Data: 2010-02-17 09:28:07
Temat: Re: Kólka na czole?
Od: "Redart" <p...@i...gov>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Jakub A. Krzewicki" <e...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:hlf36t$t6e$2@news.onet.pl...
> wtorek, 16 lutego 2010 22:26. carbon entity 'Chiron' <e...@o...eu>
> contaminated pl.sci.psychologia with the following letter:
>
>> Nie rozumiesz tej religii. Podejrzewam, że podobnie jak Redart byłbyś na
>> przykład bardzo zdiwiony czytając o medytacjach ojców trapistów.
>> Słyszałeś
>> coś? Czy to tak różni się od tego, czego nauczają w Zen?
>
> Ale to dla _dorosłych_ , a nie dla 10-latka...
Otóż to.
Chiron pije do tego, że kiedyś wskazałem, iż symbolika
Chrystusa ukrzyżowanego, oceniana kategoriami buddyjskimi
wpada bezpośrednio w szufladkę 'forma groźna', 'groźne bóstwo'.
Ociekający krwią, poprzebijany gwoździami Chrystus na krzyżu
jest zaproszeniem do pracy z bardzo trudnymi emocjami typu
pierwotne lęki i wszelakie instynkty dookoła (np.wyzwalana
przez te lęki pierwotna agresja). Jest to 'bóstwo pełne
prowokacji' - i jako takie powinno być z czcią chowane
za zasłonką, a wystawiane na widok tylko przed oczami
przygotowanych na to adeptów, wiedzących po co i z czym
będa pracować.
Katolicy jakoś rzadko to rozumieją. Walą z groźnym bóstwem
prosto do dzieci - i nie kumają związku między takimi obrazami
a np. agresją.
Moze i niesprawiedliwa moja ocena, może nie widzę jakiegoś
'trzeciego dna', które widzą tylko katolicy. Cieszyłbym się jednak,
kiedy katolicy uwzględniają pokazywane przeze mnie 'dno drugie'
i wykazują zrozumienie dla faktu, że dzieci funkcjonują
na poziomie dna pierwszego. I nie tylko dzieci zresztą - ale
ludzie powszechnie, po prostu.
|