Data: 2011-05-21 08:04:57
Temat: Re: Kto Ich mordował.
Od: "Chiron" <c...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Stalker" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:ir7k7d$4uc$...@n...dialog.net.pl...
> Już kiedyś Ci zwróciłem uwagę, że masz tendencje etykietowania- i
> zwracania
> się do etykietki. Gubisz człowieka. To tylko taka uwaga- ale co najmniej 2
> raz to do mnie w rozmowie z Tobą wraca...
Przecież właśnie rozmawiamy o "etykietkach". O rolach, ich podziale i o
tym kto do jakiej roli pasuje :-)
Stalker, w firmie oceniają cię jako Chirona czy jako kierownika np.?
====================================================
===============================
Przypomnę Ci- ok?
Napisałeś kiedyś, że się zawiodłeś, bo (przekładam): "moja etykieta, do
której się zwracałeś była inna, a ja zachowałem się niezgodnie z nią".
Odpisałem Ci, że w końcu- po odrzuceniu etykiet możemy się spotkać jak
człowiek z człowiekiem.
Do tej pory jedziesz dalej swoim torem: przykleić komuś etykietkę,
zaklasyfikować, a potem zwracać się do etykiety. I owszem- tak działa wielu
ludzi. Tyle, że to właściwa grupa, aby pokazać bezsens tych działań. Przede
wszystkim takie działania przynoszą często jakże mylne wnioski: "zawiodłem
się na tobie!" itp. Rozumiesz? Zwracasz się do etykiety i potem dziwisz, że
odpowiedział człowiek. Człowiek, który może ma lepszy dzień, czy gorszy.
Człowiek, który jak mu przyklejałeś etykietę to był w określonym miejscu na
swojej Drodze- a teraz jest zupełnie gdzie indziej. Dlatego takie
etykietowanie koniecznie musi (aby miało sens) zawierać w sobie
zastrzeżenie, że to wartość chwilowa tylko.
Pracuję w firmie, która wprawdzie przekształciła się w zoo:-), ale nadal
(choć już mniej) to firma rodzinna, zarządzana przez znawcę ludzi- jej
twórcę. Tak się zastanawiam- szef najczęściej wyznaczał ludzi indywidualnie
do pewnych zadań. No bo np wielu może (i ma) kwalifikacje, żeby
skomputeryzować klienta. Tyle, że często się okazywało, że dobry fachowiec
wylatywał z hukiem od klienta, a wiele gorszy sprawiał, że klient piał peany
na cześć firmy. Pisałem tu o koledze, który przyjeżdżał do klientki wtedy,
kiedy coś nabroiliśmy, ona była wściekła na nas- a na jego widok dostawała
orgazmów:-). Tyle, że on wchodził z fakturą, opierniczył klientkę, ta mu
wszystko podpisała i jeszcze dzwoniła do szefa z pochwałą. A byli klienci,
którzy (z niejasnych dla mnie przyczyn) wręcz go nie chcieli oglądać- tylko
mnie. Szef starał się zawsze (chyba) dopasować osobowości ludzi od nas z
klientem- po to, żeby jemu jak najwięcej załatwić (zadowolony klient powie
innemu, sam coś dodatkowo zamówi, etc).
Wiem, o co pytasz- jednak nie potrafię Ci odpowiedzieć- bo chyba masz inne
wyobrażenia o pracy kierownika, przełożonego. Wiem, w wielu firmach-
korporacjach są gotowe metody, recepty na takiego kierownika, dyrektora,
etc. Tyle, że taka firma jest bezosobowa. Chyba trener pisał coś o
korporacyjnych niewolnikach.
--
Prawda, Prostota, Miłość
Chiron
|