Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!news.tpi.pl!news.int
ernetia.pl!isdnet!newsfeed.online.be!newsfeed01.sul.t-online.de!newsmm00.sul.t-
online.com!t-online.de!news.t-online.com!not-for-mail
From: Waldemar Krzok <5...@t...de>
Newsgroups: pl.rec.kuchnia
Subject: Re: LISTA HORROROWYCH HITÓW NA TALERZU
Date: Sat, 04 Aug 2001 19:12:06 +0200
Organization: T-Online
Lines: 27
Message-ID: <3...@t...de>
References: <9k6npt$m8m$1@news.tpi.pl> <9k9knj$ah2$7@news.tpi.pl>
<3...@z...fu-berlin.de> <9kcjs7$l5p$3@sunnews.cern.ch>
<3...@z...fu-berlin.de> <9kf28n$3m5$6@sunnews.cern.ch>
Reply-To: w...@z...fu-berlin.de
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=iso-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.t-online.com 996945080 02 21462 IGuoS-lVS9AET 010804 17:11:20
X-Complaints-To: a...@t...com
X-Sender: 5...@t...net
X-Mailer: Mozilla 4.76 [en] (Win98; U)
X-Accept-Language: en
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.rec.kuchnia:61351
Ukryj nagłówki
> >> A w Hamburgu dawali Birne, Bohnen und Speck. Błeee....
> > no to się przynajmniej da jakoś jeść, a ten ser z olejem to wygląda jak
> > gips z pokostem, pachnie jak gips z pokostem i smakuje.. jeszcze gorzej.
> Na szczęście nie widziałam, nie wąchałam, nie próbowałam. :-) Choć raz się
> w DESY nacięłam na jakąś lokalną specjalność -- wyglądało toto jak tatar,
> a smakowało jak ryba (niekoniecznie świeża) zmieszana z mielonym mięsem
> i jakimś świństwem, może to były puree ziemniaczane? Paskudztwo niemożebne.
o ile w tym jeszcze buraki były, to nazywa się to Lapskaus i smakuje
wtedy i tylko wtedy, gdy jest świeżo przyrządzone przez kogoś, do kogo
masz zaufanie. Inaczej wychodzi z tego podobizna bigosu restauracji
kategorii V, czyli recycling inaczej zwane boskim żarciem. Jeden pan bóg
wie, co tam do garnka wpadło.
> > no nie. Nasza w miarę porządna była.
> Ta w DESY nie była, brrr -- skoro mi po niej żarcie w kantynie CERNowskiej
> smakowało, to musiała być naprawdę tragiczna. Jak się cieszę, że w okolicy
> pełno knajp, do których można wpaść na plat du jour w południe...
> > A w jednym McDonaldzie, czyli jak przyjaciele mawiają Żółte Półdupki (TM)
> > to mieliśmy nawet rabat.
> No nie, aż tak często w tym przybytku nie bywałam, choć się zdarzało --
> lepszy Fishmac niż kiełbacha z kantyny, brrr.
> Anetek, wspominająca ze zgrozą
też nieczęsto, ale na uczelni o 2:30 rano nic się nie dostanie, a na coś
z knajpy dienieg niet...
Waldek
|