Data: 2002-10-14 06:24:48
Temat: Re: [N] Re: Temat do dyskusji
Od: "blutka" <b...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam!
Użytkownik "Paweł S." <p...@w...pl> napisał w wiadomości
news:aobllh$gau$1@flis.man.torun.pl...
> Z chęcią się z nimi zapoznam :-)
Ja również :-)
Poważnie mówiąc , gdzieś to czytałam. Kojarzę takie nazwiska jak
Bennet?Galton?Simon?
> to widzę pewną sprzeczność, bo jeżeli rejestrujesz wpływ stylu kierowania
na
> zachowania, to chyba pozostaje to w jakimś związku z wynikami - również w
> nauce?
To pozorna sprzeczność. O ile nie oddzielam wychowania od nauczania, o tyle
na osiągane przez uczniów wyniki mogą mieć decydujący wpływ inne czynniki.
> Nie znam człowieka - możesz dać namiary :-)
> Chyba że chodzi o S. Baleya (bardzo dawno tam nie zglądałem:-)).
No ja również nie miałam tego zaszczytu ;-)
Chodzi mi jednak o takie nazwisko jak R,F. Bales
> To chyba pewne uproszczenie - nawet gdybśmy zawęzili rozmowę do wpływu na
> efektywność dydaktyczną.
> Tak mogłoby pewnie być przy zalożeniu, że mówimy o skrajnych postaciach
ww.
> stylów i w dodatku w podziale dychotomicznym: demokratyczny-autokratyczny
> (czyli wracamy do "korzeni" i Lippita i White'a - twórców takiej
typologii).
> Podczas, gdy współcześnie stwierdza się, że:
> 1) nie ma stylów w "czystej" (tj opisanej w typologiach) postaci
> 2) pojawia się konieczność mówienia o (wyodrębniania) innych
> charakterystycznych stylach kierowania wychowaczego (np. liberalny,
> niekonsekwentny, odmiany wyżej wymienionych itp.) - które - dodajmy - też
są
> tylko jednostkami sydromatycznymi.
> W rzeczywistości (tu: wychowawczej) mamy raczej do czynienia z postaciami
> stylów leżącymi np. na kontinuum demokratyczny-autokratyczny, bliżej bądź
> dalej któregoś z biegunów.
Nie zaprzeczam , że to duże uproszczenie. Zdecydowanie jednak łatwiej ,
zwłaszcza w poście pokazać tę zależność na reprezentatywnych stylach
kierowania, pamiętając że w rzeczywistości szkolnej wygląda to tak jak
napisałeś.
> Dodajmy też - przy osobistym przekonaniu o wpływie stylu kierowania na
> wyniki tegoż wychowania (w tym nauczania) - nie można tego analizować w
> oderwaniu od paru jeszcze przynajmniej czynników, które też ten wpływ (w
> zlożeniu) posiadają. Mogą one na przykład tłumaczyć fenomen (w sensie
> socjologicznym tego słowa) nauczycieli-"zamordystów", uzyskujących wysokie
> wyniki w nauczaniu (nierzadko ze "stratą" na wychowaniu w węższym słowa
> znaczeniu - np. generując _określony_ poziom agresji, o którym piszesz)
Zapewne adekwatne byłoby rozpatrywanie agresji w powiązaniu z konkretnymi
sytuacjami wychowawczymi, ale skoro zaczęłam od stylów , będę się trzymać
"mojej wersji wydarzeń"
:-)
Style wychowawcze spolaryzowane bliżej demokracji, mimo że przerzucają część
odpowiedzialności z nauczyciela na ucznia, dają jednak uczniowi możliwość
rozładowania własnych frustracji , napięć i wyjścia z sytuacji stresowej ,
jako podmiot aktywny.
Natomiast w klasach kierowanych stylami zbliżonymi do autokracji, uczeń
pomimo mniejszej odpowiedzialności nie ma możliwości wyrażania sprzeciwu i
odreagowania, co w konsekwencji powoduje kumulowanie się stresu, a co za tym
idzie agresji.
Pozdrawia
blutka
|