Data: 2008-06-21 19:19:28
Temat: Re: Kupujesz mieszkanie? - uważaj!
Od: "Piotrek" <...@...ru>
Pokaż wszystkie nagłówki
> A ubezpieczyć się nie można? - myśmy się ubezpieczyli nawet od pogryzienia
> przechodniów przez nasze psy... Nie wiem, może jest coś takiego i w tej
> sytuacji, bo rzeczywiście nieciekawa sprawa, jeśli ktoś zaskarży z powodu
> złamania nogi czy ręki.
niewiem, szczerze mowiac dom idzie na sprzedaz wiec zimy juz nie doczeka:)
przestaje sie martwic :) ja od siebie z klatki do bloku dotre po odsniezonym
chodniku wiec sie nie przejmuje:)
> A brat mojego męża daje raz na miesiąc 50 zł panu Heniowi i ten parę razy
> w
> miesiącu odśnieża mu ten chodnik wzdłuż posesji... bo brat męża nie może
> ze
> wzgl. na chorobę.
>
trzeba pana Henia miec, moja siostra mieszkajaca w miescie majac kamienice
nie mogla znalesc nikogo pewnego zeby byl codziennie rano o odkopal chodnik,
czesto sie konczylo ze sama przed praca musiala odkopac zanim rano ludzie
nie rusza do pracy a uczynny sasiad nie zadzwoni na SM:)
poza miastem gdzie stoi dom tez ciezko o pana Henia bo wiekszosc ludzi
pracuje i ma centralnie gdzies czy sasiad ma czas i mozliwosc odkopac swoj
chodnik czy nie. kazdy ma wystarczajaco duzo roboty ze swoim zeby jeszcze
sie sasiadem zajmowac.
a jak czlowieka nie ma codziennie przy domu to nie upilnujesz....
> No, fakt, znam te problemy, ale coś za coś: jakby im tego asfaltu i
> chodnika nie zrobili, toby właściciele jęczeli, że się o nich nie dba, a
> placą przecież w końcu te podatki itp. :-)
> No to w końcu czego chcą? Nigdy nie ma samych plusów.
>
afalt byl, chodnika nie.
ruch maly wiec bylo OK, ale komus sie zachcialo chodnika i zrobili po jednej
stronie:)
jedni maja odsniezanie w dupie, a ci co dostali chodnik po swojej stronie
maja klopot:)
> No nie mam tego chodnika, ba, nawet asfaltu nie chciałam, ale zrobili i
> teraz szaleją po nim samochodami jacyś idioci i spokojnie przejść nie
> można
> ani rowerem bezpiecznie pojeździć... Na szczęście lasów i leśnych oraz
> polnych dróżek jest wokół mnie cały labirynt, fantazja :-)
>
mam podobnie na krancu miasta w bloku, w okolicy gdzie sa chodniki, drogi,
komunikacja miejska i sklepy 24/24 otwarte od tych malych do tych duzych 4
km odemnie. laki mam kilkaset m od siebie, lasy jakies 5 km.
do centrum miasta mam moze 10 km wiec wyskoczyc na miasto moge bez wyprawy
jak na weekendowy wyjazd za miasto:)
wroce taksowka za 40 zl i mam z glowy :)
> Pewnie ma łyse opony - my nie odśnieżamy za każdym razem.
nie, ma ciezki dostawczy samochod wypakowany sprzetem ktory mu jest na
codzien potrzebny do pracy. nie jest go latwo ruszyc tak jak osobowke. do
tego dojdzie temperatura przechodzaca z - na + i snieg sie topi i zamarza
robiac piekna szklanke. a wyjazd tak zeby byc na 7 w pracy oznacza wyjazd
przy minusowej temperaturze gdzie to co sie stopilo przez dzien dawno
zamarzlo. do tego posypie przez noc troche sniegiem i jazda na calego:)
na takie warunki to lancuchy pomoga, ale szkoda zakladac jak za kilkaset
metrow jest odsniezony posypany czarny asfalt?
> Nie wiem, czemu mam/y zupełnie inny odbiór zimy, niż Twój znajomy :-)
ceni sobie wygode, jak ci co zakladaja podgrzewane podjazdy do domu/garazu.
ale to niestety kosztuje i nie zawsze sie sprawdza(mocna zima czy dlugi
podjazd i rachunek na zawal przyprawi o zawal serca:)
--
pzdr
piotrek
|