Data: 2006-12-11 22:09:12
Temat: Re: Mentorski ton
Od: "Morderca uczuć" <l...@t...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
n...@t...pl napisał(a):
> eeeee... :)
> To żart, prawda?
Nie.
> W przeciwnym wypadku wygląda na to że jestem skazany albo na bycie
> konformistą (nie potrafię - w najlepszym wypadku milczę, ale
> wówczas kiepski ze mnie będzie rozmówca), albo na mentorski ton...
Nie, zapewne jest trzecie wyjście. Mentorski ton to nic innego jak
gadanie, jak gdyby zjadło się wszystkie rozumy. Inaczej -
niepotrzebne pitolenie wskazujące na za wysoką samoocenę.
Ludzi nie chcą słuchać kogoś, kto mówi tak, jakby był nieomylny,
nie chcą krytyki, pouczania, moralitetów itd. Chcą za to
przyjacielskiej rozmowy, dzięki której poczują się wysłuchani,
zrozumiani. Chodzi o to by rozmawiać "neutralnie", wazelina i
mędrkowanie to skrajności. Jeśli przeanalizujesz to, co mówisz, z
tym co mówią osoby lubiane, zauważysz różnicę. Poproś dobrego
znajomego, aby w trakcie rozmowy w towarzystwie, kiedy znów się
mądrzysz, kopnął Cię pod stołem. Wszystkiego się można nauczyć
- że tak pojadę mentorsko... ;)
MU
|