Data: 2007-10-25 16:26:53
Temat: Re: Mleczko cielęce po prowansalsku?
Od: Wladyslaw Los <w...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
In article <6...@n...onet.pl>,
"Grzegorz" <l...@r...com> wrote:
> Dziękuję za te szczegółowe informacje o obróbce wstępnej;
To były informacje skrócone. ;-)
> moje były podobne,
> ale
> bardzo ogólne. Możliwość panierowania i smażenia ("po wiedeńsku") była
> jedyną,
> jaką wcześniej znalazłem, ale pomyślałem sobie, że produkt dość niecodzienny
> zasługuje na bardziej wyszukane podanie. Będę wdzięczny za coś w połowie
> drogi
> pomiędzy "grasicą z truflami" a "grasicą z brukwią".
> Pozdrawiam - Grzegorz
Może to będzie Ci odpowiadać. Pochodzi z książki "le Carnet d'Anna"
Eduarda de Pomiane, którą, wg. autora czy też redaktora, stanowią
przepisy zebrane przez prostą pomoc domową, sierotę i półanalfabetkę, w
Paryżu chyba w początku XX wieku.
Grasicę gotować 10 minut we wrzącej wodzie osolonej z łyżeczką octu
winnego. Wodę wylać, grasicę odcedzić. W odpowiednim garnku rozgrząć
50g. masła z dodatkiem 80 g. wędzonej, pokrojonej słoniny. W tym
obsanżyć grasicę na złocisty kolor. Dodać dwie posiekane cebule i 4
marchewki w plasterkach. Delikatnie posolić. Pozwolić aby nabrały koloru
na ogniu. Dać szklaneczkę wytrawnego, białego wina.
Dusić na małym ogniu, pod przykryciem ok. godziny. Dodać szklaneczkę
madery, mały kieliszek dobrego szampana i trochę ekstraktu wywaru z
mięsa. Gotować pięć minut. Sprawdzić, czy dosyć słone. Warzywa
przetrzeć na sos przez drobne sito. Grasicę podawać polaną sosem.
Autorka, tytułowa Anna dodaje komentarz, że osobiście nie daje ekstraktu
mięsnego i nie przeciera przez sito.
Władysław
--
Najgorszą radą, jaką można udzielić większości ludzi jest: bądź sobą.
|