Reply-To: "MOLNARka" <g...@h...pl>
From: "MOLNARka" <g...@h...pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
References: <b7ncqa$t2t$1@atlantis.news.tpi.pl> <3...@n...home.net.pl>
<b7or40$796$1@atlantis.news.tpi.pl>
Subject: Re: Mam doła:-((
Date: Fri, 18 Apr 2003 16:00:08 +0200
Lines: 124
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2720.3000
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
NNTP-Posting-Host: 212.85.112.209
Message-ID: <3...@n...home.net.pl>
X-Trace: news.home.net.pl 1050674410 212.85.112.209 (18 Apr 2003 16:00:10 +0200)
Organization: home.pl news server
X-Authenticated-User: gkarpinski.hot
Path: news-archive.icm.edu.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!newsfeed.gazeta
.pl!news.ipartners.pl!news.home.net.pl!not-for-mail
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:37264
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Thalia" <t...@p...onet.pl> napisał
> Przeciez napisala, ze ma chore dzieci.
Nie pytałam o dzieci a o nią.
Teoretycznie możnaby je z kimś zostawić ... ale ok -
rozumiem - cofam pytanie.
> A ja w sumie Dorunie rozumiem.
Ja też rozumiem ... jak się ma doła to każdy powód urasta do
rozmiarów słonia :-)
> ale z drugiej strony ten czlowiek nie zyje i jest mu
wszystko
> jedno, czy jego siostrzeniec pozegna go na miejscu, nad
jego grobem, czy tez
> w odleglosci 300 km. od niego.
A mi sie wydaje, ze to jest ważne, że ktoś się ze zmarłym
żegna na pogrzebie. To taki ostatni gest, który może zrobić.
Poza tym takie rzeczy robi się dla siebie (i przez pamięć
dla zmarłego) a nie dla rodziny.
> i naprawde przyjazd siostrzenca jest tu tylko symbolem.
Nie znamy relacji pomiędzy zmarłym a mężem Doruni - więc tak
naprawdę nie wiemy czy to symbol czy ważna rzecz dla niego.
Ja patrząc oczywiście ze swojego punktu widzenia nie
wyobrażam sobie, żeby na jakiś pogrzeb nie pojechac bo
jestem z tymi ludzmi związana.
> Oczywiscie symbole sa wazne, ale pamietajac o nich nie
nalezy zapominac o
> zywej zonie i zywych, chorych dzieciach, ktorzy w
odroznieniu od nieboszczyka
> potrzebuja pomocy i obecnosci w czasie_rodzinnych_swiat.
Dzieci nie są umierające a mąż nie wyjeżdza na całe święta
... nie dramatyzuj.
> Jak mozesz tak mowic, ze jest najmniej wazna?
Bo moim zdaniem jest (Dorunia mam nadzieję rozumie w jakim
kontekście to mówię ;-)
Jest pogrzeb - który nie odbędzie się w innym terminie.
Jest to rodzina męża - on musi jechać.
Są chore dzieci - czyli nie można ich zabrać.
I ona musi z nimi zostać i swoje humory gdzieś głęboko
schować ... bo inaczej sie tego załatwić nie da.
Mogłaby oczywiście postawić sprawę na ostrzu noża i nie
zgodzić się na wyjazd męża ... ale czy to byłoby poważne ?
IMO nie ... patrząc o jaki wyjazd chodzi.
> Imho_musi_jechac najblizsza rodzina - rodzenstwo, dzieci,
wnuki, zona
> zmarlego.
A wg. mnie muszą wszyscy, którzy zmarłego znali (ale to moje
zdanie i zdaje sobie sprawę, że niezbyt popularne).
Ważne jest też co _czuje_ dana osoba ... czy musi jechać,
czy może sobie odpuścić, czy robi to dla rodziny itd.
> [swoja droga - dlaczego mozna nie pojechac na czyjs slub,
komunie, wesele,
> chrciny i nie jest to zle widziane, natomiast nie
pojechanie na pogrzeb
> odbierane jest jako cos karygodnego?]
Może dlatego, ze jest to _ostatnia_ rzecz, którą dla
zmarłego możesz zrobić.
Jest to w jakiś sposób wyrażenie szacunku.
> Dla kogo? Dla Ciebie bedzie wazne, zeby na Twoj pogrzeb
przyszli wszyscy?
Wtedy będzie mi już chyba wszystko jedno ;-)
Choć patrząc z punktu widzenia religii i życia po śmierci
... gdzieś tam duchem będę obecna i na pewno byłoby mi milej
gdyby było więcej niż mniej osób.
> A moze chodzi Ci, ze wazne jest to dla rodziny zmarlego?
Pisze ze swojego punktu widzenia ... czyli osoby chodzącej
na pogrzeby.
Tak - to jest dla mnie ważne, zeby iść na pogrzeb znajomej
mi osoby.
Tak samo jak jest dla mnie ważne by być na ślubie czy
pamiętać o urodzinach i rocznicach.
Taki prywatny bzik.
> Ale jechac tylko dlatego, ze tak
> nakazuja konwenanse?
A może serce tak dyktuje ?
> A ja uwazam, ze ma prawo pomarudzic. Calkowicie ja
rozumiem.
Pomarudzić zawsze można - w końcu każdy z nas ma gorsze dni
i humory.
> Zwlaszcza, ze nie zostala sobie z problemami na wlasne
zyczenie.
Ale też nikt jej tak nie 'załatwił' dlatego żeby jej
przykrość sprawić a sam się zabawić.
Pozdrawiam
MOLNARka
|