltyki) przez masę wielkości jabłka - przykładowo(0,25 kg) powoduje
niedrożność, ciężkie schorzenie grożące śmiercią, wymagające szybkiej
operacji.
Jak ten fakt miałby się do wydumanych zalegających przez lata
kilkunastokilogramowych "kamieni kałowych" ?
Tego logika mi nie podpowiada.
Kamienie nerkowe i żółciowe to zupełnie inna sprawa, ściśle związana z
budową tych narządów. Przykładowo pęcherzyk żółciowy, kurczliwy twór o dużym
świetle ("woreczek") łączący się cieniutkim przewodem ze światłem
dwunastnicy. Kamienie powtsające w świetle pęcherzyka (np. złogi soli
żółciowych formujące się z zagęszczonej żółci- nie ma tu nic nadzwyczajnego,
zwykłe zjawiska fizykochemiczne, tak jak kamień w czajniku) nie mają szans
przecisnąć się przez ten przewodzik i gromadzą się w pęchezryku, dając z
czasem znaczne dolegliwości.
> Dlaczego więc akurat w jelicie grubym nie mogłoby się odłożyć parę
> kamieni???
W medycynie kamieniami kałowymi nazywa się faktycznie zagęszczone,
odwodnione fragmenty kału o osób cierpiących na krańcowe zaparcia. Leczy się
to lewatywą, czy też odpowiednimi lekami przeczyszczającymi.
Powstawanie tych "kamieni" - twardych mas kałowych - nie ma nic wspólnego z
powstawaniem kamieni w pęcherzyku żółciowym czy w nerkach.
Wydaje mi się że to trochę rozjaśniło temat ?
Bardzo chętnie dzielę się wiedzą, z osobami pragnącymi poznać "tajniki"
medycyny.
Ale zawsze doprowadza mnie do pasji, gdy widzę, że laicy z niesamowitą
lubością czerpią ją od szmanów a nie np. z lekcji biologii w szkole średniej
(bo to na tym poziomie informacje).
> A może ja jestem
> murzynem i w tej chwili siedzę przed szałasem w dżungli, a notebooka i
> komórkę z internetem mam od polskiego misjonarza, którego wczoraj z
kumplami
> upiekliśmy na ognisku. I teraz się boję czy po zjedzeniu jego mózgu nie
> odłoży mi się w brzuchu jakiś kamień...
To prawda, przesadziłem , problem z pewnością nie dotyczy wyłącznie Polaków.
To ciekawy fenomen XX i XXI wieku - ogromny postęp wiedzy i nauki w każdej
praktycznie dziedzinie i nienadążanie większości ludzi ze śledzeniem tego
wszystkiego, w efekcie zagubienie i szukanie odpowiedzi u "naukowców
alternatywnych", tzn. szamanów w przypadku medycyny.
|