Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: "quasi-biolog" <q...@W...gazeta.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: NASTOLATKA Z ZESPOLEM ASPERGERA
Date: Wed, 21 Jun 2006 18:24:56 +0000 (UTC)
Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
Lines: 163
Message-ID: <e7c2to$l2b$1@inews.gazeta.pl>
References: <1...@y...googlegroups.com>
<e6u2q6$188$1@inews.gazeta.pl> <e70h29$1fa7$1@news2.ipartners.pl>
<e70tqm$i4m$1@inews.gazeta.pl> <e714n0$1p5v$1@news2.ipartners.pl>
<e71ohr$e9r$1@inews.gazeta.pl> <e74603$8cu$1@news2.ipartners.pl>
<e74o6l$puv$1@inews.gazeta.pl> <e76qff$1mqu$1@news2.ipartners.pl>
<e795kj$fme$1@inews.gazeta.pl> <e79ag9$qj$1@news2.ipartners.pl>
<e79egu$mq8$1@inews.gazeta.pl> <e79rba$9v0$1@news2.ipartners.pl>
<e7b236$pnv$1@inews.gazeta.pl> <e7bvcp$1fm4$1@news2.ipartners.pl>
NNTP-Posting-Host: aaoz22.neoplus.adsl.tpnet.pl
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: inews.gazeta.pl 1150914296 21579 172.20.26.233 (21 Jun 2006 18:24:56 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Wed, 21 Jun 2006 18:24:56 +0000 (UTC)
X-User: quasi-biolog
X-Forwarded-For: 172.20.6.64
X-Remote-IP: aaoz22.neoplus.adsl.tpnet.pl
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:346471
Ukryj nagłówki
vonBraun <interfere@o~wywal~2.pl> napisał(a):
> > Ale "potrzeba kontaktu" to IMHO rodzaj zludzenia, gdyz tak
> > naprawde kontakt sluzy do pozyskiwania
> > spoleczno-emocjonalnych "surowcow" (takiego jak przerozne
> > sposoby spedzania wolnego czasu, wzajemna pomoc,
> > pompowanie samooceny itp.) i to ich dotyczy potrzeba, a
> > nie kontaktu samego w sobie. Tak wiec mysle, ze
> > wyroznianie "kontaktu" jako podzbioru "potrzeb
> > spolecznych" nie ma sensu.
> To są jakieś procesy emocjonalne, poznawcze, które nie są
> rodzajem złudzenia?
Wszystko pewnie zalezy od przyjetych definicji oraz szczbla, ktory w
procedurze redukcjonizmu hierarchicznego bedziemy rozwazac.
Nawiasem mowiac, na najnizszym szczeblu (podstawy epistemologii) dojdziemy do
wniosku, ze tak naprawde nie wiemy - i wiedziec nie mozemy - czy istnieje
cokolwiek, nie bedacego iluzja... Vide:
[ http://en.wikipedia.org/wiki/Free_will ]
[ http://en.wikipedia.org/wiki/Problem_of_other_minds ]
[ http://en.wikipedia.org/wiki/Philosophical_skepticis
m ]
[ http://en.wikipedia.org/wiki/Skeptical_hypothesis ]
[ http://en.wikipedia.org/wiki/Solipsism ].
(...)
> Weźmy (2)
> > (2) informacje zwrotne od innych ludzi oceniajace owe
> > atrybuty. Ludzie spelniaja role zewnetrznego - wobec
> > wlasnych ocen - arbitra, dlatego ich zdanie ma tak duze
> > znaczenie.
> i zestawmy z innym (2)
> gdzie odpowiadając na pytanie o rodzaj uczuć, które mógłby u
> ciebie wywołać hipotetyczny "cyfrowy rozmówca" wskazujesz na
> podobieństwo emocji wobec ludzkiego i cyfrowego.
> > (2) wiedzialbym, ze AI jest na tyle zaawansowana, by cenic
> > sobie jej oceny i jednoczesnie obawiac sie, ze ocena
> > negatywna moze miec trwale konsekwencje w naszych dalszych
> > kontaktach (zapsuta reputacja zniecheci program do mojej
> > osoby, sprowokuje lekcewazenie czy zlosliwosc).
> Rozumiem więc, że w takiej sytuacji nie byłoby dla Ciebie
> większej różnicy - jeśli tak to OK.
A dla kogokolwiek by byla roznica? To, ze przejmujemy sie (tj. nasza samoocena
jest na to wrazliwa) swoja reputacja, swoim wizerunkiem w oczach innych i
stosunku innych do nas jest IMHO reakcja calkowicie automatyczna.
