Data: 2017-09-24 20:38:05
Temat: Re: Korzystając z dyskusji o faszyzmie...
Od: "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu niedziela, 24 września 2017 01:00:24 UTC+2 użytkownik j...@o...pl napisał:
> W dniu środa, 20 września 2017 15:53:48 UTC+2 użytkownik Jakub A. Krzewicki
napisał:
> > W dniu środa, 20 września 2017 15:49:31 UTC+2 użytkownik Jakub A. Krzewicki
napisał:
> > > W dniu środa, 20 września 2017 15:27:22 UTC+2 użytkownik XL napisał:
> > > > Jakub A. Krzewicki <p...@g...com> wrote:
> > > > > W dniu środa, 20 września 2017 10:12:53 UTC+2 użytkownik XL napisał:
> > > > >> Jakub A. Krzewicki <p...@g...com> wrote:
> > > > >>> Co się stało z tą wielką liczbą punków, hippiesów, rastamanów, nu-metali,
> > > > >>> oi-owców i innych, którzy trzymali się razem jeszcze za wczesnego Tuska
> > > > >>> i dominowali ulicę oraz subkulturę młodzieżową. Czemu nie mogą ruszyć
dupy
> > > > >>> tudzież po prostu pogonić to całe boneheadowskie badziewie? Przecież
potrafili
> > > > >>> zrobić to w 1995 i 2005. Nawet ostatni krzyk mody czyli japonofile -
cienko
> > > > >>> przędzie jako kultura alternatywna.
> > > > >>>
> > > > >>
> > > > >> Jaka tam kultura i jaka alternatywna - dziecinada, przebierańcy i tyle. A
> > > > >> dziś ci sprzed lat mają własne dzieci. No a one muszą się raczej
> > > > >> zastanawiać, którą płeć sobie wybrać. :->
> > > > >
> > > > > Nie cudzołóż werbalnie Ikselu ;) Jeszcze jakieś 7 lat temu, jak mój młodszy
brat
> > > > > brał się z różnym powodzeniem za studia, pseudoskinów i weszpolaków
rozkładały
> > > > > paczki punkowców i S.H.A.R.P. na glanach. Kadra subkultur się odtwarzała
> > > > > nienagannie i nawet przyrastała. Coś się zaczęło widocznie pierniczyć
(szacuję)
> > > > > od jakichś 3 lat, końcówka 2014 r. była tu decydująca. Ciągle nie mogę
dociec,
> > > > > skąd się wzięła ta nagła inwazja przylizanej młodzieży konserwatywnej,
która
> > > > > za autorytety wzięła sobie przyciężkawe instytucje w rodzaju rodzina i
kościół
> > > >
> > > > :-)
> > > >
> > > > > i odwróciła się od rok-dwa starszych buntujących się kolegów. Dla mnie to
> > > > > "precz z preczem, niech żyje hurra" pozostaje zagadką. Próbuję to
analizować
> > > > > na wszystkie sposoby i nie widzę, gdzie leży klucz.
> > > > >
> > > > >
> > > >
> > > > Właśnie w tym, że wszelkie "klucze" szlag trafił właśnie. EUROPA.
> > > > TOLERANCJA. Czyli jedno WIELKIE GÓWNO.
> > >
> > > Wyluzuj Iksi. Ja nie mówię o Europie i tolerancji czy innym tam frajerstwie,
> > > tylko o mechanizmach utrwalających kierunek buntu. O porozumieniu pomiędzy
> > > kolegami z jednej i tej samej ławki, albo z ławki o starszą klasę obok, gdzie
> > > jest dobry ziom, co częstuje za friko samosiejką i jabolami. No za friko jeśli
> > > chodzi o pieniądze, bo ceną jest trzymanie sztamy i w końcu przyjęcie takiej
> > > a nie innej filozofii politycznej - poprzez słuchanie muzy, książki, gazety
etc.
> > > no i z takim kolegą chodzi się do wybranych klubów, na zadymy etc. czasem też
> > > na spotkania z misjonarzami zagranicznych religii z Azji czy Ameryki... To ci
> > > rozczochrani mieli do tak całkiem niedawna autorytet wśród młodych, zanim ich
> > > miejsce zajęli przylizani prawilni pro-mundurowcy i etatyści. Prosta
cybernetyka
> > > społeczna i mówię o tym, że od kilku lat działanie sieci Wodnika się ogranicza
> > > i uwstecznia, że rekrystalizują się stare roztworzone tym solwentem piramidalne
> > > struktury - paczka rozczochrańców przestaje się liczyć, modne kawaii laski
> > > przestają się liczyć i nagle zaczyna być znowu autorytetem jakiś stary
> > > katecheta, mama-papa-brat-siostra czy inny autorytarny leśny dziadek.
> > > Hulaj-Dupa, która wygrała z batem, bo usiadła na nim i go połamała, tęskni
znowu
> > > do bicia, osiełek ucieka od marchewki i dobrowolnie wystawia się, wręcz
> > > prowokuje karcenie kijem. No i to stoi na głowie, to jest z psychologicznego
> > > punktu widzenia nienaturalne, że ludzie sami zamykają się w celi otoczonej
> > > drutem kolczastym.
> >
> > PS. Ja nie mówię nawet o ucieczce od wolności tylko o ucieczce od fajności.
> > W jakiś ponury, masakryczny, ascetyczny masochizm.
>
> asceza nie jest masochizmem; to ty tak to widzisz.
> asceza to walka z samym soba, czy bardziej duszy z cialem.
> nie, zeby smiertelna, ale dla zdrowej rownowagi;
> cialo caly prawie czas nami kieruje, dobrze gdy niekiedy
> sterowania przejmie dusza; zreszta to najwartosciowsze chwile.
> szkoda, ze takie rzadkie. wiem to - zwlaszcza po sobie.
Wiem, czym jest asceza, ale prawdziwa asceza zachowuje złoty środek. Nigdy
nie jest to walka do wyniszczenia ciała, do skrajności tylko drogą środkową.
Odrzuca się przyjemności ciała, żeby nie zakłócały tego, co jest przyjemne
dla umysłu i co go karmi. Zdecydowanie w walce umysłu z ciałem jestem po
stronie umysłu. Nie żeby ciało pognębić, ale żeby je zharmonizować ze światem
duchowym, do którego w pierwszym rzędzie droga wiedzie przez oczyszczony
z przeszkadzających myśli i emocji umysł. Dopóki jest on zajmowany przez niskie
wibracje zmaga się on z blokadą świata Wielkiego Umysłu / duszy.
|