Data: 2010-10-08 13:17:27
Temat: Re: Kiedy i jak mówić dziecku o śmierci mamy?
Od: zażółcony <z...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik " Iwon(K)a" <i...@W...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:i8n1m8$4dt$1@inews.gazeta.pl...
>> Takich, których już wielu może nazwać znajomym od lat.
>> Do niektórych zapewne byłby nawet w stanie odezwać się 'przyjacielu'.
>> Tu właśnie ;) W tłumneh normalności, _nie tylko_ w sterylnym gabinecie.
>
> taaaaaaak, tu wlasnie....przez szklana szybke. Moze ja za bardzo naplues i
> jest "niesterylna"??
Że co ? :) Zupełnie nie skumałem ... Jedynie, że była w tym jakaś intencja
oplucia.
Poproszę nie używać zbyt zaawansowanych skrótów myślowych ;)
Tu akurat (Red-Iwo) relacji przyjacielskiej 'bez słów" nie ma (jeszcze ?) :)
>> A może po prostu nie ma kasy i czasu na dobrego specjalistę ? Prozaiczne
>> - ale właśnie takie ... zwykłe i ludzkie.
>
> kazdy orze jak moze, fakt. Jadnakowoz szkoda dziecka, skoro jego zycie sie
> poleca tutejszym przyjaciolom zza zaplutego ekranu ;)
Ach, jak bardzo ludzie uwielbiają naprawiać cudze dzieci, a jak nie
naprawiać,
to przynajmniej stawiać rodzica w pozycji następującej: "słuchaj się mnie,
ja wiem
lepiej, a jak się nie posłuchasz to na pewno zaprzepaścisz życie i nie tylko
swoje w dodatku jesteś beznadziejny"
Naprawdę, nie mogę się oprzeć silnemu wrażeniu, że przychodzisz tu z własnym
silnie wbudowanym kompleksem 'popełnionego niewybaczalnego błędu'. Bije od
ciebie
postawą DESTRUKCYJNEGO szantażu emocjonalnego, to wydaje się być Twoim
głównym narzędziem pracy, które pierwsze kładziesz na stół i pokazujesz.
Jakiś problem lękowy związany z odpowiedzialnością za inne istoty (ludzi czy
zwierzęta).
|