> Przekonałeś mnie. Żart
> związany z "przyłapaniem cię" był więc źle dobrany skoro nie
> jest dla Ciebie istotne kim są rozmówcy, lecz raczej liczy
> się ilość "elementów logicznych" i "sposób ich
> organizacji"
Nie prawda. Do opinie znajomych, zwlaszcza przelozonych, ktorych kompetencje
intelektualne wysoko cenie (wyzej od wlasnych) przykladam nieporownywalnie
wieksza wage, niz np. do opini anonimowego lumpa spod budki z piwem...
> W praktyce może zdarzyć się np. sytuacja, w której grasz w
> szachy przez sieć z człowiekiem lub maszyną. Chyba można
> sobie wyobrazić taką sytuację i spytać się siebie czy
> porażka/wygrana miałaby jednakowe skutki dla samooceny w
> zależności od typu partnera - komputer vs. człowiek.
Mozna. W przypadku gry z komputerem miala by znacznie mniejszy wplyw: dzialala
by na samoocene tylko droga (1) (w dodatku w sposob zlagodzony, gdyz mam
swiadomosc, ze walcze z przeciwnikiem z wyzszej kategorii wagowej), nie (2),
gdyz wiem, ze komputer nie potrafi mnie oceniac, wyrabiac sobie na moj temat
opinii i jej upubliczniac itp.
(...)
> >>>>Zakładam, że trzeba mieć jakieś "potrzeby społeczne" aby
> >>>>przeżywać takie uczucia.
> >>> Niby dlaczego? Nie musisz byc glodny, by poczuc smak tego,
> >>> co Ci do geby wsadza...*
> >>Inaczej mówiąc "palić" ale się "nie zaciągać" - jako
> >>realizacja tego co nazywamy relacjami społecznymi?
> > Nie widze w tej analogii nic trafnego.
> Czemu?
Bo w moim scenariuszu ("wkladanie do ust") odczucia sa Ci narzucane (ktos ci
wklada, bez wzgledu na to, czy chcesz czy nie), w Twoim ("palenie bez
zaciagania") - sam o nie zabiegasz (palisz z wlasnej woli, by poczuc smak
papierosa - zaspokoic "glod" tego smaku ale nie glod nikotynowy nalogowca).
Zycie spoleczne jest podobne do mojego scenariusza, nie do Twojego - jestesmy
oceniani przez innych czy tego chcemy czy nie i mamy tego swiadomosc.
(...)
> >> > Tzn.? Tak jak stereotypowa kura domowa identyfikujaca sie
> >> > z jakas "Paloma" z telenoweli??? Nie - nie placze na
> >> > serialach, nawet jak przypadkiem zdarzy mi sie kawalek
> >> > jakiegos obejrzec...
> >>przeżywanie ich wraz z nimi
> >>nie musi być
> >>doznaniem, które jednoznacznie kwalifikuje taką osobę jako:
> >>(1) Raczej kobietę [;-)] (2) z kurzym móżdżkiem [:-|]
> > Pewnie nie musi - ale ten przyklad jest dobra ilustracja
> > tego zjawiska.
> Jednak nie "dobra", bo z góry zakłada jego wartościowanie,
> porównanie z potocznie nisko ocenianym wzorcem osobowym,
> oznaczając, że osoba przeżywająca emocje innych jest po
> prostu głupia. MZ nie ma żadnych podstaw do takiego
> wartościowania.
Dalem ten przyklad, gdyz jest on bardzo jaskrawy. Wydje mi sie - na bazie
osobistego, anegdotycznego doswiadczenia (wiec nie wiem, na ile jest to
miarodajne) - ze podatnosc na wzruszenia i innego rodzaju
wczuwanie/utozsamianie sie z innymi (czy to prawdziwymi, czy fikcyjnymi) jest
w sposob bardzo wyrazny odwrotnie proporcjonalna do rozwoju intelektualnego.
Wystarczy przyjzec sie grupie konsumentow w ktora targetuja wszelkie lzawe
serialiki i melodramaciki oraz media brukowo-kolorowe typu dziennika "Fuckt":
"wielka tragedia, wielkie emocje a potem ... wielka przerwa na reklame"...
> >>Przyszło mi na myśl porównanie do wiary w Boga: dla jednych
> >>jest to klepanie modlitwy w kościele i "strach przed
> >>piekłem", dla innych doznania mistyczne.
> > A coz to niby zanczy "doznanie mistyczne"? Pusty slogan.
> Dla Ciebie. Dla mnie zresztą też, ale nie dla wszystkich.
??? Co jak co, ale znaczenia slow nie sa relatywne. Jeszcze raz pytam: co to
znaczy "doznania mistyczne"?
> >>+ jeśli jednak (3) to wskazywałem na pewne "zjawiska",
> >>które są symbolem tego co może spłoszyć lub zniechęcić do
> >>pisania.
> > Jakie?
> Każdy widzi - po co wszystko tłumaczyć?
Po prostu nie pamietam, abys jakiekolwiek "zjawiska" wymienial. Bylbym
wdzieczny, gdybys je przypomnial.
pozdrawiam
quasi-biolog
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|