Data: 2010-09-30 17:15:57
Temat: Re: Kawa, herbata i miód (do Chirona)
Od: "Panslavista" <p...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"medea" <x...@p...fm> wrote in message
news:4ca4c428$0$22796$65785112@news.neostrada.pl...
>W dniu 2010-09-30 16:36, Ikselka pisze:
>
>> Przeciez to wysoki poziom życia pozwala na posiadanie rzeczy
>> nieprzydatnych
>> :-)
>> Więc luksus, bo fanaberie z zasady (i przeważnie tylko z zasady, jak
>> sztuka, ekskluzywne kosmetyki) muszą kosztować. Po prostu "nieseryjny",
>> niesztampowy, ponadto o ograniczonym rejonie zapotrzebowania, ale o wielu
>> pretendujacych nie tyle do samego towaru, co do "rejonu" socjalnego.
>> Gadżet.
>
> Jasne, zgoda, ale taki luksus w postaci sztuki spełnia rolę żtp.
> uszlachetniającą człowieka. Luksus, który karmi się cierpieniem zwierząt,
> uważam za bezsensowny. I umówmy się - jedzenia nie zaliczam do luksusu, a
> wybór co do jedzenia żabich udek pozostawiam już do indywidualnego
> rozpatrzenia każdemu. ;)
>
>> Wiekszy sens, bo całe zwierzę? Sądzisz, że tuszki hodowlanych zwierząt
>> futerkowych się wyrzuca? - otóż nie, idą na karmę dla piesków, coraz
>> liczniejszych w miastach, gdzie nie ma ich czym karmić. Idą na
>> zaspokojenie
>> masowej fanaberii - potrzeby posiadania zwierzęcia tam, gdzie wszak nie
>> ma
>> dla niego żadnych warunków. Czyli ekonomika jest tu jasna - życie idzie
>> na
>> życie, wykorzystane jest wszystko, nic się nie marnuje. jest tak, jak
>> powiedzialaś.
>> Masz psa?
>> 3-)
>
> Nie mam psa, ani żadnego innego zwierzęcia. Miałam świnkę morską i być
> może nabędę następną, a te - jak wiesz - są roślinożerne. :)
> Zresztą kiedyś miałam psa i karmiłam go jedzeniem/resztkami z naszego
> stołu. No ale to były czasu, kiedy specjalnych karm w sklepach nie było.
>
>> No, z tych małych są najlepsze futra, bo najcieńsza skórka i najbardziej
>> miękka - z kretów i szynszyli :-D
>
> Kretów całą masę dostarczają mi pod drzwi osiedlowe koty. Jeśli chcesz,
> możemy się jakoś dogadać, może za pół roku uzbiera się tego na ładne
> futerko. ;)
>
>> Bo one ne służą do zaspokajania głodu, lecz potrzeby smaku.
>
> No wiem. Ale jedno i drugie nie musi się wszak wykluczać i chyba Ty o tym
> wiesz najlepiej. :)
>
>> Móżdżek to i ja akurat uwielbiam - cielęcy.
>
> Ale reszty z cielaka przecież nie wyrzucasz.
>
>> A małp to akurat w Indiach pełno i nie tylko. Inwazja.
>> Skoro można cielęcinę, to czemu nie małpiątka?
>
> No nie wiem, dla mnie to prawie kanibalizm. ;)
>
> NB wiesz, że przed spożyciem takiego małpiego mózgu, najpierw małpkę
> zabija się tłukąc ją łyżką w niezarośnięte ciemię? Tak mniej więcej jak
> skorupkę na jajku, widziałam kiedyś film z takiej ceremonii. Nie powiesz
> mi, że takie rzeczy robią osoby w pełni normalne i niezdegenerowane.
>
> Ewa
Na filmie Ameryka, Ameryka jest ciekawszy sposób - w uszy wbijane dwie
szpile, małpa unieruchomiona i przestaje skrzeczeć, wtedy kucharz bierze
elektryczną piłkę i odcina kalapitę odsłaniając mózg, ostrą łyżką nakłada
żywy mózg na talerze gości. Podobno po zabiciu mózg jest niesmaczny stąd ta
wiwisekcja.
W innym momencie dżdżownice są wkładane do miksera - smakosze wypijają
napój z wielkim smakiem.
|