Data: 2003-02-05 21:37:19
Temat: Re: Kamienie kałowe
Od: "Klaudia Zybert" <d...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> > Tak wiec straszy sie biednych ludzi opierajac sie na ich niewiedzy i
> ubarwia
> > sie odpowiednio prawdy fizjologiczne, zeby zostaly uznane za cos, co
> > koniecznie trzeba leczyc :-D
>
> Jeżeli całe doświadczenie zyciowe opierasz na jednym ćwiczeniu z
pierwszego
> roku, to Boże Pomyłuj...
Wiesz, mysle, ze na podstawie mojej wypowiedzi raczej ciezko jest wysnuc
wnioski na temat mojego doswiadczenia zyciowego. Wczesniej byla rozmowa o
tym co mozna znalezc w czlowieku po jego rozkrojeniu. Ja napisalam wiec, ze
owszem...
> ps. kamienie kałowe i inne zalegajace tam swiństwa to nie sprawa wiary;
to
> jest fakt
... jest cos takiego jak kamienie kalowe (milo, ze sie ze mna zgadzasz w
powyzszym zdaniu :-)
i nie odwracajcie kochani ludzie kota ogonem, rozważając czy jest
> ich 18kg czy tylko 1,8 kg...W całym problemie ważne jest to, że niekróre
> znalezione ogniska mogły liczyć nawet połowę życia nosiciela. Poza tym nie
> słyszałem, aby się to leczyło...
No wiesz, te wszystkie odnowy biologiczne opieraja sie wlasnie na
wyplukiwaniu dosc regularnym tego, jak to ladnie ujales, swinstwa. Wysnuwam
wiec wniosek, ze chyba nie dla picu, tylko w celu osiagniecia jakiegos
efektu leczniczego (jakkolwiek pojetego) Wiec...
Dla mnie nadal pozostanie to fizjologia i nie zgodze sie z Toba, ze nie ma
znaczenia ile to wazy. Jesli zacznie sie wmawiac ludziom, ze maja 18
kologramow czegokolwiek w jelitach, to naprawde poczuja sie ciezko chorzy.
Gdyby rzeczywiscie bylo tego tyle, by mialo w jakikolwiek sposob zagrazac
czlowiekowi, to czy nie byloby widoczne w badaniu endoskopowym? (patrz kilka
postow wyzej) Sadzisz, ze lekarze zignorowaliby problem, jesli rzeczywiscie
ujrzeli takie okropnosci... Ech. O niedroznosci juz tez bylo wyzej pisane,
nie bede wiec powielac cudzych wypowiedzi. Piszesz, ze to nie jest sprawa
wiary. No coz. Obecnosc kamieni kalowych nie jest, ale to czy wierzymy, ze
jest ich tyle, ze moga nam w jakikolwiek sposob zagrazac i wydawac ciezkie
pieniadze na wszelakie "odnowy"... To raczej zalezy od przekonan (i moze tez
od upodoban do szlauchow ;-))))
Klaudia
PS. Wszystko zalezy od punktu widzenia i tego jak dokladna jest wiedza...
Caly czas chodzi mi po glowie przyklad (z ktorym sie ostatnio spotkalam)
dotyczacy czerniaka. Wielu ludzi boi sie poddac operacji, poniewaz
uslyszeli, ze jak sie ruszy czerniaka, to juz koniec. Prawda? A, to juz
zalezy... bo jesli sie go ruszy wykonujac biopsje (co byloby bledem w
sztuce) to rzeczywiscie, moze sie rozsiac. Ale "ruszenie" go podczas
operacji to jest zupelnie co innego, tylko ludzie sobie przekladaja, bo
uslyszeli cos, co inaczej zrozumieli...
polecam preparat zwany vinpocetiną.
Nie skorzystam, ale dzieki :-)
|