Baloo <j...@o...eu> napisał(a):


> > raany, to tylko przyklad.
>
> No ale jakiś wyjątkowo nieudany, bo ni diabła nie mogę zrozumieć do czego
> zmierzasz :)

widze, ze sie meczysz. Zeby ulatwic mekom- przyklad mial na celu
uzmyslowenie Ci, ze jak sie czlowiek chce czepic, to zawsze znajdzie
problem. Tak jak Ty znalazlas w braku slodyczy... tak i z podjazdem, tak i z
miejscem dla inwalidy, tak i z jadlospisem na stolowce, itd/
Poswiecenie to nie zwykla rezygnacja, poswieca sie kiedy bedze tego czegos
brakowac. No jak Twojemu dziecku tak strasznie ma brakowac cukierkow w
paczce, to sie bedzie musialo poswiecic. Nie kazdy jak widac musi miec
slodycze w paczce, (bo moze miec to w domu albo wcale), dogadzajac wszytkim.
A czemu wszystkim- bo czepiasz sie tego jednego, i czepiasz sie na sile w
uwzgledneiniu i jego potrzeb w paczkach, tak jak ktos by sie czepi trzem
krokom wiecej przez podjazd. Musi sie "poswiecic" i zrobic te 3 kroki, albo
po prostu je po prostu bez poswiecania, zadanego, zadnej nawet rezygnacji,
obejsc,.
Ale zaczynam rozumiec, ze dla Was te slodycze to moze byc jakies
wydarzenie, ma jakis specjalny wymiar, dla dzieci tez. Syliwa pisze, ze
niektorzy nie moga sobie pozwolic na slodycze. Moze w tym tkwi problem. Moze
po prostu tutaj slodycze traktuje sie w wymiarze "junk food" a nie w
wymiarze "poswiecenia"- moze wiec ja mam dlatego taki slaby ladunek
emocjonalny do zawartosci paczki, czy prezentu zlozonego ze slodyczy. Widac
bombonierka wciaz jest prezentem numer jeden, super eleganckim, i drogim, ze
slodycze w paczce dla dzieci maja wymiar "poswiecenia". A dzieci nie maja
slodyczy na wyciagniecie reki. Cos jak woda na pustyni. Jedni leja bez
umiaru, inni kazda krople odmierzaja.
Musi to byc to. :)

i.




--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/